sobota, 22 grudnia 2012

Something new... :)


- Wszystko się zmieniło, rozumiesz?!- krzyczała Alice- Kiedyś było inaczej! Rodzinna atmosfera, wspólna Gwiazdka! A teraz co?! Jest Wigilia, a on w trasie! Po raz kolejny! Mogliście się wtedy zabezpieczyć! Przynajmniej nie musiałabym się teraz męczyć! Bo „tatusia” znowu nie będzie na Święta!

 

-Alice, Kochanie, proszę…- płakałaś.- Wiesz, że on robi wszystko, co może, ale to nie jest takie proste. Jego kariera cudem się nie zawaliła. Do teraz pamiętam te nagłówki: „Wpadka jednego z członków One Direction”, „Niall Horan będzie ojcem”. I pomimo tego wszystkiego, nie zostawił Cię, nie zostawił nas. A tak przecież byłoby prościej, prawda?

 

- To dlaczego nie ma go tu teraz?- mówiła już spokojniej.

 

- Fanki nie dałyby spokoju ani mnie, ani Tobie, ani tacie, gdyby zaniedbał teraz swoją pracę. Wybuchłby jeden wielki skandal na skalę światową. Doceń ten dar, jakim jest sławny tata. Wiesz, jakie szczęście mamy, że go wtedy spotkałam?- zapytałaś.

 

- W sumie to… Nie wiem, bo nigdy mi nie opowiadałaś.

 

- Naprawdę? Ominęłam tak wspaniałą historię?- Alice z rozżaleniem pokiwała głową.- To zrób kakao, a ja poskładam wszystkie wspomnienia w jedną całość.

~`

 

Dziewczyna przyniosła dwa różowe kubki i usiadła obok Ciebie na kanapie.

 

- Tylko się nie rozklej- ostrzegłaś ją.

 

- Mamo, jestem dużą dziewczynką- zaśmiała się.

 

- Dobra. Khykhym… Ogólnie wszystko zaczęło się w 2010 roku. Niall- teraz mówię po imieniu, ale Ty sobie nie pozwalaj- pojechał na ten głupi casting do XFactor’a. Kiedy nie było go ze mną w Irlandii, płakałam i nie mogłam się skupić na niczym. Był moim przyjacielem. Właśnie. Tylko przyjacielem. A ja tak bardzo chciałam, żeby był kimś więcej. Przytulał mnie i pocieszał zawsze, nawet kiedy było mi dobrze i tego nie potrzebowałam. Kiedy po szkole trzeba było wracać do domów, rodzice krzyczeli, że nie będą na nas dłużej czekać. Żegnaliśmy się jednak jeszcze długo. Wracając… Nie było go ze mną, ale ja cały czas byłam z nim. Oglądałam każdy odcinek, każdą powtórkę, każdy występ. Obserwowałam każdy ruch, każdy wpis na Twitter’rze. W końcu każde Video Diary, każdy śmiech, każdy płacz po ogłoszeniu wyników. Odpadli. Z jednej strony płakałam razem z nim, ale z drugiej kamień spadł mi z serca. Cieszyłam się, że zaraz wróci i wszystko będzie tak, jak dawniej. Jednak… On nie wrócił. Kariera się rozkręcała… Widziałam, jak rodzice Niall’a wyjeżdżają od czasu do czasu, żeby odwiedzić syna. A ja? A ja nie miałam pieniędzy na bilet. Zmienił numer, zapomniał go wysłać. Albo nie chciał… Minęły Święta, minął Sylwester. Rok 2011. W końcu przyjechał. Przyjechał do domu, przywitać się z rodziną. Zeskoczyłam z parapetu i zbiegłam szybko po schodach. Założyłam buty kurtkę i… I dotarło do mnie, że nie mogę. Nie mogę iść do niego i tak po prostu się przywitać. Jeżeli on mnie nie chce w swoim życiu, nie będę się wtrącać. Ogarnęło mnie wtedy uczucie, jakiego nie znałam. Nienawiść. Miałam ochotę krzyczeć, płakać i śmiać się jednocześnie. Po tym, kiedy już pojechał, nawet do mnie nie zaglądając, postanowiłam coś mu napisać. Tak, postanowiłam, że napiszę. Na Twitter’ rze.

 

- Groźba XXI- ego wieku. Napiszę do niego na Twitter’ rze- zaśmiała się rozbawiona Alice. Rzuciłaś w nią poduszką.

 

- Słuchasz? Czy mam skończyć?

 

-No już, przepraszam, opowiadaj- odburknęła z trudem powstrzymując śmiech.

 

- Na czym to ja… A tak. Postanowiłam, że napiszę. I napisałam, że jest skończonym du… głupkiem znaczy się, egoistą i świnią. Że zostawił przyjaciółkę i ani razu się do niej nie odezwał. O dziwo odpisał. Odpisał, że to nie tak. Że to ona go zostawiła, że nie pisała, nie dzwoniła. On wysyłał jej listy i pocztówki z każdego odwiedzonego miejsca. Raz nawet wysłał prezent, ale ona nie odzywała się. A ona tak bardzo ją… Tutaj tweet się urwał. Zabrakło kilku literek.

Poczułam straszliwy ból. Ten ból powrócił ze zdwojoną siłą. Czyli to moja wina. To przeze mnie nasza przyjaźń się rozpadła. Napisałam, że przepraszam. Że przepraszam za wszystko. I że to ja jestem tą przyjaciółką. I że poczekam aż przyjedzie. I co? Nie przyjechał. Zbliżały się Święta. Teraz już musi przyjechać. Tak sobie myślałam. Ta radość, kiedy zobaczyłam czarną limuzynę! Wysiadł z niej on. Blondyn. Ale nie mój blondyn. Mój Niall był wesoły, a ten jakiś smutny. Teraz albo nigdy- pomyślałam. I znów zeskoczyłam z parapetu, założyłam buty, kurtkę i tym razem wybiegłam. Nie obchodziło mnie, co się stanie po tym, jak zaraz go.. Zobaczył mnie. Uśmiech i iskierki w oczach. Rzuciłam się na niego, co skończyło się tym, że cali byliśmy w śniegu. Nasi rodzice wyszli z domów na schody i szeroko się uśmiechali. Patrzyliśmy sobie w oczy. Żadne z nas się nie odezwało. Podjęłam decyzję i złączyłam nasze usta w pocałunku. Byłam pewna, że zaraz mnie odepchnie. I słusznie. Odepchnął mnie. Ale tylko po to, żeby powiedzieć te dwa magiczne słowa. „Kocham Cię”. Potem to on zaczął pocałunek. Co z tego, że rodzice tępo się w nas wgapiali, a Twój dziadek, mój tata, chciał rozerwać Niall’a na strzępy? Znowu mnie odepchnął. Podnieśliśmy się i pociągnął mnie za rękę do limuzyny. Tylko tam mogliśmy spokojnie, sami porozmawiać. Widziałam jeszcze, jak mój tata grozi starszemu Horan’ owi. A potem już widziałam tylko jego, tylko Niall’a. Oczywiście było jeszcze wiele przygód, zanim pojawiłaś się Ty, ale myślę, że to opowie Ci to sam tata.

 

- Wow- odparła Alice, tępo wgapiając się w Ciebie.- Ale coś mi nie gra. Z znikąd się przecież nie wzięłam, nie?  A o bocianie mi kitu nie wciśniesz, więc może…

 

- Po kim Ty to masz?

 

- Po Tobie?- odpowiedziała triumfalnie.

 

- Pff… No wiesz? Ja uważam, że to tata zawsze był tym zboczeńcem- zaśmiałaś się. Alce Ci zawtórowała. Usłyszałyście pukanie do drzwi. Wstałaś i poszłaś otworzyć. Przed Tobą stanął gościu w czerwonym fraku, tego samego koloru czapce i z białą brodą. Uśmiechnął się i lekko zachrypniętym głosem zaczął:

 

- Czy Pani [T.I. i T.N.] przyjmie niespodziewanego gościa na wigilię? A właściwie…. Pięciu gości?- Zza niego wyłoniło się czterech „elfów”.

 

Ten głos, ten uśmiech…

 

- Niall!!!- krzyknęłaś i rzuciłaś mu się na szyję.

 

- Wesołych Świąt- odparł i czule Cię pocałował.

 

#Od Autorki

 

Ho! Ho! Ho!!

SUPRAJSSSS!!! :D Wracam do Was :3 Jeszcze nie wiem, czy z opowiadaniem, ale na pewno wracam :) Nie wytrzymuję bez Was :*

Wasza Klaudia przynosi Wam na Gwiazdkę takiego oto imagina, którego sama napisała i który wyszedł jej żałośnie :D

Ale przecież za takie porażki mnie kochacie, co nie? ;)

To mój pierwszy taki imagin, dlatego proszę o wyrozumiałość :3

MERRY CHRISTMAS!!!!

No to taki mały wierszyk…

Wystrojonej choinki
Wesolutkiej minki
Gor
ącego serduszka
Pe
łniutkiego brzuszka
Oraz op
łatka białego
Z rodzin
ą łamanego

 

Nie trudno się domyślić, że nie ja pisałam :P

Ale jeszcze raz:

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

A szczęśliwego Nowego Roku pożyczę wam wkrótce :)

A póki co… Jak Wam minął koniec świata? ^^

I taki mały prezencik ode mnie :)

 
Yeahhh, Baby ^^


Awww… *o*

A propos… Zmieniłam imię wiecie? Teraz jestem hhbjbfrzsdcpfvvjhbhga :) Musicie się przyzwyczaić ;)
 
 
 
ALL I WANT FOR CHRISTMAS
Czy o tak wiele proszę? :(


 


 
I kilka miejsc ;)
*twitter: https://twitter.com/KatyRoseCollins czyli @KatyRoseCollins :)
Ale Facebook'a sobie daruję :P

Kocham <333

Niall’s wife :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Część 3.


*matematyka*

 

Kolejna luźna lekcja, żyć, nie umierać. No, co prawda mamy robić zadania, ale Pana Oak’a gadanie nie rusza.

- Ten w loczkach jest mój- skwitowała Ann.

- To nie fair- zaśmiałam się i dałam jej kuksańca w bok.- To ja wybieram…

- Blondyna.

- Tak... Nie! Czemu jego?

- No bo on jest taki słooooodki- ostatni wyraz przeciągnęła, robiąc uroczy dziubek.

- Ale jest brzydki!

Zaśmiała się.

- Może i jest. Ale zawsze mówisz, że liczy się wnętrze- energicznie zamrugała oczami, uśmiechając się kpiarsko.

- Wiesz, że w końcu Cię zabiję?

- Też Cię kocham- zaśmiała się i mnie przytuliła. Kocham tego popaprańca.

- Ale Ty pierwsza.

- Dobra- podniosła się z krzesła.

- Ale, że teraz?!-  zapytałam.

- No raczej- posłała mi cwaniacki uśmiech i pewna siebie ruszyła na podryw.

Ann żwawym krokiem udała się do ławki tak zwanego przez nas Loczka, który namiętnie rozwiązywał swoje zadania z matmy. Kto by pomyślał, że z niego taki pracuś. Powiedziałabym raczej, że gdyby nie to, że jest nowy, miałby przekichane u dyrektorki. A tu proszę.. pięknie ubrany, uczesany, zadbany i jak się dobrze uczy... ! Ech.. pozory mylą. Pewnie już wyobraża sobie jak nasza Ann się rozbiera.

- Cześć Harry. - zalotny uśmiech, włosy na jedno ramię, ciemno różowe usta - to specjalność Ann.

-Cześć.

- Mógłbyś mi pomóc w tym zadaniu ?

- Pewnie. - Harry ujął zeszyt w ręce i po kolei ruchem długopisu tłumaczył Ann co ma robić. Ciągle patrzyła się w jego oczy i udawała, ze rozumie. Co za napaleniec !

- Rozumiesz ? - zapytał.

- Masz może czas po szkole ?

- Myślę, że tak. Coś sugerujesz ? - brewki

- Nie za bardzo rozumiem matmę i myślę, że przydałaby mi się pomoc naukowa. Ty radzisz sobie świetnie. A więc ? - ciągnęła z zadziornym uśmieszkiem, na który Loczek od razu dał się nabrać. Był łagodny jak owieczka.., uległy jak.. ja ?

- Jasne. Dzisiaj po szkole, u mnie. Wytłumaczę ci pierwiastki co do słowa. Nie masz się czym martwić. To proste ! - odpowiedział zadowolony.

- Stary, od kiedy ty jesteś taki miły ? - szepnął Louis. - Zaczynam być zazdrosny.

- Cicho- odpowiedział. - To do zobaczenia - uśmiechnął się do koleżanki, a gdy już poszła, uśmiechnął się sam do siebie, założył ręce i pokiwał głową okazując zadowolenie.

 

~Maggi~

 

Pomimo tego, że mam chłopaka i nie wezmę udziału w akcji, pomysł spodobał mi się. Otóż dostałam sms’a od Ann w czasie lekcji.  Jest fizyka.

 

~Blanca~

 

- Czy on myśli, że może sobie mną tak manipulować ? Nie będę utrzymywała z nim kontaktu. Jest jakiś dziwny. - byłam zdenerwowana. Po tym jak flirtował ze mną na historii, będę miała do niego uraz do końca życia.

- Przyznaj, że jest całkiem przystojny - Maggi.

- Nie, nie jest ! - wtrąciła Lilly. - Te jego spojrzenie irytuje mnie do czerwoności. Robi z siebie wielkiego pana flirtu, ale nie ujdzie mu to na sucho.

- Nie filozofuj - odpowiedziała Maggi.

- Nienawidzę fizyki, nie filozofuję [wiem, że nie ma to sensu, ale to cała Zayn’s wife :)]. Ja ogłaszam prawdę, której ty nie możesz dostrzec. Gapi się na Blancę jakby chciał ją pożreć. - mówiła zacięcie.

- A może nasza Blanca wcale nie ma o nim złego zdania ? Spychasz ją na drogę pozorów, które najczęściej mylą. - kłóciła się Mag.

- Nie, wcale nie ! Ten osioł może sobie wsadzić w tyłek swoje czułe słówka. Ja nie jestem obiektem westchnień żadnego chłopaka, a on nagle próbuje zrobić mi nadzieję ? Nie to nie tak, on myśli, że ja mu dam jakąś szansę ? Nie. Koniec tematu.

- Ciekawe.. - usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam JEGO. Co za obleśny palant.

- Czego tu ? - wyrwała się Lilly i podniosła się z krzesła. - Czy ty myślisz, że jak przyjdziesz tutaj i zaskoczysz nas swoją obecnością, zdobędziesz u nas plusa ? Sorry, nie bierzemy spostrzegawczości pod uwagę. Spadaj.

- Może dasz mi dojść do słowa koleżanko ? - zapytał z ironią.

- Może sobie stąd pójdziesz ? NIEZNAJOMY. - wtrąciłam.

- Przykro mi ale boli mnie kostka [musicie skojarzyć fakty, że na historii Bli kopnęła Zayn’a] i chyba nie dam rady stąd pójść. Zresztą, nawet nie zamierzam. - podparł się ręką, wgapiając się we mnie tymi ślepiami. Ych.. intruz.

- To się poczołgasz.. - i pchnęłam go na ziemię.

- A ty razem ze mną. - złapał mnie za bluzkę i przyciągnął do siebie. Wierzgałam się i próbowałam wyjść z jego objęć.

- Ty zboczeńcu ! - krzyknęła Lilly. - Zostaw ją albo pójdę do dyrektorki.

- Zayn, zostaw ją ! Kolejny raz chcesz wylecieć ze szkoły ?! - krzyknął Liam.

Lilly automatycznie się zarumieniła. Chłopak stał po jej stronie.

Zayn puścił mnie, wreszcie. To było obleśne i okropne.

- Kolejny raz zbijasz mnie z tropu. Byłem tak blisko ! - odpysknął do przyjaciela brunet.

- Kobiety nie zdobywa się za pomocą szantażu. Jeśli ona ciebie nie chce to nie rób nic na siłę. Może zainteresował byś się tym co myśli o tobie ta dziewczyna ? Zastanów się nad tym co robisz. - wygłosił Liam.

Mulat gapił się w dół. Widać było, że ciemnooki zainteresował swoją osobą Lilly. Czy nauczyciel w ogóle nie zwrócił na to wszystko uwagi?!

- Dziękuję - odpowiedziała Lilly miło się uśmiechając i usiadła na swoim miejscu. Dalej lekcja potoczyła się normalnie. Nareszcie, coś co przypadło mi do gustu. Normalność...

 

~Rose~

 

Kogo ja oszukuję?! Przecież mam kategoryczny zakaz umawiania się z chłopakami… Od rodziców. Wiem, że ich nie ma, ale znajdą sposób, żeby się dowiedzieć. Myślicie, że zostawiliby mnie samą na tak długo bez żadnych wtyczek? Może nawet teraz, kiedy siedzę sobie spokojnie w domu i oglądam telewizję, mnie obserwują. Ach… Mieć bogatych rodziców ze znajomościami… Teraz pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe, że dziewczyna, prawie pełnoletnia, nigdy nie miała chłopaka? Otóż możliwe… Dziewczyny wmawiają mi, że jest ich wielu, kandydatów w sensie, ale jakoś ich nie widzę…

#Od Autorki

Hej Wam!!!
Rozdział ten dedykuję Zayn's wife ♥, to kochanie napisało znaczną większość tego rozdziału :3
Kocham Cię! :*
Wiem, że mi długo zeszło, ale problem w tym, że...
Jeżeli na koniec półrocza nie będę miała piątek ze wszystkich przedmiotów [oprócz wos-u] to tata zabierze mi komputer na cały drugi semestr.
Przepraszam, jeżeli przez najbliższy czas nie dodam zbyt wiele, ale chyba rozumiecie?
Koooocham <3
Niall's wife :)

wtorek, 20 listopada 2012

Liebster Awards :)

Mam nominację do Liebster Awards :D. Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania które otrzymałam od  http://amore-immortale.blogspot.com/:

1. Jakie kraje odwiedziłaś?
Egipt, Turcja, Tunezja, Hiszpania, Słowacja
2. Jakie masz zdanie na temat związków homoseksualnych?
Osobiście jestem hetero, ale nie wnikam w preferencje innych ludzi, więc nie przeszkadza mi to :)
3. 3 ulubione blogi?
Hmm... Ciężko mi powiedzieć, bo lubię wiele blogów, dlatego nie potrafię wymienić tylko trzech.
http://onedirectionnstolemyheart.blogspot.com/ [Ann ♥]
http://dont-leave-me-any-more.blogspot.com/ [Blanca ♥]
http://ilovemorethanthis.blogspot.com/ [Ms. Tomlinson (Malik) ♥]
http://ho-run.blogspot.com/
http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
4. Ulubiony kraj/kultura
Cóż... Myślę, że Anglia. Co prawda nie byłam tam, ale miałam okazję spotykać Anglików. Są to bardzo kulturalni ludzie. A poza tym nie jestem zwolenniczką upałów, więc plusuje u mnie londyńska pogoda :)
5. W jakim miejscu na świecie chciałabyś zamieszkać?
Londyn, New York, Los Angeles, Las Vegas i ewentualnie Sopot [z Ann ♥]
6. Jakie masz zdanie na temat JB (Justin Bieber)?
Nie jestem jakąś obsesyjną fanką [taką, jak np. 1D :3], ale lubię jego piosenki, szanuję go, podoba mi się jego związek z Seleną, niezastąpione "Babe" i oczywiście Niall jest jego fanem... :D
7. Twoim zdaniem najpiękniejszy język świata.
Francuski.
8. Co cenisz u płci przeciwnej?
Staram się nie oceniać po wyglądzie, aczkolwiek preferuję tych osobników, którzy są bardziej urodziwi... Oczywiście liczy się charakter. Musi umieć rozmawiać ze mną o wszystkim i o niczym, wysłuchać mnie, rozśmieszać mnie, kiedy mam humor i kiedy go nie mam, muszę czuć się przy nim bezpieczna :) Ale się rozkleiłam no... :')
9. Najpiękniejsza sentencja?
"Prawdziwą przyjaźń poznaje się po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć"
10. Płaczesz częściej oglądając film czy czytając książkę?
Oglądając filmy. "Marley i ja"- płaczę za każdym razem, pomimo tego, że wiem, jak się skończy.
11. Najpiękniejsze słowa jakie chłopak może powiedzieć dziewczynie?
Kocham Cię- ale muszą być szczere i nie w wersji "dla przyjaciółki". To znaczy mogą być w tej wersji i też się cieszę, ale to nie to samo...

Dobra, koniec mazania się i nominuję innych :
http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/
http://kkkjjjlllooo.blogspot.com/
http://onedirectionnstolemyheart.blogspot.com/
http://ilovemorethanthis.blogspot.com/
http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
http://dont-leave-me-any-more.blogspot.com/
http://1d-love-harry-and-liam-love.blogspot.com/
http://caroline1d.blogspot.com/
http://id-like-to-be-everything.blogspot.com/
http://wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl/

No. :) Wszyscy. Chyba... :P
Oto moje pytania:
1). Jesteś ekstrawertykiem, czy introwertykiem?
2). Jaki jest Twój ulubiony kolor?
3). Jakie jest Twoje największe marzenie?
4). Co liczy się dla Ciebie u płci przeciwnej?
5). Czy lubisz sport? Jeśli tak, to jaki(e)?
6). Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu (np. przyjaciele, czy miłość)?
7). Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
8). Jakie są Twoje 3-4 ulubione piosenki 1D?
9). Jacy są Twoi ulubieni wykonawcy z wyjątkiem One Direction?
10). Jaka była Twoja najbardziej kompromitująca sytuacja?
11). Boisz sie zestarzeć?

Moje pytania do Was :) Czekam na odpowiedzi :*
 
 
 

<-------------------------------------------------------------------->

Komentujcie poprzednią notkę!!!



Kocham <333
Niall's wife :)

sobota, 17 listopada 2012

Część 2.


#Od Autorki

Rozdział dedykuję Totemowi [on wie, że o niego chodzi :D] w ramach podziękowania :33

 

~Maggi~

 

Gotowe wybiegły z wieżowca, jak oszalałe. Wsiadły do samochodu, którym przyjechaliśmy, samochodu Tom’a. Ruszyliśmy z piskiem opon, żeby zdążyć na pierwszą lekcję. Weszliśmy razem z dzwonkiem. Żadne z naszej piątki nie chciało wejść do sali, jako pierwsze, gdyż Pan Himmer, od chemii, potrafi być surowy. W końcu padło na Rose. Ostrożnie zapukała i otworzyła drzwi.

- Dzień dobry- zaczęła niepewnie.- Bardzo przepraszamy za spóźnienie, ale…

- Siad- przerwał jej surowym tonem. Następnie wskazał na dziewczynę i miejsce obok jakiegoś blondyna.

Rosi skrzywiła się na chwilę i posłusznie udała się na miejsce. My natomiast mogliśmy usiąść tak, jak chcemy. Jednak naprawdę nie rozumiem, dlaczego ona została ukarana.

 

~Rose~

 

Może tego nie widać, ale cała gotuję się w środku. Spóźnienie i jeszcze mam siedzieć z tym chłopakiem, który wczoraj się do mnie przyczepił. To był chyba jakiś zboczeniec. Tak dziwnie się na mnie patrzył. I ten uśmieszek. Na dodatek wyciągnął do mnie rękę, jakby chciał… Nie no, to już nawet nie zboczeniec, a gwałciciel!

Moje ciało przeszedł niemiły dreszcz.

- Zimno Ci?- zapytał szeptem mój „partner” do pracy i zaczął ściągać z siebie swoją granatową bluzę.

- Nie!- wykrzyknęłam o wiele za głośno.

- Słuchamy, Rose. Jeśli nie zgadzasz się z moim rozwiązaniem…

- Nie, ja po prostu byłabym wdzięczna, gdyby mi Pan to wytłumaczył.

- W takim razie zostaniesz po lekcji.

Pokiwałam głową z udawanym entuzjazmem. Świetnie. Ten popierdzielony zboczeniec chciał mnie…

Nie wiem, ale nie miał dobrych zamiarów. Odsunęłam się od niego na tyle, na ile było to możliwe. Przepisywałam zadania zapisywane na tablicy i wtedy dostałam czymś w głowę. Był to zwinięty skrawek papieru. Od Lilly.

 

Tak mi przykro, Kochana. :D Czemu miało służyć to „Nie!”?

 

Odwróciłam się do przyjaciółki i niemo powiedziałam jej, że wyjaśnię później.

Poczułam, że ktoś kopnął moje krzesło. Zignorowałam to. Po chwili jednak znowu to poczułam. Odwróciłam się powoli i spotkałam się z twarzą uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka z „Wielkiej Piątki”.

- Ty jesteś TA Rose?- zapytał.

- Zależy- odpowiedziałam, nie rozumiejąc pytania.

- Rosili Black, ta która ma…

- Khy- khym- odchrząknął Pan Himmer.

Posłałam mu przepraszające spojrzenie i usiadłam przodem do tablicy. Mój towarzysz z ławki zaśmiał się pod nosem, a ja kulturalnie go kopnęłam :)

Po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Niestety ja musiałam zostać…

 

~Lilly~

 

Tamci goście mnie przerażają. Jakiś jeden rozmawiał z Rosi w czasie lekcji.

- Myślę…- zaczęła Mag.

- Nie, tylko nie to- zaśmiał się Tom, który dostał od dziewczyny kuksańca w bok.

- Myślę, że to lalusie.

- Lalusie to mało powiedziane- odparła Ann.- Widziałyście tego loczka? Gapi się na mnie. Cały czas! To takie…

- Przyjemne?- dokończył chłopak stojący za Ann.

Ona energicznie obróciła się w jego stronę.

- Nie- odpowiedziała bez większych emocji.

Po chwili obok zjawiła się reszta chłopaków. Tom nie był zachwycony ich obecnością.

- Ale zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy na siebie skazani?- zapytał Harry. Ponieważ jako jedyna byłam punktualnie na pierwszej lekcji- znałam imiona tej bandy.

- Chyba nie rozumiem- powiedziała Ann.

- Wiesz, jesteśmy nowi, a Wy macie się nami zająć. Rose tak powiedziała. Wczoraj, na rozpoczęciu.

Spojrzeliśmy na chłopaka z wytrzeszczonymi patrzałkami. Rosi akurat wyszła z klasy. Kiedy zobaczyła, że piątka kolesi przy nas stoi, skręciła w bok, próbując się wymknąć, ale Blanca ją zatrzymała.

- To oni! To ich mamy akceptować? Gdybym wiedziała, nigdy w życiu bym się na to nie zgodziła. To jacyś idioci. Kompletni!

- Jestem tu, Babe- powiedział ten… Zayn?

Blanca przewróciła wymownie oczami i kontynuowała:

- My sobie idziemy, a Ty się z nimi uganiaj.

Zawołała nas ręką. Rose została sama.

 

~Rose~

 

- Yyy… Jestem Rosili Black, ale możecie mówić mi Rose.

- A Rosi?- zapytał blondyn.

- Dla Ciebie zrobię wyjątek i możesz mówić mi Rosili- uśmiechnęłam się wrednie.

- Jestem Liam- przedstawił się jeden z nich.

- Miło mi- odpowiedziałam, uśmiechając się najpiękniej, jak potrafiłam i ściskając wyciągniętą dłoń chłopaka.

Swoje imiona wymieniła pozostała czwórka. Zaczęliśmy zwiedzanie. Pokazałam im już wszystko i zadzwonił dzwonek. Pobiegłam do sali od angielskiego.  Uczniowie wchodzili do klasy. Za mną pojawił się Harry. Nawiasem mówiąc- przez to dziesięć minut zdążyłam polubić tę piątkę. Tak, nawet tego „zboczeńca”. Ale muszę to z nim wyjaśnić. Jestem zmienna…

- Dzień dobry- przywitała nas, jak zawsze uśmiechnięta, Pani Parker. Oryginalne nazwisko, prawda?

- Dzień do- bry- odpowiedziała jej klasa. Ponieważ dziewczyny obecnie z niewiadomych przyczyn nie chcą ze mną rozmawiać- usiadłam z Harry’m.

Nauczycielka poleciła uczniom przeczytać pierwszy rozdział, tak na rozgrzewkę. W związku z tym, miałam okazję zapoznać się z Hazza’ą (tak mówią do niego chłopaki).

Wiem, że przenieśli się do tej szkoły, ponieważ Zayn wywołał kolejną już bójkę i został wyrzucony, a jeden za wszystkich- wszyscy za jednego. Harry lubi grać w rugby i baseball. Był rozgrywającym i miotaczem. Poświęcił to wszystko dla przyjaciela. Wszyscy coś poświęcili. Przede wszystkim status. Elitę. Byli nią. Póki co zachowam to dla siebie. Nie chcę, żeby przyjaźnili się z nami tylko ze względu na nasze „stanowisko”. Otóż mam zamiar zaprzyjaźnić się z tą piątką, bo im nas więcej, tym lepiej.

 

~Maggi~

 

Gadali sobie w najlepsze. W ogóle nie przejęła się  naszym milczeniem. Może w sumie niepotrzebnie się obraziłyśmy? Nie, Tom nie potrafi się gniewać na Rose. Czasem myślę… Och, jestem głupia.

- To nie ma sensu. Przeprośmy ją- szepnęła mi Ann. Pokiwałam głową. Postanowiłyśmy jednak poczekać do przerwy.

Może nie taki diabeł straszny, jak go malują? Rose wyraźnie dobrze się z nim bawiła. Co chwilę jakieś chichoty. I nie powiem, taki brzydki nie jest… Stop! Ja mam Tom’a!

 

~Lilly~

 

Trwała lekcja historii. Pani Amber to najbardziej wyluzowana kobietą, jaką znałam. Dała nam wolną lekcję. Na te zajęcia chodziłam z Bli. I niestety tą trójką pacanów. Louis’em, Liam’em i Zayn’em, który bacznie przyglądał się mojej Blance. Nie no, rąbnę gościa. Nie gap się. Nie gap się. Nie gap się. Wstałam. Bli trochę zaskoczyła moja reakcja, ale ja dzielnie ruszyłam do stolika, przy którym siedział ten pacan.

- Mógłbyś łaskawie odwrócić głowę o 180 stopni?- zapytałam zdenerwowana.

- A czy Ty mogłabyś się przesunąć, bo zasłaniasz mi widok?- spytał. Oj, podniósł mi chłopaczyna ciśnienie.

- Nie, ale jakbyś jeszcze nie zauważył, przeszkadzasz nam swoim wzrokiem.

- To seksowne spojrzenie- sprostował.- Pokazać? A nie… Czekaj, jest przeznaczone tylko dla wyjątkowych dziewczyn. Sorry. A teraz przesuń się, proszę.

Co za dupek! Co za bezczelny dupek!

- Zayn, przeproś- odezwał się Liam, który siedział w ławce z Zayn’em- proszę.

- Nie powinna była się wtrącać- odrzekł z przekonaniem chłopak.

- Zayn…- jęknął jego przyjaciel.

- Dobra, przepraszam- spojrzał na mnie.

Pokiwałam głową. No bo co miałam odpowiedzieć? Zauważyłam, że Liam kopnął pod krzesłem Zayn’a, na co on podniósł się i pokierował… gdzieś. Nie wiem, bo oczarował mnie ten chłopak.

- Liam jestem- wyciągnął rękę, wstając. Uścisnęłam ją.

- A Ty jesteś…- zapytał.

- Ja? Yyy… Ja jestem… Yyy…

- Lilly?- spytał.

- Tak, Lilly- zaśmiał się i wskazał na krzesło przy swoim stoliku. Z uśmiechem na ustach usiadłam na miejscu. Zaczęliśmy rozmawiać i stwierdzam, że ten nie jest taki głupi…

 

~Blanca~

 

Podszedł do mnie i usiadł, hipnotyzując mnie swoim spojrzeniem. Ja się nie dałam.

- Chcesz czegoś konkretnego, czy czekasz aż potraktuję Twoje patrzałki cyrklem?

Nie czekając na odpowiedź, wróciłam do pisania piosenki. Dla kogo? Nie wiem, ale lubię to. Taka jest moja pasja.

- Nie bolą Cię nogi?- zapytał. Nie powiem, zbił mnie z tropu.

Posłałam mu pytające spojrzenie.

- Od biegania cały dzień po mojej głowie.

Poczułam, jak na mój policzek wpływa rumieniec. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Kilkakrotnie zamrugałam oczami i z powrotem przyjęłam postawę obojętnej.

- Nie, a Ciebie?

- Nie- uśmiechnął się „uwodzicielsko”.

Kopnęłam go w nogę.

- Teraz już powinno boleć- odparłam. Zadzwonił dzwonek.- Miłego dnia życzę.

Uśmiechnęłam się wrednie i ruszyłam w stronę drzwi. Lilly za chwilę do mnie dołączyła.

- Ej, co jest?- wyrwałam ją z transu.

- Co?

- Pytałam, co się z Tobą dzieje? Albo inaczej… Kto to?

- Nie rozumiem- odparła zdezorientowana.

- Kto zawrócił Ci w głowie?

- Ymm… Zaczyna się na „N” i kończy na „T”.

Zmarszczyłam brwi.

- Nikt- odpowiedziała z satysfakcją. Wywróciłam oczami i udałyśmy się w kierunku naszych szafek.

- Rose, wiem, że może zdążyłaś ich polubić, ale to nie tak działa- mówiła Mag.

- To niby jak?!- krzyczała blondynka.- Wytłumacz mi do cholery, jak?!

- Ej, mała, tylko spo…- zaczęła Lilly, próbując dotknąć jej ramienia. Rosi jednak natychmiast strzepnęła jej rękę.

- Żadnego spokojnie! Macie jakieś chore obiekcje na temat tych kolesi! Oni są tacy, jak my! Byli, ale wyrzekli się, rozumiecie?!- wokół nas zebrał się tłum uczniów- Czy któraś z Was byłaby na tyle odważna, żeby poświęcić dla mnie to wszystko?! Byłaby?!

Mówiła to ze łzami w oczach. Rozglądałyśmy się po sobie. Żadna z nas nie wiedziała, co ma zrobić. Ludzie, między innymi Wielka Piątka, przyglądali się nam z zainteresowaniem i nawet żalem.

 

~Ann~

 

O nie, nikt nie będzie nam współczuł, zakończymy to  tu i teraz.

Rose się trzęsie, po prostu. Ona nie wie, że walczy w niesłusznej sprawie. To banda lalusiów, którzy chcą tylko i wyłącznie elity. Nie czekając dłużej, objęłam ją ramieniem i udałyśmy się do damskiej łazienki.

- Won- rozkazałam wszystkim obecnym tu dziewczynom. Posłusznie wykonały polecenie. Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami mocno przytuliłam Rosi. Wytłumaczyłam jej na czym polega ich taktyka. Cały czas patrzyła na swoje czarne Vans’y.

- Ann…- zaczęła.

- Hmm?- spytałam.

- Przepraszam, nie wiedziałam. Jest mi głupio. Zrezygnuję z tego programu…

- To można?

- Tak, ale chciałam, żeby było wspaniale, więc nie mówiłam…

- Nic się nie stało, ale już więcej się w nic z nimi nie angażuj, dobrze? Nie pozwól im Cię wykorzystać.

Pokiwała twierdząco głową.

- Dobra, laska, spadamy, bo zaraz będzie…- zadzwonił dzwonek- koniec przerwy.

Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy na lekcję muzyki, której uczy nas Pan Lex. Nie lubię tego przedmioty, gdyż uważam, że nie jestem szczególnie utalentowana muzycznie. Weszłyśmy do sali, w której nie było jeszcze nauczyciela. Przyglądali nam się chyba wszyscy. Poczynając od przeciętnych uczniów, idąc przez trzy obleśne postaci i kończąc na Mag i Thomas’ie.

Uśmiechnęłyśmy się promiennie i z wysoko podniesionymi głowami zajęłyśmy miejsca.

 

~Rosi~

 

Czy im wierzę? To chyba oczywiste. Żadne z nich nie okłamałoby mnie. To przecież moi przyjaciele.

Siedziałam i czekałam, aż zadzwoni dzwonek. Pan Lex tak strasznie nie lubi swojego przedmiotu, że wstawia oceny automatycznie [5, 5-, 5+, 5, 5-…, czasem w innej kolejności]. Nie ma ochoty nas słuchać, a my nie mamy ochoty dla niego śpiewać i jest okej. Nikt się nie czepia.

Siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim i o niczym, czyli tak, jak zazwyczaj. Wtedy Ann zapodała pewien temat.

- Jesteśmy w elicie i nie mamy chłopaków. Dziwne? Nie, bo przecież jest nam dobrze.

- Tak, ale to podniosłoby nasz status jeszcze wyżej- kontynuowała brunetka.

- No nie wiem, nie ma kandydatów…

Ann podniosła znacząco brwi i spojrzała na chłopaków z Wielkiej Piątki. Ale ja lubię ich tak nazywać. Czyli to jest plan. Trzeba wcielić go w życie. Czas? Start.

 

#Od Autorki

 

Jak dla mnie, jest bez sensu, zupełnie.

Dlatego proszę, nie schlebiajcie mi, tylko piszcie szczere opinie :)

Zawsze Was Kocham i jak to mówi Ania [Ann ]

Jedzcie, pijcie, tyjcie i oceniajcie :D

Kocham <333

Niall’s wife :)

niedziela, 4 listopada 2012

Część 1.


~Ann~

Siedzę na widowni, Dyrektor Ween przemawiał i dziwnym trafem spoglądał się właśnie na mnie.

- A teraz- mówił- chciałbym serdecznie podziękować Pannie Rosili Black za zgłoszenie swojej grupy do wzięcia udziału w „Szkolnym Programie Akceptacji”.  Brawa!

Rozległy się oklaski, a tłum wyraźnie się ożywił. Osłupione spojrzałyśmy na Rose. Ona tylko skuliła się i lekko uśmiechnęła, jak zawsze w stresujących sytuacjach.

- Akcja polega na pomocy nowym uczniom w zapoznaniu się z naszą szkołą. Jesteśmy dumni, że to właśnie ta grupa zobowiązała się przyjąć do siebie tych wszystkich uczniów. Zarówno chłopaków, jak i… Nie, tylko chłopaków. Oddaję głos Pannie Rosili.

Rose niepewnie wstała i udała się na scenę.

- Cześć- zaczęła nieśmiało.- Jak już wiecie, jestem Rose. Zgłosiłam naszą grupę, ponieważ uważam, że nadajemy się idealnie do tego typu zadania. Jesteśmy otwarte na nowe znajomości i myślę, że to też wyjdzie nam świetnie. Dziękuję.

Zaszła na dół i wróciła do nas. Ja jednak nie pozwoliłam jej usiąść i pewnym ruchem ręki pociągnęłam ją do wyjścia. Dyrektor jeszcze coś mówił. Kiedy byłyśmy już na korytarzu, zaczęłam:

- Co to ma być?!- wybuchłam. Jednak widząc smutek w jej oczach, wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam spokojniej- Rosi, dlaczego zgłosiłaś nas do tej akcji?

- Pomyślałam, że to może być dobra zabawa, poznamy nowe osoby.

Na korytarz wyszła reszta dziewczyn.

- Słyszałam, - zaczęła Blanca- że to niezłe ciacha.

- Nie- szybko odparła Maggi.- Nie ma chłopaka bardziej przystojnego od mojego Tom’ a. Poza tym, mnie to nie rusza. Nie wchodzę w to. Rozumiecie? NIE WCHODZĘ.

Rose spuściła głowę, a Lilly przyglądała się wszystkiemu, jak zawsze, z boku. Nie wierzę, że to robię. Nie wierzę.

- Czemu nie.

Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie, jak na kosmitę.

- Ej- zaczęłam się bronić.- To chyba nie jest aż takie dziwne, nie? Rose nas zgłosiła, nie możemy się wycofać. Odbębnimy swoje i koniec. Oni poczują się docenieni, a my będziemy miały punkty u dyrektora.

Pokiwały zgodnie głowami, a Rosili uśmiechnęła się do mnie dziękując i przepraszając jednocześnie.

Drzwi auli otworzyły się i wyszli uczniowie. Pierwszoklasiści udali się z nowymi wychowawcami, a my zwróciliśmy się w kierunku drzwi wyjściowych. Wsiadłyśmy z Rose i Blanca’ą do mojego małego samochodu (nawiasem mówiąc, niedawno ukończyłam kurs i mogę prowadzić) i ruszyłyśmy w stronę Starbucks’a.

Przytłaczającą ciszę przerwała Rose.

- Przepraszam, chciałam dobrze.

Chwilę wahałam się nad odpowiedzią. Powinnam powiedzieć, że nic się nie stało, czy wybuchnąć z pretensjami?

- Trudno. Ale nie licz, że będę się mocno angażować, dobra?

Zobaczyłam jej smutna minę.

-Laska, - kontynuowałam- ale siedzimy w tym razem. Choćby nie wiem co. Zawsze.

Na chwilę oderwałam wzrok od drogi, aby dać jej kuksańca w bok. Blanca skorzystała z mniej subtelnych sposobów i mocno ja uścisnęła. Zaśmiałyśmy się. Włączyłam radio, w którym leciało akurat AC/DC- Highway to Hell. Podgłosiłam, ale Blanca przyciszyła.

- Muzyki trzeba słuchać głośno, najlepiej na cały regulator.

I podkręciłam piosenkę. Przyjaciółka wywróciła wymownie oczami i teraz już wszystkie wyśpiewywałyśmy… Wróć. Wykrzykiwałyśmy słowa.

Na miejscu przyciszyłam sprzęt i weszłyśmy do środka. Kocham to miejsce. Wszystkie kochamy. Usiadłyśmy przy „naszym” stoliku. Nie brałyśmy do rąk menu. Podszedł do nas miły kelner. Góra dwadzieścia pięć lat. Wzięłyśmy: ja- Latte Machiato, Blanca- Francuskie Latte Waniliowe, a Rose- kawę z mlekiem.
 
Rozmawiałyśmy w najlepsze, pijąc przy tym gorące napoje, kiedy do lokalu pewnym krokiem weszło pięciu- nie oszukujmy się- przystojniaków. Po kolei: sexowny, uroczy, miły, zabawny i rozsądny. Widać na pierwszy rzut oka. Starałam się dyskretnie na nich spoglądać, ale Blanca nie miała skrupułów. Nazwijmy rzeczy po imieniu- gapiła się na nich. Rose nawet nie próbowała na nich spojrzeć. Ona nie ma podejścia do facetów. Nasze obserwacje zauważył ten zabawny brunet z grzywką na bok. Szturchnął chłopaka w loczkach i oboje patrzyli się na nas, szeroko uśmiechając. Na tym się jednak zakończyło, gdyż wstałam, dając dziewczynom sygnał, aby zrobiły to samo. Zostawiłyśmy wyznaczoną sumę pieniędzy i wyszłyśmy. Tak, odpowiedni początek. I koniec zarazem. Nie, niespecjalnie przypadli mi do gustu. Wszyscy tacy jacyś dziwnie lalusiowaci.

-Nareszcie- odetchnęła Rosi.- Już myślałam, że nie przestaniecie.

-Nie przestaniemy czego?- zapytała rozbawiona Blanca.

-Gapić się!

-Ja się nie gapiłam- odparłam podnosząc ręce w obronnym geście.

- No to…! Ej! Wiecie o co mi chodzi, nie?

Z Bli wybuchłyśmy śmiechem, co zawtórowała zaraz Rose. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mnie. Na miejscu włączyłyśmy mojego Mac Book’a i odwiedziłyśmy  Twitter’a. Nic nowego. Dostałam parę nowych tweet’ów typu „Follow me” lub „Follow back”. Nie, ja się na to nie nabieram. Następnie Blanca zalogowała się na swoje konto. Jak się okazało, dostała nowego tweet’a, ale o zupełnie innej treści.

„Masz bardzo tajemnicze spojrzenie. Jeszcze Cię znajdę.” Od @zaynmalik. Nie kojarzę gościa.

- Znacie go?- zapytałam

- Niezbyt. A jeżeli to jakiś psychol?- spanikowała Blanca

Rose uśmiechnęła się tylko.

- Znasz go- bardziej stwierdziłam, niż spytałam.

- Nie- zaprzeczyła z lekkim wahaniem. Na kilometr widać, czy kłamie.

- Mów.

- Powiedział, że znajdzie.

- Jeżeli będziesz chciała nam powiedzieć…

- Nie będę.

- Albo jeśli to jakiś psychopata…

- Raczej nie.

- Jeśli stwierdzisz, że możesz nam powiedzieć…

- Nie stwierdzę.

- Ale jeżeli zmienisz zdanie…

- Nie zmienię.

Tak oto skończyła się nasza ambitna wymiana zdań. Włączyłyśmy więc „Tytanic’a”, o którego toczyłam zaciętą walkę. Czy tylko ja czuję smutek, kiedy on spada na dno? Uratował ją… Ja płaczę, a te się śmieją, bo uważają że "jest sztywna". Dosłownie… Zaśmiałam się przez łzy, ale zaraz znokautowałam dziewczyny poduszką. Tak zaczęło się nasze przyjęcie…

~Rose~

Nie, nie mogę jej powiedzieć. Widziałam jednego i to akurat on musiał się uwziąć na Blancę.

- Proszę, proszę, proszę- nalegała, kiedy pieszo wracałyśmy do domów.

- Blanca, to ma być niespodzianka…

- Rozumiem, chłopak- niespodzianka, ale kto to do cholery jest???

- Ufasz mi?

- No nie wiem, po tym dzisiejszym „występku”…

- Czy kiedyś zrobiłam coś, co nam zaszkodziło?

- Noo…

- Zrobiłam?

- No nie.

- To pozwól mi działać. Wyjdzie nam to na dobre- przekonałam ją.

- Ale, jeżeli tamta piątka nowych to będą jakieś debile w okularkach to Cię zabiję.

- Masz moje pozwolenie.

- Czyli Ty już wiesz, jak wyglądają?

- Nie liczy się wygląd zewnętrzny, ale to, co…

- Co ma się w środku- dokończyła.

- Właśnie.

- Czyli wyglądają źle?

- Tego nie powiedziałam.

- Dobrze?

- Tego też nie powiedziałam.

- Nic z Ciebie nie wyciągnę?

- Nic, a nic- odparłam z satysfakcją.

Blanca przewróciła oczami.

- Dziewczyny!- usłyszałyśmy krzyk Ann za nami. Zatrzymałyśmy się, a ona już po chwili była przy nas.

- Te- le- fony- wydukała zdyszana, podając nam nasze komórki.

- To pa- odwróciła się.

- Ej, chodź do mnie- zaproponowałam.

- Dobra- odpowiedziała bez zastanowienia.

- Blanca Ty też. Będziemy miały takie nocne piżama- party, na dobry początek.

- Na dobry początek nie powinnyśmy się spóźnić na jutrzejsze lekcje, więc bez imprezy. Tylko troszkę- sprostowała Bli.

Roześmiałyśmy się głośno i szłyśmy dalej.

~Ann~

Szłyśmy sobie jedną ze spokojniejszych uliczek w Londynie, kiedy poczułam na swoim nosie kroplę wody. Rosi aż potrząsnęło.

- Zimne- wytłumaczyła.

- Zaraz dojdziemy- powiedziała Blanca. W tym momencie spadł silny deszcz. To aż dziwne, że w takim tempie pogoda może się automatycznie zmienić. Skręciłyśmy do Starbucks’a.
 
Wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę. Nic sobie z tego nie robiąc, szłam dalej do naszego stolika. Dziewczyny prawdopodobnie udały się za mną.

Pięciu chłopaków obróciło się na krzesłach w naszą stronę. Jak się okazuje, to Ci sami, których wcześniej obserwowałyśmy. Ten loczkowaty posłał mi- nawiasem mówiąc, zniewalający- uśmiech. Pomimo satysfakcji zachowałam poker face i usiadłam przy stole obok. Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku.

~Zayn~

- Mówiłem Wam, że ją zobaczę.

- Zwykłe szczęście- odparł Louis.

- Może- zacząłem.- Ale jeśli ona jest tym szczęściem to ja się piszę, jak najbardziej.

- Romeo, - szturchnął Harry’ego Liam- bo Ci te paczałki wypadną.

- Ona jest taka…- zaczął.

-… sexowna- dokończyłem.

- Nie- zaprzeczył, przenosząc na mnie swój wzrok.- Pociągająca.

- Na jedno wychodzi- sprostowałem. Chłopaki zaśmiali się.

- Idę do łazienki- Niall wstał.

- Ej, ktoś tu nie wytrzymuje presji-  zwrócił uwagę Lou.

- Nie, ja tylko... - zmieszał się blondyn.

- Dobra, dobra. Wiem, że jest ładna. Idź, idź, strać taką szansę. Może za chwilę tu podejdą, a ona usiądzie Ci na kolanach i powie uwodzicielskim głosem „Cześć, chłoptasiu”- Loui udał głos blondynki i zamachał ręką, przebierając palcami [wiecie, to takie "urocze" pomachanie ręką ;P]

- Ha. Ha. Ha.- sarkastycznie zaśmiał się Nialler- Zaraz wrócę.

I udał się w stronę toalet.

Dziewczynie, tej blondi, zadzwonił telefon.

- Rose, kto to?- zapytała jedyna brunetka.

- Mama, jeśli pozwolicie to ja….

- Jasne, idź. Masz okazję z nią pogadać- odparła druga blondynka. Ta, której szukałem.

Rose, jak się okazało, wstała i udała się w stronę łazienek, odbierając po drodze. Uuu. Tam poszedł Niall. To może być ciekawe doświadczenie.

~Rose~

Poszłam w stronę łazienek.

- Tak?- odebrałam.

- Rosili, kochanie, jak tam?- odpowiedział mi głos po drugiej stronie.

- Mamo, nie Rosili, tylko Rose. Jest tak, jak zawsze- odpowiedziałam, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że byłam nie miła więc kontynuowałam.- Wiesz, przemowa dyrektora, a propos. Zgłosiłam nas do…

- Poczekaj, Rosili. Mam mało czasu. Jest dobrze, tak?- przerwała mi.

- Tak- odpowiedziałam.

- To świetnie, muszę kończyć.

- Mamo, kiedy wracasz?- zapytałam, próbując podtrzymać rozmowę.

- Jeszcze rok, góra dwa- odpowiedziała mi.

- Mamuś, wracaj szybko, bo…- rozłączyła się- tęsknię- dokończyłam szeptem.

Olewała mnie. Od zawsze. Wychowywała mnie niania, bo tata w ciągłych podróżach, a dziadkowie w innych krajach. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Osunęłam się po ścianie, nie powstrzymywałam ich. Płynęły, dopóki z łazienki nie wyszedł pewien chłopak. Jeden z tej ekipy, która siedzi przy stoliku. Spojrzał na mnie zaskoczony. Ja szybko się podniosłam i spuściłam głowę. Podszedł do mnie niepewnie.

- Rose, tak?- zapytał cicho, jakby się bał, że może mnie spłoszyć.

Pokiwałam twierdząco głową.

- Coś się stało?

Energicznie potrzasnęłam głową. On wyciągnął rękę, żeby wytrzeć moje łzy z policzka, ale ja dałam krok w bok i szybkim krokiem podeszłam do stolika. Złapałam kurtkę i bez słowa wyjaśnień udałam się w stronę wyjścia.

~Blanca~

Spojrzałyśmy na Rosi zaskoczone. Następnie wymieniłyśmy z Ann porozumiewawcze spojrzenia i krzyknęłyśmy za przyjaciółką:

- Rose, poczekaj!

Wstałyśmy, łapiąc po drodze kurtki i pobiegłyśmy do wyjścia. Zobaczyłyśmy blondyna biegnącego również do wyjścia.

- Jeśli to Twoja wina- Ann zatrzymała się przy nim, na co chłopaki wstali i podeszli- to przysięgam, że własnymi rękoma złapię Cię za tą Twoją chudą szyję i będę ją ściskać dopóki…

- Ann!- przerwałam jej gniewnie- Ucieknie nam.

Słowa dziewczyny nie zniechęciły chłopaka, gdyż wybiegł z lokalu bez niczego, goniąc Rose. Pozostała czwórka złapała nakrycia i udała się za nami. Dogoniłam Niall’a (bo tak miał chyba na imię ten chłopak).

- Czekaj, Ty ni pomożesz. Wystarczająco dużo zrobiłeś.

- Chciałem pomóc, płakała, więc podszedłem i…- tłumaczył się zaplątany. Tak, Rosili to ciężka do zrozumienia dziewczyna, mająca wahania nastrojów.

- Wróć do przyjaciół, my się nią zajmiemy. Już chyba dosyć. Nic nie widziałeś, nic się nie wydarzyło. Żegnaj.

Nie dałam mu odpowiedzieć, tylko złapałam Ann za rękę i pobiegłyśmy dalej. Znalazłyśmy ją dopiero w jej apartamencie, którego oczywiście nie zamknęła. Leżała na swoim łóżku zalana łzami. Bez słowa położyłyśmy się obok niej i mocno przytuliłyśmy. Nie wiadomo kiedy zasnęłyśmy.

~Rose~

Obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy. Obok mnie leżały Ann i Blanca. Uśmiechnęłam się do siebie. Takich przyjaciółek jest mało, a ja takie właśnie mam.

Rozległ się dzwonek mojego telefonu. Przeczołgałam się po łóżku i odebrałam. To Maggi.

- Tak?- zapytałam.

- Gdzie jesteście? Mieliśmy się spotkać o w pół do ósmej.

- CHOLERA!- krzyknęłam i się rozłączyłam.

 

#Od Autorki

Juhuuu!!!

Mamy pierwszy rozdział! :D

Rozpieszczam Was, wiem ;P

Uważam, że jest trochę bezsensu, ale za to meeeega długi- co jest u mnie rzadkością :)

Piszcie swoje opinie w komentarzach :)

Oczywiście dziękuję Wam za 9000 wyświetleń! Jesteście cudownie niesamowite! :D

Moje określenia… ;P

Kochaaaam Was

Niall’s wife :)