poniedziałek, 1 lipca 2013

Prologggg :)

Serdecznie zapraszam Was miśki na TEGO bloga.
Pojawił się już prolog. Co myślicie? ^^
Enjoy :)
Angel x

niedziela, 23 czerwca 2013

Epilog. Love me, say that You love me.

- Tak- odpowiedział.
- A teraz możesz pocałować pannę młodą- rozległ się głos księdza, a zaraz po nim organy wydały z siebie dobrze wszystkim znaną melodię. Tom jedną ręką objął Maggi w talii, a drugą położył jej na policzku. Zachłannie wpił się w jej usta. Ona bez wahania oddała pocałunek. Rozległy się wiwaty i oklaski, zupełnie niestosowne do miejsca, w jakim się znajdowali. Pod wpływem chwili wzruszona mama Lilly czule pocałowała mężczyznę siedzącego obok, próbującego nie wzruszyć się widokiem jego dorosłej już córki. Niall z pewnością żałował, że jego dziewczyna stała właśnie po stronie panny młodej w bladoróżowej sukience, trzymając bukiet kwiatów. Harry niepewnie zbliżył się do Ann, a ona pewnie oddała mu swój pierwszy pocałunek. Szatyn nie mógł powstrzymać się z radości. W końcu niekrótko trwało przekonywanie dziewczyny do siebie. Zayn, jak to on, nie lubiąc publicznie okazywać uczuć, wyprostował się nie zerkając w stronę Blaca'i siedzącej na ławce, która wywróciła tylko oczami, obiecując sobie w duchu, że każe mu się obcałować, kiedy tylko zostaną sami. Liam i Lilly widząc wszystkie te pary wzdrygnęli się, po czym wybuchli śmiechem. Ale przyjaźń damsko- męska nie istnieje, Payne był szalenie zakochany w dziewczynie siedzącej obok niego.
Para młoda złapała się za ręce i szybko wydostała się z kościoła, chcąc zdążyć przed tłumem gości. Wybiegli na zewnątrz i tam kontynuowali pocałunek. Chwilę potem przyjezdni obsypali tę dwójkę ryżem i drobnymi monetami.
- A teraz zapraszamy na najlepsze wesele w Waszym życiu!- wykrzyczał Thomas, po czym pociągnął żonę w stronę białej dorożki.

Jeśli to nie jest życie idealne... To co nim jest?

#Od Autorki
Spierdzieliłam to, ale i tak czyta jedynie Ms. MALIK <3 [wiem, jestem kochana, nie dogryzając Ci Tomlinsonem ^^]
To ja Wam przypominam o ju-liex.blogspot.com i żegnajcie!
Bo to w końcu koniec mojej przygody z Everything about You.
Szkoda, bo mam z tym blogiem wiele wspomnień.
Ale KOCHAM WAS i dziękuję, że jeszcze ktoś został <3
Mam nadzieję, że na Liar. pojawi się więcej czytelników :)
Enjoy life :)
Nial... Angel x

niedziela, 16 czerwca 2013

Część 14. The last part of our group?

Historia nie zawsze kończy się dobrze. Czuję, że mój koniec wcale się nie ułoży. Siedziałam tak w domu, na kanapie. Laura zawzięcie czatowała z jakimś Markusem, co chwila ciesząc się do monitora. A ja? A ja nie robiłam nic. Ann miała problem z Harry'm, ponieważ ten uparcie bronił swojej szczerej miłości, jaką ją darzył, a ona nie była pewna swoich uczuć, co krok dając mu kosza. Blanca jest z Zayn'em. Długo tłumaczyła nam całą sytuację. O Rose słyszę jedynie plotki. Podobno kręci z Niall'em. Maggi ma Tom'a i w zasadzie nie rozmawiałam z nią. W końcu przerwa świąteczna zaczęła się kilka dni temu.
Jestem sama. Nie mam miłości, na nikim nawet nie zawiesiłam oka.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry, czy zamawiała Pani pizzę z szynką, pomidorem i podwójnym serem?
- Pracujesz w pizzerii?- zdziwiłam się.
- Lilly? Tak, od jakiegoś czasu- miło uśmiechnął się Liam.
- Wejdziesz?- zapytałam głupio, po chwili zdając sobie sprawę, że mam na sobie piżamę!
- Ymm...- zawahał się.- Jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko- zagadnął. Cholera! Lilly, najpierw myśl!
- Oczywiście, że nie- uśmiechnęłam się.
Chłopak niepewnie przekroczył próg, wręczając mi pizzę.
- Wow!- krzyknęła Laura, która na chwilę oderwała się od laptopa, słysząc męski głos.- W tym domu zagościł chłopak! Chłopak inny niż Tom! Lilly dorasta...- z przejęciem "otarła łzę".
- Ha. Ha. Ha.- Sarkastycznie odparłam- Zaraz wracam- zwróciłam się już do Liam'a i pobiegłam na górę, aby jakoś w miarę się ubrać.
Gotowa już zeszłam na dół.
-Zaprosiłabym Cię do salonu, ale jak widzisz...- wskazałam na siostrę.- Zaprosiłabym Cię do mojego pokoju, ale całe szczęście nie widzisz...- pomyślałam o bałaganie.- Dlatego jednak zaproszę Cię do salonu, mając nadzieję, że zobaczysz, jak Laura opuszcza ten pokój- Ostatnie wyrazy wypowiedziałam znacznie głośniej. Dziewczyna oderwała się na chwilę od urządzenia.
- Nie martwię się, że będziecie się całować, bo TAKI chłopak miałby całować TAKĄ dziewczynę?- kolejno wskazywała na Liam'a i na mnie.- Ale rozumiem, że chcesz się nacieszyć obecnością w TYM domu TAKIEGO chłopaka, dlatego tak. Opuszczę to pomieszcienie, ale pod jednym warunkiem...
- Tydzień. Więcej- wolę posprzątać pokój- odparłam twardo, znając propozycję siostry.
- Stoi- zamknęła laptopa i poszła w stronę swojego pokoju.- Nigdy się nie całowała- "szepnęła" do Liam'a na odchodne. W tym momencie burak był przy mnie blady.
- Film?- zapytałam. Chłopak obojętnie wzruszył ramionami.
Udałam się do kuchni w celu wzięcia łyżeczek do sosu.
- Mam "Dom Snów", "To tylko sex", "Miłość i inne używki", "Kocha, lubi, szanuje", "Znamię", "Iron Man" dwie pierwsze części...
- Dokonałem wyboru- przerwał mi.- Iron Man 1. To zdecydowanie najlepsza część.
- Nieby tak- odparłam, wyciągając film.- Tym bardziej, że od tego wszystko się zaczyna. Oglądałeś trójkę?
- Pewnie!
- Mnie osobiście bardzo zaskoczył ciąg wydarzeń, a to na koniec, kiedy ona...
- Chcę to jeszcze obejrzeć!- z góry usłyszałam siostrę.
- Nieważne, znamy zakończenie- zaśmiał się Liam.
Usiedliśmy na kanapie, włączyłam film i w spokoju mogliśmy zajadać się pizzą.

#Od Autorki
Wiem, wiem, wiem.
Badziew, porażka, masakra, złom, chłam, okropieństwo, horror, nuda, bleeeee, etc.
Ale jak wiecie- nowe opowiadanie już za chwilkę! :D
Jest zaplanowane od początku do końca, dlatego nie będzie problemów, z pisaniem oczywiście ^^
Dlaczego jest to nowa strona, a nie kontynuacja "Everything about You"? Ponieważ liczba obserwatorów, a liczba komentarzy i czytających w ogóle się ze sobą nie łączą.
Oto link do nowego bloga: http://ju-liex.blogspot.com/
Dlatego liczę na udaną promocję z Waszej strony ;)
No to już niedługo epilog! Kto się cieszy? Ja! :D
Love xoxo
Niall's wife :)
+ Proszę, skomentuj :<<

poniedziałek, 27 maja 2013

Część 13. My life would be stuck without You.

- Ja się boję!- protestowałam.
- Kurczak! Kokokoko!- udawał kurę, próbując przekonać mnie do skoku na bandżi. Jestem tu już prawie od miesiąca, tyle czasu wystarczyło, abym nie potrafiła wytrzymać bez niego dłużej niż kilku godzin. Jedyne co nas dzieliło to potrzebny do życia sen.
- A słyszałeś o łamanych kręgosłupach? Urwanych nogach?- z całych sił odciągałam go od tego pomysłu. Otóż nie chodziło o zwykłe bandżi, ale o takie, na którym skacze się... z mostu!
- Cykor!- śmiał się.- Już więcej nigdzie Cię nie zabiorę. Nie ma sensu- machnął ręką.
Nie powiem, nabuzował mnie.Pewnie ruszyłam w kierunku dwóch mężczyzn stojących przy barierce.
- Co tak stoisz? Rusz się, no chyba że nie chcesz już nigdzie ze mną wyjść- przedrzeźniałam go.
Uśmiechnął się triumfalnie i szybko mnie dogonił.
*
- Nie puść mnie, proszę- łkałam, stojąc na barierce.
- Jesteś przymocowana- upewniał mnie.
- Ale obiecaj, że mnie nie puścisz- ścisnęłam mocniej jego rękę.
- Obiecuję- mocniej objął mnie wolną ręką.
- Skaczcie!- krzyknął instruktor.
Miałam do wyboru- zaprzeć się z całych sił i niefortunnie polecieć w dół za ciężarem Niall'a lub umiejętnie skoczyć. Zaraz poczułam wiatr we włosach. Mocniej wtuliłam się w blondyna, razem z którym po chwili zaczęliśmy głośno krzyczeć. Te kilka sekund miało zadecydować, czy do końca życia zostaniemy kalekami. Poczułam pierwsze szarpnięcie liny, po drugim byłam już spokojniejsza. Spojrzałam prosto w oczy Niall'a. Jest zima. Co o tej porze nam odbiło. Spojrzałam mu w oczy, on w moje. Oboje się śmialiśmy. Szarpnięcia ustały, teraz już lekko bujaliśmy się na linie. Jego mina stała się poważna, ja wciąż lekko się uśmiechałam. To wszystko działo się tak szybko... Jego usta na moich, delikatny pocałunek na nich złożony. Odwzajemniłam to. Nie wierzę, że właśnie w takich okolicznościach to przeżyłam. Nie liczyło się nic. Ani ludzie, wychylający się z mostu, chcący zobaczyć nasz skok, ani mężczyźni w łodzi, chcący ściągnąć nas na dół. 
- Niall, ja Cię...- zaczęłam.
- Nie. Chcę to powiedzieć pierwszy. Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham- teraz to ja go pocałowałam. Chwilo, trwaj.

- O czym chcesz ze mną rozmawiać?- sucho zapytałam.
- Dobra wiesz, o czym, Maggi- odparł mój tata.
- Spieszę się, dlatego mów szybko.
- Po pierwsze: wcale się nie spieszysz. Po drugie: Nie wiem jak zacząć. To nie tak, że chcieliśmy Was okłamywać. Po prostu nie byłem jeszcze pewien moich uczuć. 
- Teraz jesteś? - przerwałam mu.
- Tak. Kocham ją. Wiem, że ciężko jest Ci pogodzić się z myślą o zajęciu miejsca mamy przez inną kobietę, ale tak nigdy nie będzie. Ja po prostu nie mogę wiecznie żyć prze...
- W takim razie skoro jesteś szczęśliwy, ja też jestem- nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Tak się cieszę córeczko- wstał od stołu i przytulił mnie. Dobrze jest znowu mieć tatę.
- Tato, ale ja naprawdę się spieszę. Za pięć minut muszę być w tej restauracji "Black Angel". Tom planował to już od dwóch tygodni. No przynajmniej od tego czasu jestem wtajemniczona. 
- A może Cię zawiozę? Chciałbym poznać przyszłego zięcia osobiście- zabrewkował.
- Tato!- zaśmiałam się.- Nie planujemy jeszcze ślubu- kontynuowałam rozbawiona.
- Nigdy nic nie wiadomo- wzruszył ramionami.- Ale tak, czy inaczej, podwiozę Cię.
*
- Nie rób mu wywiadu!- ostrzegłam.
- Jesteście razem od dwóch lat, więc wiem o nim wszystko. Poza tym tylko się przywitam. Nie jest przygotowany majątkowo na trzeciego gościa- musiał mu dogryźć.
- Tom!- pomachałam mu. Uśmiechnął się szczerze i wstał, ale widząc mojego tatę, mina mu trochę zrzedła. 
- Witaj, chłopie!- mój tata próbował udawać wyluzowanego.
- Dobry wieczór, Panu- uścisnęli sobie ręce. Tak! Udało się. Długo wyobrażałam sobie ten moment. Wyszło genialnie.
- Zostałbym, ale... Ale....- kiepsko wymyślał wymówki.
- Spieszysz się- dokończyłam.
- Tak! Do zobaczenia, Tom!- powiedział na odchodne.
- Czemu nie powiedziałaś mi, że przyjdzie?- opadł na krzesło, kiedy już podsunął mi moje.
- Bo nie wiedziałam- uśmiechnęłam się pocieszająco. Odwzajemnił gest.
Przez następną godzinę zdążyliśmy zjeść. Rozmowa nie kleiła się tak bardzo, że dwa razy byłam w toalecie. Wyraźnie się czymś denerwował, ale nie chciałam naciskać.
- Tom, powiesz mi, co się dzieje?- zapytałam w końcu.
- Nic... Bo ja... Miało być idealnie. Mieliśmy zjeść spaghetti, wypić szampana i... Nie dam rady.
- Nie dasz rady czemu?
- Nie dam rady zapewnić Ci idealnych wspomnień tego wieczoru. Nie dam rady pokazać, jak bardzo mi na Tobie zależy. Ale wiesz co?- wstał od stołu, widziałam w jego oczach desperację. Uklęknął. Czy to miało być to, co myślę?- Maggi Torrins, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zmarnujesz ze mną resztę swojego życia?
Wszystkie spojrzenia skierowały się na nas. Wszyscy oczekiwali twierdzącej odpowiedzi, ale czy ja na pewno byłam gotowa? Oczywiście, że nie.

#Od autorki
Jeszcze tylko trochę! Moi drodzy, dnia 1-ego lipca ukaże się link do nowego bloga. Będzie na nim prowadzone nowe opowiadanie, mam nadzieję, że wciągnie was tysiąc razy bardziej niż to, bo coś czuję, że nie podpasowałam Wam przygodami tak licznej grupy nastolatków. Nowe opowiadanie, nowy blog,  nowe przygody. A to wszystko wraz z rozpoczęciem lipca. Mam nadzieję, że nie będzie Wam przeszkadzać znacznie inna fabuła, jak i... inni bohaterowie. Tym razem przygodę będą toczyć prawdziwi członkowie zespołu One Direction.
Love xoxo
Niall's wife :)

czwartek, 23 maja 2013

Część 12. We are [never] ever gettin' back together


Rose kończyła właśnie swoją opowieść, w między czasie zataiła pewien fakt.
- I teraz masz czas, żeby wszystko przemyśleć?- zapytał Niall, a blondynka skinęła głową.- To może będziemy myśleć razem? Bo właściwie chyba też po to tutaj wróciłem.
- Dlaczego nie?- uśmiechnęła się.
- Miło było, a teraz dzieciaki paszoł won się bawić na dworze!- zarządziła Pani Horan.
- Mamo, bawić?- wykrzywił się Niall.
- No to przejść, na spacer, taka ładna pogoda!- tłumaczyła kobieta, wskazując okno.
- Jest mokrooo- walczył blondyn.
- Nie ma to jak zapach po deszczu. No już!- pogoniła ich ścierką. Założyli buty, kurtki i wyszli na zewnątrz.
- Byłaś kiedyś w Mullingar?- zadał pytanie chłopak.
- Tak mi mówił tata, to było dawno, może kiedy miałam siedem lat?- rozprawiała.
- W takim razie pokażę Ci okolicę- zadeklarował.- Może dzisiaj mi nie zemdlejesz- zaśmiał się.

Stanąłem przed jej drzwiami. Co chwila podnosiłem pięść z zamiarem zapukania. Niestety im więcej razy próbowałem, tym więcej razy tchórzyłem. Wtedy drzwi się otworzyły, moje serce przyspieszyło.
- A Pan tu w jakiej sprawie?- zapytała kobieta, która najwyraźniej miała zamiar wyjść.
- Właściwie… Przyszedłem do Blanca’i- odpowiedziałem wreszcie, już nie było odwrotu.
- Blanca!- krzyknęła kobieta w głąb domu. Usłyszałem delikatny tupot stóp i po chwili ujrzałem ją. Włosy spięła w wysokiego kucyka, dopasowane dresy ukazywały jej perfekcyjne kształty, a zielono-biały sweter… Z resztą, we wszystkim wygląda ślicznie.
- Zayn- szepnęła, a jej źrenice dwukrotnie się powiększyły.
Brązowowłosa kobieta przeniosła wzrok ze mnie na blondynkę i ostrożnie przekroczyła próg,
zostawiając nas samych. Cały czas stałem na zewnątrz i gapiłem się na nią, z wzajemnością. Zamrugałem kilka razy, spuszczając z niej wzrok. Kątem oka zobaczyłem, że zrobiła to samo.
- Mogę wejść?- zapytałem w końcu.
- Z brudnymi buciorami do mojego życia? Nie, nie możesz- odpowiedziała oschle.
Przygryzłem dolną wargę.
- Ale do domu tak, na chwilę- westchnęła prawie niesłyszalnie. Wchodząc, na ułamek sekundy zerknąłem na nią. Zdążyłem zauważyć, że ogarniała ją złość, smutek, żal, zaskoczenie i.. radość? Ktoś powie: „A niby jak to zauważyłeś? Nie znasz jej.”, a ja na to: „Znam, znałem. A jeżeli prawdą jest, że ludzie się nie zmieniają- ona przekręci zamek po razie zarówno na górze, jak i na dole, potem pociągnie za klamkę i upewniając się, że drzwi są zamknięte, odchrząknie…”
Tak też się stało. Dziewczyna zrobiła dokładnie to samo.
„…Teraz krzyknie, że ma gościa i zaprowadzi mnie do swojego pokoju...”
- Tato, mam gościa!- krzyknęła i udała się do swojego pokoju, dając mi tym samym znać, żebym zrobił to samo.
„…Otworzy drzwi i zaczeka aż wejdę, wtedy je zamknie i przekręci kluczyk. Po chwili zda sobie sprawę, że to bez sensu i z powrotem je otworzy…”
Znów uczyniła to wszystko, nie pomyliłem się.
„… Ja usiadłem na łóżku, ona natomiast zajmie miejsce na krześle…”
Tak też zrobiła.
„ Nie mów, że jej nie znam. Pamiętam rytm bicia jej serca, w ten sposób wyczuwam też jej nastrój, emocje ją ogarniające.”
Wzięła do ręki breloczek leżący na biurku i bawiła się nim.
-Blanca, ja…- zacząłem, ale głos mi się załamał.
Spojrzała na mnie wyczekująco.
- Przepraszam- wydusiłem. Teraz już szło jak z płatka.- Przepraszam za to, że utrudniam Ci życie, że myślę o Tobie zawsze, że cały czas trzymam tę cholerną koniczynkę, którą dałaś mi na naszym pierwszym spacerze, że nie potrafię usunąć się z Twojego życia, że pobiłem chłopaka, aby przenieść się do Twojej szkoły i móc na Ciebie patrzeć, że w udawałem, jakby nic nas nie łączyło, że próbowałem zapomnieć, ale nie umiałem, że tak strasznie chcę spełnić Twoje marzenie i zniknąć, ale wtedy nie spełniłbym swojego. Nie potrafię tak po prostu przestać Cię kochać, bo wpadłem po uszy.
- czekałem na jej reakcję. Byłem przygotowany na najgorsze ale jeszcze miałem nadzieję, że da mi tę ostatnią szansę. Nie jest łatwa, ale potrafiłem wyczytać z jej oczu wszystko, każde drgnięcie było przewidywalne. Teraz nie. Milczenie z nią nigdy mnie nie krępowało, nigdy, aż do tej chwili. Przeklinałem w duchu i modliłem się, żeby to był tylko jeden z moich nocnych koszmarów, w których owa blondynka siedząca nieopodal tak często grała główną rolę. Bałem się, że słowa, które powie, przebiją moje serce na wylot. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to była chwila ostateczna. Miała zadecydować o mojej przyszłości. Nie tylko mojej. Jej, naszej.
- Nie wiem jak mogę kochać takiego idiotę jak ty. Owinąłeś sobie mnie wokół palca. Też wpadłam, tak głęboko, że nie wiem co mam robić.
- Nigdy nie owinąłem sobie ciebie wokół palca.
- Powiedziałam, że cię kocham.
- Gdybym mógł cofnąć czas.. to wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Zayn, znowu powiedziałam, że cię kocham.
- Jakbym miał sobie ciebie owinąć wokół palca nigdy nie…
- Możesz przestać mnie ignorować ?!
- Nigdy nie doszłoby do tego.. Nadal bylibyśmy parą.. a ty mnie nie..
- Kocham.
- No właśnie..- westchnąłem. – Czytasz mi w myślach czy wreszcie uświadomiłaś sobie, że naprawdę mnie nie kochasz ?!
- Ale ja Cię kocham.
- Co powiedziałaś ?
- Ciągle Ci mówię, że cię kocham a ty swoje !
- Nie krzycz na mnie !
- Matko boska..
- Czy to jest ten moment, w którym powinniśmy się pocałować?- zapytałem.
- Tak.

#Od Autorki
Ta dammmm! Macie szczęście, że napisałam to dawno i dopiero dzisiaj wstawiam, bo teraz trochę dupny humorek i coś bym spieprzyła :<
Wybaczcie, że długo, ale zepsułam laptopa i z trudem dorwałam się do tego taty :)
Love xoxo
Niall's wife :)

piątek, 19 kwietnia 2013

Część 11. Everything has changed...


- Nigdy więcej mi tego nie rób!- Ann krzyknęła na Rose, jednocześnie mocno ją przytulając, płacząc i się śmiejąc. Dziewczyna nareszcie mogła wyjść ze szpitala. Mam nadzieję, że jej pesymizm jest tylko przejściowy, bo nie lubię grymaszącej Rosi. Jeszcze nie widziałam, żeby się dzisiaj uśmiechnęła. Ani wczoraj…

- A do szkoły wracasz… kiedy?- spytała Lilly.

- Ymm… Właściwie to… Ja…- jąkała się.

- Rosili, szybciej, proszę. Musimy być na lotnisku za godzinę, a Ty jeszcze się nie spakowałaś!- krzyknął tata naszej przyjaciółki.

- Jak to na lotnisku?- oddech Ann przyspieszył.

- Bo… W sumie to jeszcze Wam nie powiedziałam, ale… Muszę wyjechać na jakiś czas…

 

- Jak to wracasz do Irlandii?!- Zayn zareagował dość gwałtownie.

- Nie na stałe, tylko na rok, potem wracam- powiedział Niall.

- Ale… Dlaczego?- zasmucił się Louis.

- Brakuje mi domu, a poza tym mam tam rodzinę, a rodzice martwią się o mnie, w końcu mieszkam sam, nie mam dziewczyny i na dodatek… Na dodatek czuję, że tak muszę, że muszę tam jechać.

- Dobra, łapiemy- mruknął Harry.

- Nie będziesz tęsknił?- zapytał Lou.

- Oczywiście, że będę! Ale ferie i wakacje spędzę tutaj, z Wami. A póki co zostaję w Londynie jeszcze na…

 

- … Nowy Rok- dokończyłam.

- I Ty nazywasz się przyjaciółką?!- krzyknęła po chwili Maggi i zdenerwowana odbiegła od grupy. Spojrzałam na dziewczyny szukając w nich wsparcia, ale one jedynie przebierały z nogi na nogę, przygryzały wargi albo powstrzymywały płacz.

- Do zobaczenia…- powiedziałam niepewnie.

- Rose… Ja nie wiem- westchnęła Lilly i odeszła, a za nią reszta dziewczyn.

Stałam jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, ale w końcu poprawiłam czapkę i wsiadłam do samochodu. Oczywiście, że myślałam o tym, czy to dobry wybór, ale ja nie mogę zostać, nie potrafiłabym. Uśmiechać się do nich, wiedząc to wszystko? Nie.

 

*Rose jest już w Irlandii, w Mullingar. Tata zapisał ją już do jednej z tamtejszych szkół, gdzie właśnie zmierza.*

 

- Baw się dobrze, Kochanie- pocieszająco uśmiechnął się jej tata, na tyle, na ile potrafił, musiał się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Dziewczyna kpiąco prychnęła.- I zapomniałbym, biorąc pod uwagę, że muszę się sprężyć, aby zdobyć wystarczająco dużo pieniędzy, za trzy godziny mam samolot do USA, nie będę w stanie towarzyszyć Ci, przynajmniej przez najbliższy czas, ale jeżeli coś by się działo…

- Coś jeszcze?- oschle przerwała mu Rose.

- W domu obok mieszkają wspaniali ludzie, między innymi syn przyjaciółki Twojej babci, która powiedziała, że ufa im w stu procentach. To tam udaj się po szkole. Podobno mają syna, spróbuj się z nim zaprzyjaźnić, nie masz tu nikogo.

- Dzięki za wsparcie- mruknęła dziewczyna i nie mając najmniejszej ochoty żegnać się, zatrzasnęła drzwi auta.

 
Nałożyła sobie kaptur na głowę, jako że pogoda równała się z jej dzisiejszym humorem. Spojrzała spod byka na ogromny budynek, żywcem wzięty z renesansu. W tej chwili przypominał raczej upiorny zamek Draculi, albo też innego potwora. Westchnęła głęboko, mocniej zaciskając pięści. Poprawiła plecak i weszła do środka. Oczy uczniów automatycznie skierowały się w jej stronę. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać tamtejszą elitę. Dziewczyny niby dyskretnie szeptały coś między sobą, co chwila chichocząc, najprawdopodobniej krytykując wygląd Rose. Jedna z nich, szatynka, szturchnęła stojącego tyłem do Rosili chłopaka, który pod wpływem dotknięcia ściągnął kaptur i skierował swój wzrok na dziewczynę. Ona kpiąco spojrzała na Rosi i zaśmiała się, mówiąc coś do… Niall’a? Rose zamrugała energicznie kilka razy, chcąc upewnić się, że wzrok nie zaczął jej szwankować w tak zaskakująco szybkim tempie. I nie myliła się. Od razu poznała te niebieskie tęczówki, które przyglądały jej się z równie dużym zaskoczeniem, ale można było w nich dostrzec płomyczek radości, co jej nie umknęło. Uśmiechnęła się lekko, choć pewnie wyszedł jej grymas. Chłopak natomiast zrozumiał jej wyraz twarzy i ukazał białe zęby, najwyraźniej pozbawione już aparatu, w szerokim łuku. Dziewczyna stojąca obok niego posłała mu piorunujące spojrzenie i zaczepiła blondynkę obok, na co ta automatycznie zwróciła na mnie swoją uwagę. Wypchnęła biodro i z miną cwanego plastiku obserwowała mnie. Niall’a najwyraźniej to nie ruszyło, gdyż szybko do mnie podbiegł i mocno przytulił.

Zaskoczył Rose, a biorąc pod uwagę, że większość przechodzących uczniów zatrzymała się, aby popatrzeć, skrępował.

- Niall, ludzie patrzą- powiedziała cicho, lekko odpychając blondyna. No, musiała przyznać, że zmienił się przez ostatnie dwa tygodnie. Inna fryzura, zdjęty aparat, wyćwiczony uśmiech.

- Nie spodziewałem się Ciebie- cały czas się uśmiechał.- A może przyleciałaś osobiście wręczyć mi pozew do sądu w sprawie nieumyślnego spowodowania śpiączki na randce?- zaśmiał się krótko.

- Właściwie… Tata wybrał to miejsce, nie sądziłam, że spotkam tu kogokolwiek znajomego.

- A przyjechałaś w konkretnym celu?- spytał.

- Odpoczynek- odparła krótko i w samą porę, bo zadzwonił dzwonek. W tym miejscu ich drogi chwilowo musiały się rozejść. Dziewczyna udała się na lekcję wychowawczą, a chłopak na ‘ukochaną’ historię.

 

- Rose, poczekaj!- krzyknął, kiedy zajęcia się skończyły. Blondynka odwróciła się momentalnie, maszerowała dopiero od niecałej minuty, całe szczęście deszcz przestał już padać.- Przejdę się z Tobą- zdecydowanie jej oświadczył, nie spodziewając się odmowy, słusznie.

- Tu też należysz do elity?- zapytała z przekąsem, chcąc… Właściwie nie chciała się go pozbywać, bo znała tylko jego, ale nie miała też zamiaru przywiązywać się do niego i jego do siebie, nie teraz, jest już za późno, czuła to.

- Można tak powiedzieć- zachichotał.- Trzymają się mnie i tworzymy dużą grupkę, zwaną elitą- sprostował.

- A Ty co robisz w Irlandii?- spytała z ciekawości.

- Mieszkam- odparł rozbawiony, widząc niedowierzające spojrzenie Rosi.- No nie patrz tak na mnie, mówię poważnie, w Anglii mieszkałem od dawna, ale rodzicom tam nie szło i wrócili na stare graty, zostałem sam i coś mnie tknęło, żeby wrócić- wzruszył obojętnie ramionami.

- Poszedłeś za głosem serca?- ciągnęła, nie rozumiejąc.

- W sumie tak- uśmiechnął się, znowu.

 

- Tutaj mieszkasz?- zdziwiony spojrzał na Rose, widząc, że kieruje się w stronę furtki.

- Jeżeli mieszkaniem można nazwać jedną noc spędzoną tutaj to tak. Ale odkładam tylko plecak, bo mam się udać do sąsiadów, którzy podobno są bardzo mili i mają syna, z którym powinnam się zaprzyjaźnić, bo cytuję: „Nie mam tu nikogo”- ostatnim zdaniem przedrzeźniała swego tatę.

- A to bardzo interesujące, znam tych Twoich sąsiadów. Są mili, ale czasem wnerwiają syna, a jeśli o niego chodzi to niezłe ciacho- zabrewkował.

- Ty tutaj mieszkasz?- zdziwiła się.

- Po czym poznałaś? Na pewno po opisie tego syna- zaśmiał się.

- Oczywiście- przewróciła oczami, otworzyła drzwi wejściowe i wrzuciła do środka plecak, na powrót je zamykając.

- W takim razie zapraszam w nasze skromne progi- ukłonił się, otwierając dziewczynie drzwi do jego domu. Na wstępie poczuła zapach domowego jedzenia i usłyszała tak nieznaną jej krzątaninę.

- Niall! Chodź do kuchni!- do uszu Rose dotarł kobiecy głos.

- Z największą przyjemnością!- zaśmiał się chłopak, wskazując dziewczynie, żeby poszła za nim.

- Mam dylemat- zaczęła blondynka.- Nie wiem, czy kurczaka zrobić na ostro, czy słodko- odwróciła się i ujrzała syna wraz ze szczupłą dziewczyną lekko uśmiechającą się, stojącą obok niego.

- Mamuś, to jest…- rozpoczął.

- Nie, nie, nie!- zezłościła się kobieta.- Dzisiaj przychodzi do nas córka Państwa Black. Będzie na obiedzie i kolacji. Nie zgadzam się na przyprowadzanie żadnych dziewczyn, bo się jeszcze wystraszy kruszyna!- zbulwersowała się.

- Kochanie!- do kuchni wstąpił dobrze zbudowany mężczyzna, tata Niall’a.- W tym domu tak rzadko zjawiają się rówieśniczki Niall’a, pozwól mu.

Blondyn zrobił przysłowiowego facepalm’a i pokręcił głową z dezaprobatą.

- Nie zgadzam się! Obiecaliśmy zająć się nią i nie mamy czasu na żadne odstępstwa!- kobieta tupnęła nogą.

Kłótnia mogłaby jeszcze trwać, gdyby nie interwencja Rosili.

- Nazywam się Rose Black, jestem wspomnianą wcześniej córką Państwa Black- uśmiechnęła się serdecznie, wyciągając rękę do Pani Horan. Kobieta niepewnie uścisnęła dłoń, która potem skierowała się w stronę mężczyzny. Blondyn omal nie wybuchł śmiechem, powstrzymywał się jak mógł, zasłaniając ręką usta.

- Ostre czy słodkie?- kobieta uśmiechnęła się szeroko, obracając zaistniałą sytuację w żart, którym była.

- Już i tak wystarczająco się narzucam, zgadując po zapachu wszystko będzie pyszne- zagadnęła Rose, czym najwyraźniej zdobyła uznanie gospodyni.

- Usiądź proszę, napijesz się czegoś?- chęci kobiety były zupełnie szczere, zachowywała się, jak dobra ciocia.

- Dziękuję- uprzejmie odparła dziewczyna, siadając przy kuchennym blacie.- Może pomóc?

- Eee tam, jeszcze sobie radzę- zaśmiała się radośnie.- Nialler, przedstawiłbyś się.

- Mamo, chodzę z nią do szkoły w Londynie, uwierz mi, że się znamy- spokojnie wytłumaczył kobiecie.

- Opowiedz nam coś o sobie- stwierdziła po chwili starsza blondynka, wracając do przyrządzania kurczaka.

#OdAutorki

Ta dammm!!!!
Wróciłam! Niestety po świętach nauczyciele postanowili nas pokatować i nie miałam chwili wytchnienia. Już jestem i mam pomysł, niedługo koniec opowiadania, Kochani :)
Krótkie, wiem, ale wystarcza ;)
Następne jest już całe zaplanowane, ale nie wiem, czy będę kontynuować pisanie, oczywiście całym sercem się postaram <3
+ Wiem, że rodzice Niall'a są rozwiedzeni, ale na potrzebę opowiedania- nie.
++ Jest wiele niezrozumiałych sytuacji i przemyśleń, które mogą się rozwiązać dopiero w epilogu ^^
Tak też do napisania :D
Ask: http://ask.fm/PoniKowalska
Twitter: @KatyRoseCollins
Love xoxo
Niall's wife :)

środa, 3 kwietnia 2013

Hejo Misiaczki <33
Z gory przepraszam, ze bez polskich liter. Juz sie tlumacze. Troszeczke przeskrobalam i tata sie mocno wkurzyl, a co sie z tym wiaze zabral laptopa... I niestety nie wiem, kiedy pojawi sie rozdzial, albo cokolwiek, bo jak wroca (wyjechali) to 'zobaczymy, czy bede mogla dostac laptopa'. Czyli dupnie, Kochani :(
Ale szybciutko nadrobie jak tylko dostane Larry'ego (to imie po prostu mi sie podoba, a nie nazwalam tak laptopa, bo jestem Larry Shipper czy cos :|).
Jednak nie zapominajcie o moim blogu, bo moze mi sie zbierze i wymecze sie piszac tu, gdzie pisze :)
Love xoxo
Niall's wife :)