To chyba krzyki Hazzy i Zayna. Co się stało tym razem?
Biegiem popędziłem do hotelu, na górę. Krzyki wydobywały się z pokoju Harrego i
Alexa, więc tam się udałem. Hazza stał na krześle i piszczał, Zayn skakał po
łóżku i krzyczał, a reszta turlała się po podłodze ze śmiechu. Dołączyłbym do
nich, ale humor mi się zepsuł.
H: Pająk!!!
Piszczał Harry. O nie! Ja im nie pomogę. Usiadłem więc na
podłodze i obserwowałem. A właściwie rozmyślałem.
Są wszyscy z wyjątkiem dwóch osób. Niall i Melody. Co
myślałem, mówiąc jej, że nie mogę dłużej ukrywać tego, co do niej czuję?
Przecież ja nic nie czuję. Może to i zauroczenie. Ale nic poza tym. Teraz muszę
obie przeprosić. Eleanor i Melody. Ale El tak jakoś bardziej wyjątkowo… Może
świece, kąpiel, a po kąpieli… Stop! Czy ja zawsze muszę myśleć o takich
rzeczach?!...
Dobra. Nie było pytania :D
*Melody, wieczór*
M: Niall!
N: Co?
Wyjrzał z łazienki.
M: Gdzie bielizna?
N: Po co Ci moja bielizna?
M: Nie Twoja, idioto! Moja!
N: Myślę, że w torbie.
M: No nie ma.
N: To może zostawiłaś w domu?
M: Dzisiaj zmieniałam.
N: …
M: …
N: …
M: Niall, gdzie moje majtki?!
N: Dobra, dobra. Liam je ma.
M: Po co mu?!
N: Nie wiem. Prosił, więc…
M: Niall…
N: Nie gniewaj się.
Przybliżył się i mocno przytulił.
N: Przepraszam.- wyszeptał.
M: Nieważne. Idź do niego i przynieś moja bieliznę.
N: Ale…
M: Zjemy po drodze.
N: Doooooobra.
I poszedł. Dobijające. Po co mu moja bielizna?
Naszykowałam sobie szorty, T-shirt i buty. Wrócił Niall z nie moją bielizną.
Wzięłam więc…. Wróć! Nie moją?! Czyje to?! Stringi?! Koronka?! Niall!
M: Niall!
N: Nie chciał oddać, więc poszedłem do sklepu i kupiłem.
M: Tak po prostu?!
N: Co w tym dziwnego?
Facepalm. No dobra.
M: A skąd wiedziałeś jaki rozmiar?
N: Kochanie, mam Cię na co dzień. Przecież to widać.
Wskazał na moje piersi. Ja odruchowo skrzyżowałam na nich
ręce.
M: Ja jakoś nie przyglądam się rozmiarowi Twoich bokserek!
N: Bo ja skutecznie to ukrywam. Nie chcę zawstydzać reszty
chłopaków…
Złapałam poduszkę leżącą najbliżej i trafiłam prosto w
Nialla. Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Śmialiśmy się długo. Brzuch mnie
już rozbolał. Tak, jak dawniej. :)
M: Muszę się ubrać.
I znowu śmiech.
M: Poważnie. Daj już tą bieliznę.
Dał mi ją i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, do
którego próbował się wepchnąć Niall, ale szyba była wystarczająco zaparowana.
:D
M: Teraz Ty.
Złapał kremowe rurki, czarny T-shirt i czerwone Nike’i.
Zebraliśmy się w hallu i ruszyliśmy do klubu.
*W klubie*
Tak, to jest to, co uwielbiam. Głośna muzyka, tłum ludzi i…
alkohol! Upiję się dzisiaj. Tak, jak nigdy. Nawet bardziej niż wtedy, gdy… No
nie pamiętam. Ale będę się bawić świetnie! Światła! Właśnie zostałam oblana
fosforyzującą farbą! Ale czad! Niall pociągnął mnie w kierunku baru. Ale czad!
Nie potrafię tego opisać. Tu nie ma zasad. Ale czad! Szklanki się tłuką, drinki
leją, mają nawet polską wódkę! Oj będzie mocno, bardzo. Ale czad! Niall
poleciał z grubej rury. Od razu wziął nam Kamikaze. Jedno poszło szybko,
drugie, trzecie, czwarte…
*Ann*
Nie musze się zajmować Melody. Ma swojego ‘Anioła Stróża’.
Ja, Alex, Zayn, El, Dannie i cała reszta udaliśmy się do baru i tam piliśmy
wszystko, co dostawaliśmy. Nie zwracaliśmy uwagi na nikogo.
*Kilka godzin później*
Świat jest piękny! Czy tylko ja widzę tą tęczę? Jest nawet
skrzat! A nie, to tylko Harry. Ten dupek, który pokłócił się ze mną, a zaczęło
się, bo nie chciałam z nim w samolocie siedzieć! Wygarnę mu! Zdaję sobie
sprawę, że jestem upita w cztery dupy! Jak to się dzieje, że potrafię jeszcze myśleć?
W takim razie kolejny jeden mocny… Już
nie myślę! :D
A: Czo się cieszszsysz Rumunie niedofmyty?!
H: Ja się ciefę?! To Ty jeśtes szółtkiem napaczkanym!
(Wiecie, taka typowa rozmowa narąbanych ludzi, którzy są
śmiertelnie pokłóceni)
A: Pszynajmniej pszystojniejszy szółtkiem od Ciebie!
H: Ty nie moszesz bycz pszytojna, chyba, sze orientacje
puciową żmieniłaś!
Aaa!!! Lecę! Uff.. Odbiłam się od kogoś i znowu jestem w
pionie.
A: Nie żmieniłam! Jesztem tylko letko zagubiona w tym jaksze
poląblanym świecie.
H: Ależ się zapszeczę!
Z ni kąt pojawili się Louis i Eleanor.
Ls: Jak sztare małszeństwo!
E: Nooo! Powinńście być razem!
Ls: Na wieki!
E, Ls: Weście ślub!
(Oni tez doszczętnie pijani)
H: Ona ze mną nie by wytrzymała, gdyż… Nie, miało być
odfrotnie!
A: Sałoszę się, sze ten Popapraniec w jednym swiązku do
końca szycia by wytrzymal nie!
H: Zakład stoi!
*Autorka*
Uścisnęli dłonie i pobiegli w kierunku baru. Ann uklękła
przed Melody.
A: Czy, Ty, Melody Melanie Carver byłabyś na tyle łaszkawa i
druhną ma zostać zechciała?
M: Pefnie!
I rzuciła się na Ann z uściskiem.
H: Louisku, Pasiaczku, bądź mym druhem do końca swych dni!
Ls: Nie! Mogę najwyszej do końca ślubu!
H: Też mosze być!
I oni również połączyli się w uścisku. Bardzo namiętnym
zresztą. Ann jednak pociągnęła Hazzę za muszkę.
A: Moim męszem być masz, więc wierności dotszymuj!
I wyszli, wszyscy. Tak po prostu. W poszukiwaniu notariusza.
Nie było to trudne, gdyż znajdował się on za rogiem. Do środka weszli jednak
tylko Ann, Hazza, Mel i Lou.
A: Angelika?! Patricia?!
Ag, Pt: Ann?!
A: Czo Wy tu robicie?!
To przyjaciółki Ann z gimnazjum.
Pt: Księdzem zostałam!
Złapała butelkę czerwonego wina, która leżała na biurku i
wzięła z niej dość dużego łyka. Jednak przejęła ją Angelika. Wypiła trochę więcej
i powiedziała.
Ag: Powołanie na Mojżesza dostałam!
A: A ja się żenię!
M: Ona za mąż wychodzi!
A: Tesz doprze!
Rozpoczęła się ceremonia.
Pt: Cisza i ryjki zamniejta, bo przemawiam! Czy Ty tu oto
Ann, za męża i żonę przyjmujesz tego, jak mu tam?
A: Przyjmuję, iż o zakład poszło!
Pt: A czy Ty, taki, bądź inny ją za żonę pobierasz?
H: Pobieram, ale wypłatę! A ona dodatek, taki suprise!
Ag: To chcesz być jej mężem czy nie?!
H: Nie, ale i tak będę!
Pt: To tym owo wiązadełkiem (to są kajdanki) Was łączę w
imię tequili i innych używek! Enter!
Ag: A teraz za to wypijmy!
I wydudniła butelkę do dna. Jednak Melody wyjęła spod kurtki
dużą butelkę tequili. Zwołali jeszcze resztę z korytarza i tak spędzili resztę
pobytu tutaj
*Następnego dnia, popołudnie*
----------------------------------------------------------------
Cześć Wam!
Dawno mnie nie było. :/
Nie wiem, jak Wy, ale ja, jak to czytałam to sikałam ze
śmiechu! :D
Warto było czekać? :)
A teraz z innej beczki.
Dziękuję Wam za siedemnaście obserwatorów i tak dużą liczbę
wyświetleń! :*
Jesteście niesamowite! Xxx
Kocham Was wszystkie! ♥
Niall’s wife :)