środa, 24 października 2012

Część 29.


*4 lata później*Ann*

Phi… Przyjaciółka. Nie dość, że pojechała właśnie na jakieś wakacje ,  to mnie zostawili Josha!

Na cały weekend! No tak, niech chrzestna zajmuje się sykiem.

 

H: Kochanie, chodź tu, bo ja nie umiem mu zmienić pieluchy!

 

Harry. Jest moim mężem od pamiętnego Las Vegas, a nadal zachowuje się jak dzieciak. Wracając…

Niall przyjechał z trasy zaledwie tydzień temu, a już pojechał na wakacje!

Swoją drogą, zaskoczył mnie fakt, że pomimo tylu małżeństw w zespole, nadal jeżdżą w trasy, wydają nowe albumy… A twitter aż huczy! Udałam się po schodach, na górę, gdzie to jest sypialnia moja i Harrego.

 

H: Nareszcie. Musimy wychodzić.

 

A: Mógłbyś ubrać jakieś bardziej żywe kolory.

 

H: Nie wypada.

 

A: Melody i Niall będą ubrani lepiej od nas. A co, jak co, ale Niall gustu nie ma.

 

H: Skarbie…

 

Przytulił mnie.

 

*Harry*

 

Nie może w to uwierzyć. Wmawia sobie, że wyjechali na wakacje. Ale to nieprawda… Już nie wrócą. Dokładnie sześć dni temu jechali na piknik, na drugi koniec miasta. I wrócili. Ale nie sami… Fanki są załamane. A rodzina… Płacz, atmosfera. Żadne z nas nie chciało, żeby do tego doszło. Wina leży po stronie tego kierowcy tira, który jechał z naprzeciwka. Opona „buhnęła”, mężczyzna stracił panowanie nad samochodem i…

 

Stoimy na dworze, pada deszcz. Mały płacze i w kółko powtarza „mama” i „tata”. Ciężko jest przekazać tak małemu dziecku, że widzi ich po raz ostatni. Te zapadnięte powieki, blada skóra, zimne dłonie. Właśnie zostają zamykani w drewnianych pojemnikach, z którego już nigdy mają nie wyjść. Śmierć. Właśnie to słowo sprawia, że wszystko się zmienia.

Ann pochłonęła właśnie czarna rzeczywistość. Pozbyła się swojego wyimaginowanego świata, w którym opieka nad rocznym synkiem naszych przyjaciół jej się nie uśmiecha. Ale teraz to już koniec. A może początek…

 

-------------------------------------------------------

Płaczecie? Bo ja tak.

To już ostatni rozdział tego oto opowiadania.

Niestety nie każda historia kończy się happy end’em.

Wyszło, jak wyszło.

PRAWDOPODOBNIE w następnym tygodniu rozpocznę nowe opowiadanie. No chyba, że wcześniej pojawią się bohaterowie. :)

1). Czy spodziewałyście się zakończenia już teraz?

2). Czy spodziewałyście się smutnego zakończenia?

3). Czy się podoba?

4). Czy chcecie to nowe opowiadanie?

A teraz:

 

MASSIVE THANK YOU za ponad 8 000 wyświetleń, 21 obserwatorów i tak wiele komentarzy pod ostatnim postem!

 

Jesteście NIESAMOWICI!!!

 

Kolejna info.:

Z WOS-u dostałam nieciekawą ocenę (1+) i możliwe, że będę miała szlaban na komputer.

Jeżeli tak się stanie, o wszystkim poinformuje Was moja Ania na blogu Stole MyHeart :)

 

Love U All!! <333

Niall’s wife :)

piątek, 12 października 2012

Część 28.


*Ann*

Otworzyłam oczy, co sprawiło mi niemiłosierny ból. Mimowolnie złapałam się za głowę. Rozejrzałam się wokół siebie. Leżymy na jakiejś łące, pod mostem. Melody i Niall są wręcz ‘przyklejeni’ do siebie. On mocno ją przytula. Eleanor i Louis są oparci o siebie. Liama i Danielle nie ma. Przekręciłam głowę w prawo, co znów bardzo zabolało. Alex leży podparty o filar. Zayn rozwalił się na trawie. Ja leżę w czymś mokrym i chyba nie chcę wiedzieć, jak wyglądam. Po mojej lewej stronie leży Harry. Dlaczego on ma na sobie kajdanki? Dlaczego ja też mam?! Dlaczego razem mamy jedne kajdanki?! Co się tutaj dzieje? Może lepiej nie wiedzieć? Liam miał wszystko nagrywać, a czy nagrał? Byłoby lepiej, gdyby się znalazł! Pociągnęłam lewą ręką, budząc przy tym tego… Nie wypada się tak wyrażać :)

H: Co robisz?

A: Nudzę się, leżąc w czymś mokrym, na łące… pod mostem!

Zabolał mnie łeb, znowu!

H: Zamknij się, bo mnie łeb napierdala.

Zignorowałam to i jeszcze raz zerknęłam na moją lewą rękę. Albo mi się wydaje albo…

A: Narośl!

Gwałtownie wstałam, chwiejąc się. Pociągnęłam za sobą Hazzę, który jednocześnie ze mną syknął z bólu. Złapał moją lewą rękę.

H: To pierścionek.

Odetchnęłam z ulgą. Harold chyba dostał kataru. Przeszukiwał wewnętrzne kieszenie swojej kurtki w poszukiwaniu zapewne chusteczek. Wyjął jednak jakiś papier. Wczytał się w niego i zaczął.

H: Ann, nie krzycz, ja nie wiedziałem. Byłem doszczętnie pijany i…

A: Do rzeczy Harold, bo chcę już ich obudzić i wrócić do ciągłego unikania Cię.

H: To będzie trudne, bo kajdanki i… Jesteśmy małżeństwem.

Wybuchłam gromkim śmiechem, co bolało, ale strasznie mnie ta sytuacja rozbawiła. Zauważyłam jednak, że Harry ma poważną minę. Wyrwałam mu dokument z ręki i uważnie prześledziłam pierwsze zdanie. Raz, drugi, trzeci… Chyba się przewidziałam. Jeszcze raz i jeszcze.

„AKT ŚLUBU PANI ANN REBBECKI MOORE I HAROLDA EDWARDA STYLESA”

A: Ja pierdolę!

M: Zamknij się, bo śpię!

A: Kur*a żonata jestem!

M: Jesteś co najwyżej mężatką.

A:…

M:…

A:… Harry jest moim mężem!

Wykrzyczałam wkurzona. Melody przetarła oczy, tak jak reszta, którą obudziłam. Przeanalizowała wszystko. Powoli podniosła się. Bujając się w lewo i w prawo podeszła do mnie, wyjęła mi kartkę z ręki i starała się przeczytać.

M: Byłam druhną.

Wyszeptała (tyle, na ile było to możliwe przy jej kacu) z entuzjazmem.

A: Kobieto, ja jestem żoną tego popaprańca, a Ty o tym myślisz?!

M: To był ważny moment w moim życiu.

A: W Twoim życiu?!

H: Nie nazywaj mnie popaprańcem.

A: Teraz to do Ciebie dotarło?

H: Mam jeszcze kilka promili, nie czepiaj się.

A: Ugh…

Ls: Myślę.

Reszta:…

Ls:…

Reszta: I…

Ls: Ta sytuacja mnie przerasta. Dobranoc.

I wtulił się w ramię Eleanor. Harry jednak ruszył w jego stronę. I ja też, siłą rzeczy. Pociągnął Lou w górę, sam ledwo stojąc.

H: Moim druhem z pewnością byłeś! Mógłbyś trochę entuzjazmu wykazać!

Ls: Jeeej! Byłem druhem!- powiedział sarkastycznie- Wystarczy?

Niall podniósł się z głośnym krzykiem.

N: Melody, kocham Cię!

I opadł tuż obok swojej dziewczyny. Ona lekko się zaśmiała, ale zaraz potem złapała się za głowę.

A: Zbieramy się, musimy…

Z: Gdzie Alex?

A: Pewnie z Liamem i Dan. Nie wnikam. Ma ktoś telefon?

M: Ja mam.

Wszyscy:…

M: …

W:…

M: Ale nie zadzwonię, bo fale jakieś mi się do mózgu dostaną i łeb mi pęknie.

Niall przeturlał się na brzuch, tak, że leżał na kolanach Mel. Podniósł się na łokciach.

N: Jak ja kocham, kiedy jesteś jeszcze na wpół pijana.

Wyciągnął szyję i namiętnie ją pocałował. Ann przerwała im to jednak zrzucając N. i grzebiąc w kieszeni Mely. Kiedy wreszcie wydobyła z niej urządzenie, wybrała numer taksówki. Jednak, kiedy tylko rozległ się głos taksówkarza, rozłączyła się.

A: Gdzie my w ogóle jesteśmy?

Wszyscy rozejrzeli się.

W: Pod mostem.

Ann odchrząknęła i udając głos pustej panienki mówiła:

A: Dzień dobry, chciałabym zamówić dwie, a nawet trzy taksówki pod most. Dziękuję, czekam. Bayyyy… -jej głos stał się już normalny- Świetny plan. Wracamy na pieszo.

E: Zadzwoń do Liama.

Ann niechętnie wykonała polecenie. Miała szczere intencje, próbując zaprzyjaźnić się z Eleanor, ale jednocześnie podświadomie z nią rywalizowała. O dominację w towarzystwie „dziewczyn zespołu One Direction”. Chociaż rzeczywiście nawet nie była dziewczyną któregoś z nich. Nie miała okazji. Od razu wylądowała na ślubnym kobiercu. Liam odebrał po paru sygnałach i bez zbędnych wyjaśnień zgodził się ich poszukać. Chociaż opis mostu był bogaty w epitety. (sarkazm) Czekali dwie godziny.

*Cztery godziny potem*

Nareszcie w hotelu. Harry próbuje przegryźć kajdanki, Niall uzupełnia swój wiecznie pusty żołądek, Melody pije wodę, Alexa nie ma, Louis śpi, Ann krzyczy na Hazzę, że ślini jej rękę i próbuje zdjąć obrączkę, Eleanor uspokaja fanów chłopaków na tt, Liam doprowadza do porządku zamokłą kamerę, Danielle robi kolację (już kolację), ale pewien blond głodomor jej to utrudnia, a Zayn… śpi na Lou. Dzień, jak co dzień.

-----------------------------------------------------------------

Macie prawo mnie zabić. Nie dodaję regularnie i nie dotrzymuję obietnic.
Dlatego daję Wam wybór.
Zawieszam bloga na jakiś miesiąc i piszę rozdziały, dodając je potem w równych odstępach, co tydzień lub dwa razy w tygodniu.
Druga opcja: Piszę i dodaję w nieregularnych odstępach. Piszcie w komentarzach. Wy wybieracie.
Rozdział dedykuję mojej Mendzie, Harry’s wife :)
Kocham Was wszystkie/ wszystkich
Niall’s wife :)

czwartek, 4 października 2012

Część 27.


To chyba krzyki Hazzy i Zayna. Co się stało tym razem? Biegiem popędziłem do hotelu, na górę. Krzyki wydobywały się z pokoju Harrego i Alexa, więc tam się udałem. Hazza stał na krześle i piszczał, Zayn skakał po łóżku i krzyczał, a reszta turlała się po podłodze ze śmiechu. Dołączyłbym do nich, ale humor mi się zepsuł.

H: Pająk!!!

Piszczał Harry. O nie! Ja im nie pomogę. Usiadłem więc na podłodze i obserwowałem. A właściwie rozmyślałem.

Są wszyscy z wyjątkiem dwóch osób. Niall i Melody. Co myślałem, mówiąc jej, że nie mogę dłużej ukrywać tego, co do niej czuję? Przecież ja nic nie czuję. Może to i zauroczenie. Ale nic poza tym. Teraz muszę obie przeprosić. Eleanor i Melody. Ale El tak jakoś bardziej wyjątkowo… Może świece, kąpiel, a po kąpieli… Stop! Czy ja zawsze muszę myśleć o takich rzeczach?!...

Dobra. Nie było pytania :D

*Melody, wieczór*

M: Niall!

N: Co?

Wyjrzał z łazienki.

M: Gdzie bielizna?

N: Po co Ci moja bielizna?

M: Nie Twoja, idioto! Moja!

N: Myślę, że w torbie.

M: No nie ma.

N: To może zostawiłaś w domu?

M: Dzisiaj zmieniałam.

N: …

M: …

N: …

M: Niall, gdzie moje majtki?!

N: Dobra, dobra. Liam je ma.

M: Po co mu?!

N: Nie wiem. Prosił, więc…

M: Niall…

N: Nie gniewaj się.

Przybliżył się i mocno przytulił.

N: Przepraszam.- wyszeptał.

M: Nieważne. Idź do niego i przynieś moja bieliznę.

N: Ale…

M: Zjemy po drodze.

N: Doooooobra.

I poszedł. Dobijające. Po co mu moja bielizna?

Naszykowałam sobie szorty, T-shirt  i buty. Wrócił Niall z nie moją bielizną. Wzięłam więc…. Wróć! Nie moją?! Czyje to?! Stringi?! Koronka?! Niall!

M: Niall!

N: Nie chciał oddać, więc poszedłem do sklepu i kupiłem.

M: Tak po prostu?!

N: Co w tym dziwnego?

Facepalm. No dobra.

M: A skąd wiedziałeś jaki rozmiar?

N: Kochanie, mam Cię na co dzień. Przecież to widać.

Wskazał na moje piersi. Ja odruchowo skrzyżowałam na nich ręce.

M: Ja jakoś nie przyglądam się rozmiarowi Twoich bokserek!

N: Bo ja skutecznie to ukrywam. Nie chcę zawstydzać reszty chłopaków…

Złapałam poduszkę leżącą najbliżej i trafiłam prosto w Nialla. Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Śmialiśmy się długo. Brzuch mnie już rozbolał. Tak, jak dawniej. :)

M: Muszę się ubrać.

I znowu śmiech.

M: Poważnie. Daj już tą bieliznę.

Dał mi ją i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, do którego próbował się wepchnąć Niall, ale szyba była wystarczająco zaparowana. :D

M: Teraz Ty.

Złapał kremowe rurki, czarny T-shirt i czerwone Nike’i. Zebraliśmy się w hallu i ruszyliśmy do klubu.

*W klubie*

Tak, to jest to, co uwielbiam. Głośna muzyka, tłum ludzi i… alkohol! Upiję się dzisiaj. Tak, jak nigdy. Nawet bardziej niż wtedy, gdy… No nie pamiętam. Ale będę się bawić świetnie! Światła! Właśnie zostałam oblana fosforyzującą farbą! Ale czad! Niall pociągnął mnie w kierunku baru. Ale czad! Nie potrafię tego opisać. Tu nie ma zasad. Ale czad! Szklanki się tłuką, drinki leją, mają nawet polską wódkę! Oj będzie mocno, bardzo. Ale czad! Niall poleciał z grubej rury. Od razu wziął nam Kamikaze. Jedno poszło szybko, drugie, trzecie, czwarte…

*Ann*

Nie musze się zajmować Melody. Ma swojego ‘Anioła Stróża’. Ja, Alex, Zayn, El, Dannie i cała reszta udaliśmy się do baru i tam piliśmy wszystko, co dostawaliśmy. Nie zwracaliśmy uwagi na nikogo.

*Kilka godzin później*

Świat jest piękny! Czy tylko ja widzę tą tęczę? Jest nawet skrzat! A nie, to tylko Harry. Ten dupek, który pokłócił się ze mną, a zaczęło się, bo nie chciałam z nim w samolocie siedzieć! Wygarnę mu! Zdaję sobie sprawę, że jestem upita w cztery dupy! Jak to się dzieje, że potrafię jeszcze myśleć? W takim razie kolejny  jeden mocny… Już nie myślę! :D

A: Czo się cieszszsysz Rumunie niedofmyty?!

H: Ja się ciefę?! To Ty jeśtes szółtkiem napaczkanym!

(Wiecie, taka typowa rozmowa narąbanych ludzi, którzy są śmiertelnie pokłóceni)

A: Pszynajmniej pszystojniejszy szółtkiem od Ciebie!

H: Ty nie moszesz bycz pszytojna, chyba, sze orientacje puciową żmieniłaś!

Aaa!!! Lecę! Uff.. Odbiłam się od kogoś i znowu jestem w pionie.

A: Nie żmieniłam! Jesztem tylko letko zagubiona w tym jaksze poląblanym świecie.

H: Ależ się zapszeczę!

Z ni kąt pojawili się Louis i Eleanor.

Ls: Jak sztare małszeństwo!

E: Nooo! Powinńście być razem!

Ls: Na wieki!

E, Ls: Weście ślub!

(Oni tez doszczętnie pijani)

H: Ona ze mną nie by wytrzymała, gdyż… Nie, miało być odfrotnie!

A: Sałoszę się, sze ten Popapraniec w jednym swiązku do końca szycia by wytrzymal nie!

H: Zakład stoi!

*Autorka*

Uścisnęli dłonie i pobiegli w kierunku baru. Ann uklękła przed Melody.

A: Czy, Ty, Melody Melanie Carver byłabyś na tyle łaszkawa i druhną ma zostać zechciała?

M: Pefnie!

I rzuciła się na Ann z uściskiem.

H: Louisku, Pasiaczku, bądź mym druhem do końca swych dni!

Ls: Nie! Mogę najwyszej do końca ślubu!

H: Też mosze być!

I oni również połączyli się w uścisku. Bardzo namiętnym zresztą. Ann jednak pociągnęła Hazzę za muszkę.

A: Moim męszem być masz, więc wierności dotszymuj!

I wyszli, wszyscy. Tak po prostu. W poszukiwaniu notariusza. Nie było to trudne, gdyż znajdował się on za rogiem. Do środka weszli jednak tylko Ann, Hazza, Mel i Lou.

A: Angelika?! Patricia?!

Ag, Pt: Ann?!

A: Czo Wy tu robicie?!

To przyjaciółki Ann z gimnazjum.

Pt: Księdzem zostałam!

Złapała butelkę czerwonego wina, która leżała na biurku i wzięła z niej dość dużego łyka. Jednak przejęła ją Angelika. Wypiła trochę więcej i powiedziała.

Ag: Powołanie na Mojżesza dostałam!

A: A ja się żenię!

M: Ona za mąż wychodzi!

A: Tesz doprze!

Rozpoczęła się ceremonia.

Pt: Cisza i ryjki zamniejta, bo przemawiam! Czy Ty tu oto Ann, za męża i żonę przyjmujesz tego, jak mu tam?

A: Przyjmuję, iż o zakład poszło!

Pt: A czy Ty, taki, bądź inny ją za żonę pobierasz?

H: Pobieram, ale wypłatę! A ona dodatek, taki suprise!

Ag: To chcesz być jej mężem czy nie?!

H: Nie, ale i tak będę!

Pt: To tym owo wiązadełkiem (to są kajdanki) Was łączę w imię tequili i innych używek! Enter!

Ag: A teraz za to wypijmy!

I wydudniła butelkę do dna. Jednak Melody wyjęła spod kurtki dużą butelkę tequili. Zwołali jeszcze resztę z korytarza i tak spędzili resztę pobytu tutaj

*Następnego dnia, popołudnie*

----------------------------------------------------------------

Cześć Wam!

Dawno mnie nie było. :/

Nie wiem, jak Wy, ale ja, jak to czytałam to sikałam ze śmiechu! :D

Warto było czekać? :)

A teraz z innej beczki.

Dziękuję Wam za siedemnaście obserwatorów i tak dużą liczbę wyświetleń! :*

Jesteście niesamowite! Xxx

Kocham Was wszystkie!

Niall’s wife :)

poniedziałek, 1 października 2012

No stres :)

Słuchajcie Skarby Wy moje.
Jest sprawa, że przez cały poprzedni tydzień miałam szlaban.
Komentowałam czasem z telefonu, albo od koleżanek.
Nie miałam czasu na pisanie rozdziału.
Jutro zepnę moje jakże urocze pośladki i postaram się coś stworzyć.
Piszcie w komentarzach, albo na mojego tt: @Poni_Kowalska, jeżeli macie pomysły na dalsze wydarzenia. Po prawo ankieta, czy Mel ma być z Louim, czy z Niallerkiem ♥
Kocham Xxx
Niall's wife :)