poniedziałek, 30 lipca 2012

Część 31


26 marca, godz.: 9.00
__________________

M: Kochanie, kochanie!

T: Czo tam mamo?

Zapytałaś zaspanym głosem.

M: Przyszedł jakiś chłopak i pyta o Ciebie.

T: Co?!

M: Jest w salonie, ale się streszczaj, bo tata robi mu przesłuchanie.

T: Nie!

W piżamie wybiegłaś z pokoju.

T: Tato, nie zabijaj go!

Wtedy usłyszałaś śmiechy.

Tt: O! Witaj, skarbie. Dlaczego miałbym go zabijać?

T: yyy... Tak sobie powiedziałam. Niall?! Co Ty tutaj robisz?!

N: Cześć. Wczoraj, jak Was odwoziliśmy to usłyszałem coś o drugim piętrze, ale potem zasnąłem. Teraz nie bardzo wiem, gdzie mieszka Emma. Pomożesz?

T: Tak. Mieszka piętro niżej.

N: Dzięki.

Tt: Nie sądziłem, że kiedykolwiek spodoba mi się Twój chłopak.

T, N: Nie!!!

T: To nie jest mój chłopak!

N: Emma jest moją dziewczyną!

Tt: Już dobrze, dobrze. Nie denerwujcie się tak. Ja po prostu uważam, że pasowalibyście do siebie.

Tata skierował się do kuchni, a Wy wybuchliście gromkim śmiechem.

N: Twój tata ma... hmm.. dziwne spostrzeżenia.

T: Tak. To trzeba mu przyznać.

N: Dobra. Idę do Emmy.

T: Jasne. Pa, pa.

N: Cześć!

Zamknęłaś za nim drzwi. Złapałaś ciuchy:



I pobiegłaś do łazienki. Po kąpieli wysuszyłaś włosy i kiedy byłaś już gotowa usłyszałaś dzwonek do drzwi. Tata jednak niestety Cię uprzedził.

Tt: Czego?

H: Yyy.. Dzień d-dobry. Czy zastałem (T.I.)?

Tt: A co? Też jesteś chłopakiem Emmy?

H: Nie, jestem...

T: Harry?!

Tt: Tłumacz się!

T: Dla Nialla byłeś bardziej uprzejmy!

Tt: Bo on sprawiał wrażenie bardziej odpowiedniego chłopaka dla Ciebie!

T: To chłopak Emmy!

Tt: To Twoja przyjaciółka, zrozumie!

T: Niall to też mój przyjaciel! Tylko przyjaciel!

Złapałaś torebkę i wybiegłaś. Słyszałaś jeszcze:

H: Y.. Do widzenia.

Tt: Pożałujesz! Będą Cię czekać duże wyjaśnienia!

Harry po chwili Cię dogonił.

H: Czekaj!

Zero reakcji z Twojej strony.

H: Czekaj!!!

--------------------------------------------------------------
Hej Wam, Directioners!
Sorki, że tak późno i w dodatku taki krótki, ale dzisiaj miałyśmy z Anią... ymmm... interesujący dzień. Tak. Interesujący dzień :) Potem byłyśmy z chłopakami na pizzy (Nie! Żaden z nich nie jest moim, ani jej chłopakiem! To nasi najlepsi przyjaciele!). Następnie spacer po parku i cały czas było mi niedobrze :(
Ania, musimy to powtórzyć :)
Kocham <333
Niall’s wife :)

niedziela, 29 lipca 2012

Część 30


25 marca, godz.: 10.00
__________________
Od trochę ponad miesiąca nie odzywacie się do siebie z Harrym. Chłopaki próbują Was pogodzić, ale jedno jest bardziej uparte od drugiego..... Och.... Dziwisz się, że jeszcze z Wami wytrzymują. Zastanawiasz się, czy w końcu jesteście jeszcze razem, czy nie? W sumie chyba to skończyliście. Jeśliby przypomnieć sobie waszą ostatnią rozmowę:
„H: Jeśli tak bardzo Ci na tym zależy to możemy to skończyć od razu!


T: Świetnie!


H: Świetnie!”

W sumie to była ona dość niejasna.... Ale zastanawiasz się nad tym codziennie, a dzisiaj wracasz do domu. Stop! Najwyższy czas przestać nad tym rozmyślać. Przecież to dzisiaj zobaczysz rodzinę! Lucjanka (twojego psa)!!!! Ależ to będzie radość.... Tiak... Najpierw będzie pełnia szczęścia, a potem się obrazi. Tak jest zawsze. No nic. Najważniejsze, że znowu będziecie razem. No nie! Znowu przypomniałaś sobie Harrego!!!

L: (T.I.), czy Wy musicie zachowywać się, jak jakieś niewychowane bahory?!

T: Ależ nie. Zaraz pobiegnę do niego i przeproszę z całego serca.

Liam, który przed chwilą pojawił się ni stąd ni zowąd, zauważył Twój sarkazm (wcale nie ukrywany).

L: Ty nie przeprosisz.

T: A Ty się w ogóle dobrze czujesz? Z jakiej racji ja mam przepraszać?

L: Bo głupszym się ustępuje!

H: Wcale nie jestem głupszy!

Liam otworzył drzwi, zza których do środka wleciał ON.

L: Nie łatwiej przeprosić? Lepiej stać pod drzwiami i podsłuchiwać?!

H: Masz całkowitą rację. W tej chwili powinienem się grzecznie ukłonić i przepraszać ze skruchą.

On również nie ukrywał sarkazmu.

T: Nie ma się, co dziwić, że ze sobą nie wytrzymaliśmy.

H: J- jak to?

T: No, bo już to zakończyliśmy, prawda?

W jego oczach zaszkliły się łzy. Nie odpowiedział.

T: Harry? Harry!!!

H: Ja myślałem, że to tylko zwyczajna kłótnia!!!

T: Ale Har..

H: Nie! To nie fair! Najpierw mi mówisz, że mam nie przepraszać, a teraz, że to koniec?! Kpisz sobie ze mnie?!

T: Ale..

H: Nie chcę słuchać Twoich chorych wyjaśnień!!!!

T: Ale posłuchaj mnie wreszcie!!!! I przestań krzyczeć!!!

Wziął głęboki oddech. Ty również.

T: Bo... Kiedy pytałeś, czy mamy to skończyć to myślałam, że tego chcesz, więc... chyba mnie rozumiesz. Czyli... Nie chcesz? Kochasz mnie?

H: Oczywiście! Jak mogłaś myśleć inaczej?? Kocham Cię! Jesteś moim życiem, jesteś, jak woda na pustyni, jak...

T: Och, zamknij się i całuj!

H: Co?

T: Pocałuj mnie, idioto!

Zaśmiałaś się. On już dłużej nie zwlekał i obdarował Cię namiętnym pocałunkiem. Był on czuły, ale silny i stanowczy. On decydował o każdym posunięciu Waszych warg, a Ty w pełni mu na to pozwalałaś. Nie chciałaś, aby to się kończyło, ale niestety oddychać musieliście. Przerwaliście go delikatnie. On jeszcze chwilę muskał Twoje wargi, ale niestety... Wszystko, co dobre kiedyś się kończy... Spojrzałaś w oczy Harrego. Były pełne pożądania, ale i opanowania. Czekał na Twoją pełnoletność.

Ls: Tak!!!!!! Nareszcie!!!!!

Louis rzucił się na Ciebie z okrzykiem:

Ls: Tulimy!!!!!!!

Reszta bandy.... Ach no tak. Zapomniałam dodać, że w czasie waszej kłótni do pokoju dostała się reszta zespołu i Em. A więc... Reszta bandy załapała, o co kaman i dołączyła się. Niall, który był na wierzchu kanapki, pociągnął Hazzę i teraz cała siódemka ściskała się w najlepsze.

H: Przepraszam, ale jeśli zaraz nie pojedziemy na lotnisko to się spóźnimy na samolot.

Wszyscy oderwaliście się, jak na „trzy, cztery” i rozbiegliście się po pokojach. Podczas pakowania skapnęłaś się, że Twoja mama nic nie wie o tym, że znasz One Direction, nic nie wie o Harrym... Mniejsza z mamą, ważniejszy tata. Przecież on zawsze powtarzał, że jeżeli w swoim domu zobaczy chłopaka, który będzie kimś więcej, niż przyjacielem to pożyczy od dziadka wiatrówkę i... (przełknęłaś ślinę). Dalej wolałaś nie kończyć. Zaraz, zaraz. Jest na to jeden oczywisty sposób. Musisz go im przedstawić poza domem! Genialne! Teraz tylko wcielić plan w życie! Przeszły Cię dreszcze. I to nie takie, jakimi reagujesz na Hazzę... To raczej takie zimne dreszcze..... No! Nareszcie spakowana. Sprawdziłaś jeszcze pod łóżkiem, w szafie, w szafeczkach, w szufladzie... Pomogłaś jeszcze trochę Emmie. Ta jak zwykle nierozgarnięta. :)
Puk, puk, puk, bum, bum, bum...

Otworzyłaś drzwi.

T: Czego?!

N: G-gotowe?

T: Och.. Wybacz, Niall. Strasznie się dobijałeś.

N: Nic się nie stało.

Uśmiechnął się do Ciebie promiennie, co Ty to odwzajemniłaś.

T: A chciałeś może coś konkretnego?

N: Tak, gotowe?

T: Och, wybacz. Mam mętlik w głowie.

N: Rozumiem. W końcu pogodziłaś się z Harrym.

T: Tak, bardzo mi tego brakowało.

Pojawił się Harry.

H: Czego Ci brakowało?

T: Pewnego chłopaka.

H: Już nie żyje. Zabiję go!!! Który? Co to za jeb...?!

T: Spokojnie, Skarbie! To Ty.

H: Ufff... Muszę zacząć nad sobą panować.

T: Zdecydowanie. Jak już się nauczysz to udzielisz mi lekcji.

H: Nie ma sprawy.

N: Ykhym. Ja Wam nie chcę przeszkadzać, ale.. czas, czas czas!!!!

H, T: Ou! No tak.

Razem z Em złapałyście walizki i wyszłyście, żegnając się z tym pięknym apartamentem, z hotelem.. Na szczęście nie musiałyście tego robić z chłopakami! Ba! Nie było na to szans!

T: Żegnaj, Londynie.

Powiedziałaś, kiedy po dwugodzinnej odprawie wsiadaliście do samolotu. Na te słowa Hazza mocniej ścisnął Twoją rękę. I stało się. Naprawdę. Samolot startował. Potem lądował... Jesteście w Polsce. W Warszawie. Potem droga do domu. Chłopcy odwieźli Was. Stwierdziłaś, że z rodzicami zapoznasz ich jutro. To byłoby za wiele przeżyć, jak na jeden dzień. Rodzice wyściskali Cię za wszystkie czasy. Lucky, tak jak myślałaś, cieszył się, a potem fochnął. Wow. Jutro wielki dzień. Zaraz! Lekcje!

T: Mamo! Nie było mnie w szkole! Nie mam lekcji!

M: Cóż...

T: Mamo?

M: Pewnie mi nie uwierzysz, ale... Waszą szkołę napadł jakiś potworny wirus i została ona zamknięta do odwołania.

T: Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A propos. Kiedy to odwołanie?

M: Nie wcześniej, niż po wakacjach.

Miałaś jeszcze sporo pytań, ale byłaś wykończona. Tak więc poszłaś spać.
Tak, jutro wielki dzień...

-------------------------------------------------------------------
Hej!
Kochane, zbliżamy się do końca :(
Ale pamiętajcie: Po tym opowiadaniu będzie nowe, lepsze :D
Myślę, że rozdziałów będzie.. hmm.. pięć? Tak około. :)
Kocham <333
Niall's wife :)

sobota, 28 lipca 2012

Blogi, które kochammm...
















http://i-love-niall-horan.blogspot.com/

To chyba tyle :)
Kocham <333
Niall's wife :)

Część 29


Na wywiadzie z początku były pytania odnośnie nowej płyty chłopaków, ich trasy koncertowej, itp. W końcu (niestety) przyszła pora na pytania dość... hmmm... osobiste.

P: Dobrze. Emmo, jak Wam się układa z Niallem?

Niall był przygotowany na to, że prowadząca zada pytanie Emmie, więc przejął je on.

N: Cóż. Jest wspaniale. Emma jest wspaniała.

Zatopili się w swoich tęczówkach, więc Pani McCuller zrezygnowała z nich i przeszła do Was.

P: Harry, czy Wasz związek posunął się jakoś znacznie daleko?

H: Nie.

P: A troszkę?

H: Jak to z parami bywa.

P: Czy macie jakieś problemy?

H: Nie.

P: Czyli, że nie zostawisz (T.I.)?

H: Nie, nigdy.

P: A co z pozostałymi dziewczynami?

H: Teraz liczy się tylko moja obecna dziewczyna.

Harry był bliski wybuchu. Złapałaś jego rękę, ale poczułaś, że tym razem prowadząca zadała cios poniżej pasa i nawet Twój dotyk go nie uspokoi. A mianowicie:

P: Czy będzie ślub?

I stało się. Wybuchł.

H: Tak!!!!  Będzie! Czy jest Pani zadowolona?! Świetnie! Myślę, że na dzisiaj wystarczy!

P: Ależ wręcz przeciwnie! Teraz wiem, że muszę poświęcić Wam więcej czasu.

H: Kobieto! Do reszty Cię pogrzało?! Ona ma dopiero 16 lat, a Ty mi tu o ślubie?! Znamy się miesiąc!!!

Do oczu napłynęły Ci łzy, ale byłaś twarda.

L: Uważam, że ten wywiad był... hmm... wystarczająco zajmujący. Było nam miło. Ale musimy uciekać. Do widzenia.

Hazza mruknął coś do siebie, coś typu „On chciał powiedzieć żegnaj”. W sumie ciężko było go zrozumieć. Tylko Ty siedziałaś wystarczająco blisko niego.
Pani McCuller próbowała Was zaciągnąć, ale Liam Was wyplątał. Uffff.... Jak dobrze. Jeszcze chwila i cały Londyn byłby świadkiem niezłej awantury. Pożegnaliście się (wszyscy z wyjątkiem Harrego). Podczas drogi powrotnej nikt się nie odzywał. Ty myślałaś. Co Harry miał na myśli mówiąc, że będzie ślub? A potem, że znacie się dopiero miesiąc. Czy on naprawdę bawił się Tobą? A może to wszystko, co Ci mówił to tylko taka gra. Może....

Ls: Dobra. Mam dosyć tej cholernej ciszy!!!! Możemy przestać zachowywać się, jak dzieci?! Przecież tak naprawdę nic się nie stało.

T: Nie byłabym tego taka pewna.

H: Dlaczego.

T: Domyśl się.

H: (T.I.), przepraszam.

T: Przestań korzystać z tej durnej zasady „Faced zawsze musi przepraszać. Nawet, jak nie wie, co takiego zrobił.”, dobrze?

H: Kiedy ja nic nie zrobiłem.

T: Czyżby?! A co miało znaczyć: „Tak!!!!  Będzie!”, a może raczej: „Znamy się miesiąc!!!”?! Czy Ty mnie masz za idiotkę?!

H: Nie! A tak bardzo byś tego chciała?!

T: Przynajmniej nie musiałabym co chwila rozglądać się w strachu, bo w każdej chwili może mnie napaść psychofanka Harrego Stylesa!

H: Jeśli tak bardzo Ci na tym zależy to możemy to skończyć od razu!

T: Świetnie!

H: Świetnie!

Ls: Wolałem chyba milczenie.

-----------------------------------------------------------
Hej!
Tęskniliście? Bo ja cholernie!
Jak Wam się rozdział podoba?
Ja jestem całkiem zadowolona. Pomijając tą znaczącą, jakby nie patrzeć, kłótnię.
Kocham <333
Niall’s wife :)

środa, 18 lipca 2012

Część 28


W domu Hazzy przesiedzieliście do 22.00. Mama Harrego jest naprawdę fajna. Gemma cały czas siedziała w piżamie i zajmowała się paznokciami (manicure, pedicure). Louis wpatrywał się w nią, jak w obrazek. To niekoniecznie spodobało się Hazzie. W końcu to jego siostra....
W końcu spojrzenia Lou i Harrego się spotkały. Twój skarb chyba zmroził go wzrokiem, bo przez resztę wieczoru Louis siedział ze spuszczoną głową. Wstałaś, łapiąc swoją torbę.

T: Dziękujemy za obiad, kolację i tak miło spędzony czas, ale musimy się już zbierać. Robi się późno.

H: Musimyyyyyyyy?

T: Tak, Harry. Musimy. Jest po dziesiątej.

H: A myślałem, że Liam jest taki.

T: To znaczy jaki?

Harry przestraszył się trochę. Wiedział, że niepotrzebnie to powiedział, bo doprowadzi w ten sposób do kłótni. Dlatego szybko zmienił zdanie.

H: Ja chciałem powiedzieć, że w zupełności się z Tobą zgadzam.

T: Naprawdę?

H: Tak. No, chłopaki. Ruszajcie się, bo (T.I.) czeka.

MH: Och, jak to dobrze, że nareszcie znalazła się dziewczyna, która potrafi postawić mojego Misia do pionu...

H: Mamo!

T: Haroldzie Edwardzie Stylesie, nie podnoś głosu na mamę!

H: Przepraszam.

T: Nie mnie, mamę.

H: Przepraszam.

T: Dalej.

H: Przepraszam, mamo.

T: Dalej.

H: Przepraszam, mamo, że tak na Ciebie nakrzyczałem. Nie powinienem był. To było niedorosłe zachowanie i jest mi głupio.

T: Brawo. A nagroda w domu.

Harold od razu miał banana na twarzy. Podziękowaliście i udaliście się do hotelu. Nie poszłaś do swojego pokoju, bo wczoraj w nocy Harry miał koszmar, że ktoś Cię zabija, a on na to wszystko patrzy. Dlatego chcąc, nie chcąc spałaś u chłopaków. Emma oczywiście też. Lou spał z „Misiem”, a Ty w pokoju Lou z Emmą. To był długi dzień. Leżałyście teraz z Emmą pod kołdrą. Ona już zasypiała, a Ty ni stąd ni zowąd wyskoczyłaś z takim tekstem:L

T: Nudzi mi się.

E: Kobieto! Jest 11.00 w nocy!!!

T: Nie krzycz, bo...

Weszli wystraszeni chłopcy.

T: ...ich obudzisz.

H: Co się stało? Gdzie on jest? Zrobił Ci krzywdę? Niech ja go dorwę!

Ls: Ale kto?

H: No ten popieprzony gwałciciel, który... Nie ma gwałciciela?

T: Nie, chyba że chłopaki o czymś nam nie powiedzieli.

L: Jestem czysty.

Ls, N, Z: Ja też.

T: Kotku, co Cię napadło z tym gwałcicielem?

Postanowiłaś trochę się z nim podroczyć. Byłaś bliska śmiechu, ale zaciskałaś usta.

H: No bo... Ten sen... On był... Taki realny.

T: Skarbie, gwałciciel poszedł 2 minuty temu, a więc się spóźniłeś.

H: Co?!

T: Żartowałam. Nie ma żadnego gwałciciela. Przy Tobie jestem bezpieczna.

Podeszłaś do Harrego i czule pocałowałaś.

Z: A w ogóle to czemu Wy jeszcze nie śpicie?

E: Bo (T.I.) się nudzi.

Ls: Nudzi?! Serio?! Teraz?!

T: Co w tym dziwnego. Nie chce mi się spać, a nie będę leżeć i gapić się w sufit.

L: Zawsze możesz jeszcze pomyśleć.

T: Sugerujesz, że nie myślę?

H: To się wpakowałeś.

L: Nie... To znaczy... Myśleć intensywniej. No wiesz, co chciałem powiedzieć.

T: Nie.

Harry wyszeptał:

H: Musisz przeprosić.

L: Ja?! Za co?!

H: Facet i tak w końcu musi przeprosić. Nie ważne za co.

L: Ohhh... Przepraszam.

T: Za?

L: Za moją głupią odzywkę, która była zupełnie bez sensu.

T: Od razu lepiej. A teraz sio, bo mi się spać chce.

N: Przecież jeszcze przed chwilą...

T: Sio!

1D: Dobraaaa...

Wyszli, a Ty przybiłaś z Em piątkę i po chwili zasnęłaś.

22 luty, godz.: 7.00
________________
Obudziłaś się. A właściwie nie sama. Obudziła Cię woda, którą wylał na Ciebie Harry.

H: Wywiad!

T: Gorzej Ci?! Życie Ci niemiłe?!

H: Bardzo, bo dzisiaj jeszcze raz powiem przed kamerami, że Cię kocham!

T: Kocham Cię.

H: Wiem. Ale ja mocniej.

Przewróciłaś oczami i poszłaś do siebie się przebrać. Emma zajmowała już niestety łazienkę, więc musiałaś poczekać. Włączyłaś telewizję, ale stwierdziłaś, że nie będziesz sobie tłumaczyć z angielskiego, bo Ci się nie chce, więc przełączyłaś na jakiś program muzyczny. I co leciało? The Wanted. Ta fajna piosenka, która zajmuje miejsca na podium. Jak się okazało to było 3 miejsce. Kończy się. Mówi prowadząca:

P: A teraz oczekiwane miejsce drugie. One Direction i One Thing!

Leciało, a Ty szalałaś. Byłaś jednak trochę zawiedziona, bo wcześniej było na pierwszym miejscu...
Skończyło się.

P: Przyszła kolej na miejsce pierwsze. Nie jest to One Direction i One Thing, tylko.......... One Direction i More Than This!!!!!!!

Byłaś taka podekscytowana!!! Dwa najlepsze miejsca!!! Zaczęłaś krzyczeć, piszczeć, skakać, śpiewać, tańczyć... Po prostu euforia. Ba!! Mało powiedziane!! Niestety to też się skończyło.

P: I to już koniec naszej listy. Możecie przesyłać do nas śmieszne filmiki na numer 12345. Tylko błagamm, niech nie będą one z One Direction! Są też inne.

Wybuchłaś nieopanowanym śmiechem. Dopiero chłopcy, którzy weszli do Was w trakcie swojej drugiej piosenki, zdołali Cię uspokoić. Potem wyszła Emma i udałaś się na jej miejsce. Wyszłaś z łazienki ubrana w to:



Pojechaliście na wywiad.

-------------------------------------------------------
Hej, moje Wy kochane Directioners! Ten rozdział jest długi, bo chcę jakoś uzupełnić następne 8 dni. Jak ja bez Was wytrzymam, hm?! 8 dni?! To będą męczarnie!!! Katusze!!! I tym podobne :)
Życzę Wam mile spędzonych tych 8 dni tęsknoty za mną :)
Żartuję :) Kto by za mną tęsknił? :) O! I mam nowy podpis: Niall’s wife :)
A więc...
Kocham <3
Niall’s wife :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Część 27 (2/2)


H: Czyli nie jesteś zła?

T: Dlaczego miałabym być?

H: Nieważne... Gemma, gdzie jest mama?

G: Poszła do sklepu, bo... cytuję: „Nie wiem, co lubi (T.I.). Muszę sprawić dobre pierwsze wrażenie.”.

H: Tiak.. Ty najwyraźniej nie uznajesz takiej zasady....

Uśmiechnął się chytrze.

G: Phi. A czemu mam udawać? Lubię piżamy.

Wtrącił się Lou.

Ls: Ja też. Najbardziej lubię spodnie. Chodzę w nich na co dzień.

G: Tak, wiem, Lou. Mówisz o tym za każdym razem, kiedy się spotykamy.

Ls: Jesteś siostrą Harrego, więc musisz wiedzieć o mnie wszystko.

G: Nie widzę w tym logiki, ale niech Ci będzie.

Chłopaki powstrzymywali śmiech.
Przyszła mama Hazzy.

MH: Gemma, pomóż!!!

Zamiast Gemmy do przedpokoju przyszedł Harry.

H: Cześć mamo!

Mama puściła torby z zakupami tak, jak stała i rzuciła się Hazzie na szyję.

H: A myślałem, że  na czułości mogę liczyć już tylko ze strony (T.I.).

MH: Co tak stoisz, Misiu? Może mnie przedstawisz?

H: Mamo, prosiłem, nie przy ludziach...

MH: No już dobrze, Misiu.

Harry westchnął głęboko. Weszli do salonu, do Was.

H: Chłopaków już znasz...

Ls, L, Z, N: Dzień dobry, Pani Styles.

H: Gemmę też...(zachichotał)

MH: Kontynuuj.

H: To jest Emma, moja przyjaciółka i dziewczyna Nialla.

MH: Iiiiiiiiii...

H: I jeszcze mój Skarb nad skarbami, perła, woda na pustyni, najczystszy diament i...

MH: Harry! To już wiem.

H: Ach, przepraszam. To jest (T.I.), moja najukochańsza dziewczyna, moje światło, to, dla czego żyję, to...

T: Harry, bo się zarumienię. Miło mi Panią poznać. Jestem (T.I.&T.N.).

MH: Mnie również. Jestem mamą Haroldka.

Pani Styles sprawiała wrażenie miłej osoby, ale widziałaś w jej oczach to coś, co sprawiało, że bałaś się wykonać jakiś gwałtowny ruch. Przyglądał Ci się uważnie z poważną miną. Po chwili jednak obdarowała Cię promiennym uśmiechem, który Ty odwzajemniłaś tym samym.

MH: Witaj w rodzinie!

Mama Hazzy mocno Cię przytuliła. Spojrzałaś na Harrego z zakłopotaniem i nadzieją, że zareaguje. Widziałaś u innych chęć wybuchu głośnym śmiechem, ale nikt się nie odważył.

H: Ymmmm... Mamo, może przygotujesz obiad?

MH: Och, tak! Na śmierć zapomniałam. Mam do Ciebie pytanie, (T.I.).

T: Tak?

MH: Nie znam Cię dobrze. Co lubisz?

T: Wszystko, co Pani przygotuje. (Oklepane, ale musisz być miła J)

MH: Nie pomaga mi to.

H: Mamo, to co ja. Meksykańskie żarcie.

MH: Ufff... To dobrze, bo więcej robić nie umiem, a zagonić Gemmę do kuchni to sztuka.

Niall burknął coś pod nosem. Mama Hazzy ma niestety bardzo dobry słuch.

N: A mnie to nikt nie zapyta, co lubię.

MH: Bo Ty lubisz wszystko, Pączuszku.

Wszyscy, z wyjątkiem Nialla, wybuchliście śmiechem. Mama Hazzy przygotowała taco’s. Podziękowaliście. Siedzieliście i rozmawialiście do 22.00. Pani Styles opowiedziała Wam kompromitujące sytuacje Haroldka, o jego pierwszej miłości, pierwszym pocałunku...

Ls: Właśnie! A Ty, (T.I.)? Z kim był Twój pierwszy pocałunek.

H: Właśnie! Co to był za palant? Jak go dorwę to już nie żyje.

T: Możesz zacząć kopać sobie grób.

H: Dlaczego? Uważasz, że sobie z nim nie poradzę?!

T: Nie. Po prostu to byłeś Ty, głupku.

Harrego zamurowało.

H: Czyli... To ja byłem tym pierwszym?

T: Tak.

E: A jeżeli ją zranisz to osobiście dopilnuję, abyś skończył w męczarniach.

N: Ona mówi poważnie. W szufladzie, obok łóżka ma dokładny plan pt.: „Jak wykończyć Harrego Stylesa?”. Bój się.

H: Przemyślę to, czy być z nią na wieki. To chyba odpowiednia decyzja, czyż nie, Słoneczko?

T: A skąd pewność, że z Tobą wytrzymam?

H: Nie masz wyjścia.
----------------------------------------------------------------
Hej!
Musi Ci wystarczyć, bo jestem śpiąca. Już w czwartek wyjeżdżam. Mam nadzieję, że przez to nie stracę zbyt wielu czytelników. Możesz mi obiecać, że za 8 dni, licząc od czwartku nadal będziesz czytać? Będę wdzięczna.
Kocham!!!
Od teraz będę się podpisywać tak: Niallerek <333

Część 27


Za drzwiami usłyszeliście leniwe kroki po schodach, przekręcanie klucza w drzwiach i wrota się otworzyły, a za nimi Gemma w... piżamie?! Na początku zobaczyła tylko Harrego, potem resztę zespołu, Emmę i dopiero Ciebie. 

Jednak jej wzrok powrócił do Em. Gemma złapała ją za rękę i pociągnęła do środka. Em była tak zszokowana, że nie zdążyła zareagować. Harry też nie krył swojego zaskoczenia. Fakt. Kiedy byłyście młodsze, na koloniach często mylono Wasze imiona. Miałyście podobny styl, kolor włosów... Nadal jesteście podobne, ale żeby aż tak?! Kiedy Hazza się ocknął ruszył za Gemmą, która żwawym krokiem oprowadzała Em po domu.

G: A to jest kuchnia. Harry pomagał ją urządzać. Wiele o Tobie mówił, opowiadał, że jesteś piękna, ale aż tak? Nie spodziewałam się. Przynajmniej nie jesteś plastikową blondynką. Harry jeszcze nigdy nie zapoznał swojej dziewczyny z mamą, więc musisz być naprawdę wyjątkowa.

Wkroczył Harry.

H: Gemma, ale to jest dziewczyna...

G: Tak, tak, wiem. To jest dziewczyna Twoich marzeń.

H: Nie. To jest dziewczyna Nialla.

Gemma patrzyła raz na Emmę, raz na Hazzę.

G: Czyli... Ta dziewczyna, którą trzymałeś za rękę jest Twoją dziewczyną, a...

H: A ta, którą trzymał Niall jest jego.

Chwila ciszy. W międzyczasie ulotniła się Em.

G: I to nie jest Twoja dziewczyna?

H: Nie, geniuszu.

G: Ouuuuu... Wtopa.... W takim razie....

Gemma podbiegła do Ciebie i zaczęła ściskać.

G: Witaj w rodzinie! A więc Ty jesteś (T.I.)! Taka piękna, jak mówił nasz Haroldek. Idealna. Kupujesz to?

T: Tak. Jesteś wspaniałą aktorką.

Wybuchłyście śmiechem.
-------------------------------------------------------
Idę z Anią na miasto, więc kontynuacja części 27 będzie, jak wrócę. To trochę potrwa :D

sobota, 14 lipca 2012

Część 26


21 luty, godz.: 13.00
_________________
Wczoraj razem z całą bandą graliście do późna (4.00) w Fifę. I co? Grałaś w to po raz pierwszy i już zjechałaś chłopaków! Mina Hazzy była zabójcza. A teraz wracamy do dnia dzisiejszego:

Obudziłaś się i zauważyłaś, że jesteś w pokoju Harrego. Jego nie ma. Odstąpił Ci swoje łóżko. Phi... A jak się krócej znaliście to Ci się pod kołdrę pakował! Mniejsza... Zeskoczyłaś z łóżka na.... Harrego?! Spał na podłodze. Od razu odskoczyłaś z niego jak oparzona. Najwyraźniej zrobiłaś to wszystko tak szybko, że on nie bardzo poczuł.

T: Haroldku, Skarbie, przepraszam! Nie zauważyłam Cię! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!

W sumie to Hazza dopiero się obudził. Przetarł oczy i patrzył na Ciebie pytającym wzrokiem. Banda, która weszła zaraz po tym, jak usłyszała Twoje przeprosinowe krzyki, turlała się już ze śmiechu. Ty natomiast kontynuowałaś.

T: Ja nie chciałam. Nie wiedziałam, że tu jesteś. Dlaczego Ty w ogóle śpisz na podłodze?! Plecy Cię rozbolą, a dzisiaj spotkanie z rodziną.

H: (T.I.)?

T: Tak?

Pokazał palcem, abyś się do niego zbliżyła, bo chce Ci coś powiedzieć. Wykonałaś polecenie, ale on podstępnie złożył dłuuuuugi pocałunek na Twoich ustach.

H: Nic się nie stało. A w ogóle, która godzina?

T: Nie wiem.- złapałaś telefon- Bożeno! Jest 13.03! O 14.00 obiad!!!

Twarze wszystkich zbladły. Chłopaki zerwali się ze swoich miejsc i biegali po domu w poszukiwaniu... różnych rzeczy. Ty złapałaś zdezorientowaną Emmę i pociągnęłaś za sobą do pokoju. Ubrałaś się w to:



Po Tobie do łazienki weszła Em. O 13.30 byłyście gotowe i pobiegłyście do chłopaków. Kiedy stanęłyście w drzwiach oni zastygli w salonie i wgapiali się w Was.

H: Wy.. Wy.. wyglądacie...

N: ...niesamowicie....

E: Dzięki.

T: Ruchy!!! Wy jeszcze w bokserkach?! Raz, dwa!!!!

Oni zerwali się i po 10 minutach wszyscy stali przed Wami gotowi. Pojechaliście do domu rodzinnego Harrego. On ostrożnie zapukał.

-------------------------------------------------------
Więcej dopiero po weekendzie, ale postaram się jeszcze w niedzielę.  Kocham Was!!! <333
Komentujcie!!! Bo jest Was mniej... :(

czwartek, 12 lipca 2012

Część 25


Bałaś się, że tak będzie to wyglądać. Ocknęłaś się.

H: To za 20 minut w parku, przy fontannie?

T: Dobrze.

Łza zakręciła Ci się w oku. Pożegnałaś się z chłopakami, jednocześnie zostawiając Emmę z nimi samą. Usiadłaś na swoim łóżku i myślałaś.

Twoje myśli: A co, jak on mnie zostawi? Jeżeli moje przypuszczenia się sprawdzą... Ja... Ja się zabiję... Nie! Stop! Nie przez kogoś, kto mnie tak mocno zranił. Po prostu mi go żal! Zaraz! Przecież on jeszcze nic nie powiedział. Może chce mi powiedzieć, że za wszelką cenę będzie ze mną? Może tak to będzie wyglądać. Momencik. Kiedyś mówił, że chce mnie przedstawić Gemmie i mamie. Czemu jeszcze tego nie zrobił? Minęło tyle dni.... Rozmyślił się? Czy to możliwe? Może nie powinnam tam iść? Może nie warto? Nie, musimy sobie wszystko wyjaśnić.

Spojrzałaś na zegarek. Przez Twoje przemyślenia minęło już 15 minut. Poszłaś do parku i usiadłaś na ławce, obok fontanny. Po ok. minucie dosiadł się Harry. Zaczęliście jednocześnie.

H, T: Bo ja... Nie... Ty pierwszy/a....

Chwila ciszy.

H: Zacznij.

T: Bo.... Harry... Ja wylatuję do Polski 25 marca..... Nie chcę Cię zostawiać, ale szkoła... rodzina... Tak bardzo bym chciała... zostać... Naprawdę, ja...

H: Czekaj. Kiedy wyjeżdżasz?

T: 25 marca, ale to nieważne. Do tego czasu musimy być razem. Nie możemy o sobie zapom...

H: Ważne. Ja chciałem Ci powiedzieć, że zostaliśmy zaproszeni do Polski. Mamy tam nagrywać nową płytę. Może nawet podpiszemy kontrakt i zostaniemy tam na stałe.

Patrzyłaś na niego z otwartą buzią. Nie wierzyłaś, że to powiedział.

H: (T.I.), proszę, powiedz coś. Nie cieszysz się?

Powiedział to drżącym głosem. Jego oczy zaszkliły się.

T: Har...

H: Tak?

T: Ja...... Tak.

H: ???

T: Oczywiście, że się cieszę! Tak bardzo bałam się, że powiesz, że to nic. Że to była tylko zabawa. A teraz? Teraz jeszcze to do mnie nie dotarło, bo....

Harry przerwał Twój monolog bardzo namiętnym pocałunkiem. Odwzajemniłaś go najlepiej, jak umiałaś.

H: Muszę przedstawić Cię rodzinie!

T: Wiem.

H: Ale.. Skąd?

T: Nie spałam, kiedy to mówiłeś.

Uśmiechnęłaś się pocieszająco.

T: Czekałam, aż mi to powiesz ‘w cztery oczy’. I powiedziałeś. J

H: Tak.. Bardzo się stresowałem. Czyli chcesz poznać mamę i Gemmę?

T: Oczywiście!

Uniósł Cię kręcił wokół własnej osi. Wyruszyliście do hotelu.

T: A dlaczego Niall był dzisiaj nie w sosie?

H: Bo będzie musiał pożegnać Nando’s.

Oboje teraz trzymaliście się za bolące od śmiechu brzuchy. W czasie drogi powrotnej Harry szturchał Cię, a Ty jego. Śmialiście się, ale z czasem przestaliście, bo podleciały fanki, a Hazza musiał dać im po autografie. Gdy wróciliście, Harold zadzwonił do mamy i umówił Was wszystkich na jutro, na 14.00, na obiad.

T: Rany...

H: Co?

T: Nie wierzę, że mnie zapoznasz. A co, jak Twoja mama mnie nie zaakceptuje?

H: Nie ma wyjścia, a poza tym moje opowieści bardzo jej się spodobały. Już Cię polubiła.

Uśmiechnęliście się do siebie.

-------------------------------------------------------
Heeej!!! Cieszycie się? Ja bardzo! To takie... ROMANTYCZNE!!!  Piszcie, co dalej, bo ja nie wiem. Tej prośby nie kieruję do Olusia307, bo ona nie chce Happy Endu!!! ;P
Kocham Was!!! <333

środa, 11 lipca 2012

Część 24


Weszli Niall i Harry z dwoma torbami.

N, H: Cześć, dziewczyny!

T, E: Hej.

T: Pomóc Wam?

H, N: Nie!!!

H: To znaczy.... Nie trzeba...

N: Ymmmm... Takk.. Nie trzeba...

E: Pomożemy...

Emma chciała złapać za jedną z gigantycznych toreb, ale Niall szybko schował ją za siebie.

N: Przyszłyście po coś konkretnego?

Niall już wyraźnie był zirytowany Waszą obecnością.

T: Nie, w sumie to już idziemy.

Złapałaś Emmę za rękę i pociągnęłaś do wyjścia.

H: Nie! Niall! Idioto! Przepraszamy. On jest dzisiaj nie w humorze.

E, T: W porządku.

E: Niall, chcesz pogadać?

N: Nie!

H: Chce! Tylko jeszcze o tym nie wie. (T.I.), ja też muszę z Tobą porozmawiać.

Wzięłaś głęboki oddech.

T: To się nawet dobrze składa, bo ja też muszę Ci coś powiedzieć.

*H: Ufff... Myślałem, że tylko ja tak uważam.

T: Słucham?!

H: No myślałem, że tylko ja uważam, że to była przelotna znajomość. Ty w końcu wyjedziesz, a my za kilka dni wyruszamy w trasę koncertową. Związek na odległość nie ma sensu. To chciałaś mi powiedzieć, tak?

Jego głos był obojętny. Jak nigdy...

T: Ale.... Ja myślałam, że mnie kochasz...

H: Kocham, ale to niedługo minie. Ja jestem gwiazdą, a Ty zwykłą dziewczyną z Polski. Nie oszukujmy się. Było kilka mile spędzonych chwil, ale to nic. To nic nie znaczyło.*

------------------------------------------------------------------
Płaczę. Teraz zdałam sobie sprawę, że chyba jednak chcę Happy End. Proszę, głosuj i nie dopuśćcie do tragedii. Piszę przecież o Tobie. Naprawdę chcesz, żeby tak wyglądało Twoje życie? Zastanów się.