czwartek, 7 marca 2013

Część 8. Changes are good. Sometimes...

~Lilly~

Obudziłam się można by powiedzieć, że trochę skacowana. Leżałam pod schodami, z jednej strony przytulała mnie Blanca, z drugiej Ann. Ostrożnie wymknęłam się z ich uścisku, na co zareagowały cichym mruczeniem, ale potem przytuliły się we dwie. Pokręciłam głową i wtedy zdałam sobie sprawę, jak wielki ból mi to sprawia. Zsunęłam się po ścianie i złapałam za głowę. Powoli znowu otworzyłam oczy i wtedy coś zauważyłam. Kompletną demolkę. Zdałam sobie sprawę, że nie wstałam bez powodu. W kieszeni moich spodni wibrował telefon, po chwili przestał. Wyjęłam go i zauważyłam trzynaście nieodebranych połączeń od mamy oraz cztery od Laury. Chciałam odłożyć komórkę z powrotem, ale znowu zawibrowała. Postanowiłam odebrać, bo nie mogę ciągle unikać konfliktu.

- Kochanie, wróć do domu…- zaczęła potulnie.

- W jakim celu?- odparłam oschle.

- Tęsknimy…

- Znaczy Ty i Laura, czy Ty i tata Mag? A nie, chyba Ci się mamusiu liczby pomyliły, bo coś czuję, że tylko Laura tęskni- warknęłam.

- Nie dałaś mi nawet wytłumaczyć. To nie wygląda aż tak źle. Wiesz chociaż, dlaczego się wściekasz?

- Okłamałaś mnie.

- Po prostu nie powiedziałam Ci o wszystkim. A rozmowa, którą słyszałaś była o tym, w jaki sposób Wam powiedzieć, rozumiesz? Chcieliśmy zapobiec rozpadzie naszych rodzin.

- To świetnie Wam się to udało. Laura wie, dlaczego mnie nie ma?

- Ona wiedziała od początku.

- Wiedziała moja dziesięcioletnia siostra, a mnie bałaś się powiedzieć prawdy?!- krzyknęłam. Gdyby nie fakt, że zdążyłam wyjść na balkon, obudziłabym wszystkich imprezowiczów.

- Przepraszam.

- Słucham?

- Przepraszam. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, skoro nie chcesz zrozumieć.

Nastała głucha cisza. Usłyszałam, jak moja mama pociąga nosem. I co ja chcę tym osiągnąć? No właśnie…

- Jesteś w domu?- zapytałam.

- Tak- odparła smutno.

- Nie wierzę, że to robię- mruknęłam bardziej do siebie i rozłączyłam się.

 

~Rose~

*zakładam, że jest niedziela, bo szczerze powiedziawszy straciłam już rachubę czasu w tym opowiadaniu :P- autorka*

Właśnie rozkładałam propozycje na moje jutrzejsze wyjście z Niall’ em.  Dlaczego idę? W sumie to sama nie wiem… Kurcze, znowu ten ból, muszę wziąć jakieś proszki na brzuch, gardło… Chyba będę chora.

 

~Lilly~

- Przepraszam- powiedziała zapłakana mama.

- Ja bardziej- wpadłam w jej rozwarte ramiona, a do naszego uścisku dołączyła się moja siostra. Osunęłyśmy się na podłogę i płakałyśmy. Tak po prostu. Cieszę się, że znowu jesteśmy rodziną… Tylko że teraz muszę zaakceptować jeszcze jedną osobę. Tatę Mag.

 

~Ann~

Po powrocie do domu dostałam szlaban na laptopa, ale szczerze powiedziawszy nie przejęłam się tym, bo jutro ślicznie uśmiechnę się do tatusia.

Zadzwonił telefon.

- Halo?- zaczęłam słodko.

- Cześć Ann, mówi Liam-  Skąd on ma mój numer?!- Bo jest taka sprawa…. Kojarzysz Harry’ego Styles’a?- nie oczekiwał odpowiedzi.- On strasznie wstydzi się zapytać, ale chciałby zaprosić Cię do kina.

- Liam, zamknij się!- usłyszałam głośny szept po drugiej stronie słuchawki

- Po pierwsze- zaczęłam- powiedz mu, że go słyszę. Po drugie, ciekawa propozycja, ale pod dwoma warunkami. To nie będzie randka i ja wybieram film.

- Harry, Ann mówi…- powiedział Liam do chłopaka, ale potem usłyszałam szum i podekscytowany głos Hazzy.

- Jak często zmieniasz decyzje?- zapytał.

- Dość często, ale jaki to ma…

- W takim razie jeszcze dzisiaj- wyprzedził mnie.

- Dobra, ale…

- Titanic?- zapytał.- W takim razie o 18 po Ciebie przyjdę. Pa Moorciaku!- pożegnał się i usłyszałam już tylko trzy sygnałki oznajmiające, że połączenie zostało przerwane.

Miałam pewne wątpliwości, bo: skąd on znał moje przezwisko? Skąd wiedział, że Titanic? I co się właściwie przed chwilą stało?

Mniejsza. Spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że mam 40 minut, więc wzięłam szybki prysznic i wcisnęłam się w dżinsy i szary sweter z pudroworóżowym sercem, a ponieważ dzisiaj było ciepło, dobrałam do tego jeszcze tylko czarne krótkie Conversy.
 
Włosy spięłam w luźnego koczka. Korektorem potraktowałam drobne niedoskonałości i nałożyłam na usta jasnoróżowy błyszczyk. Spakowałam moją czarną skórzaną torbę i zeszłam na dół. Pomalowałam paznokcie kremowym lakierem i kiedy już miałam sprawdzić, czy wyschły- zadzwonił dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to Harry, więc ponownie złapałam torbę i udałam się w tamtym kierunku. Niestety uprzedziła mnie osoba, której obecności obawiałam się najbardziej- tata.

- Dzień dobry- miło powiedział Harry- czy zastałem Ann?

- Czego chcesz?- odparł oschle mój opiekun.

- Zaprosiłem ją do kina i miałem przyjść po nią o…

- Zaprosiłeś ją na randkę?- zapytał tata, podnosząc jedną brew. Powinnam wkroczyć, ale fajnie było przyglądać się zajściu z odległości pięciu metrów.

- W sumie to nie zgodziła się na randkę, to tylko takie… spotkanie- kontynuował niczym nie zrażony chłopak.

- Jak masz na imię chłopcze?- Och.. Zaczyna się.

- Harry- uśmiechnął się, ukazując swoje równe zęby.

Mój tata położył na dłoń na jego ramieniu i pociągnął chłopaka w swoją stronę. Powoli się nad nim nachylił i coś szeptał. Harry miał obojętny wyraz twarzy. W końcu tata poklepał go po plecach i zobaczył mnie, a kąciki jego ust drgnęły, jakby w uśmiechu.

Podeszłam do Harry’ ego, który swoją drogą wyglądał całkiem, całkiem.

Ruszyliśmy do kina. Podobno ma prawko, ale może wolał spacer?

Do kina doszliśmy w jakieś dziesięć minut. Harry zapłacił za bilety i jedzenie, co znowu nie zbyt mi pasowało… Usiedliśmy. Popłakałam się już na napisach początkowych.

 

~Harry~

Ona płacze?

- Ej, co jest?- zapytałem trochę zmieszany.

- Nic- pociągnęła nosem.- Tylko ten film jest taki romantyczny- wybuchła płaczem, a ja z początku wahałem się nad tym, co zrobić. Koniec końców objąłem ją ramieniem. Na początku jej ciało ogarnął dreszcz i poczułem, jak nie jest pewna, czy mi na to pozwolić. Ale rozluźniła się i wtuliła we mnie. Uśmiechnąłem się sam do siebie.

*

- Ten moment, kiedy oni stali na tym dziobie i…

- Myślałam, że skończą mi się chusteczki!- rozmawialiśmy o filmie w drodze do Starbucks’a.

*

- Co sobie życzycie?- zapytał kelner, kiedy usiedliśmy. Ręką wskazałem na Ann, żeby to ona zamawiała pierwsza.

- Francuskie Latte waniliowe poproszę.

Chłopak, gdyż był może o rok starszy od nas, uśmiechnął się do szatynki.

- Słodka kawa dla słodkiej dziewczyny- mrugnął do niej. Zmarszczyłem brwi, może nie jestem zakochany w Ann, ale to nie jego rand… spotkanie. Na twarz dziewczyny wstąpił uśmiech. Zobaczyłem, jak uśmiecha się do chłopaka, wyciągając z kieszeni telefon. Dotknęła palcem wyświetlacz i popłynęła piosenka Taylor Swift- I knew you were trouble.

- Przepraszam, muszę odebrać- powiedziała szybko i wstała, udając się w kierunku toalet. Niezła jest…

- Fajna laska, ale nie dla Ciebie- powiedział pewny siebie… Xavier, co wyczytałem z plakietki.

- Jestem jej bratem- odpowiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy, ale widząc minę chłopaka, chciałem wybuchnąć śmiechem.

- Yyy… Chciałem powiedzieć, że…- jąkał się.

- Że to Latte zapakujesz na wynos, a drugie dodasz gratis, o dwóch kawałkach ciasta czekoladowego nie wspomnę- dodałem z taką samą miną.

- No jasne, na koszt firmy!- odparł zmartwiony i szybkim krokiem udał się do lady. Liczyłem na to, że szybko się uwinie, bo długo nie mogłem powstrzymać śmiechu. Wrócił po pięciu minutach z kawami i ciastami, życząc mi i nieobecnej „siostrze” smacznego, po czym znowu szybko odszedł. Najwyraźniej za to pierwsze Latte nie chciał zapłaty. Widząc, że Ann opuszcza toaletę, wstałem i biorąc rzeczy udałem się w stronę drzwi, ciągnąc za sobą zaskoczoną dziewczynę.

- Czemu…?- zaczęła, kiedy tylko wyszliśmy. Niestety przerwałem jej, gdyż najzwyczajniej w świecie nie mogłem już wytrzymać. Śmiałem się w głos i zaczęło brakować mi tchu. Szatynka widząc mnie, również się roześmiała. Kiedy już się opanowaliśmy wytłumaczyłem jej, co było powodem mojej głupawki.

- Ale Twój numer z telefonem też był niezły- zakończyłem swój monolog i szeroko uśmiechnąłem się, patrząc w brązowe oczy dziewczyny. Ona odwzajemniła gest.

- Powinnam w sumie zrobić to tak, żebyś go nie zobaczył, bo nie wątpię, że Ciebie też w końcu będę musiała spławić.

- Mnie się nie da spławić- stanąłem przed dziewczyną i pokazywałem jej swoje mięśnie w różnych- czasem dziwnych- pozach.

- Fakt, Ty jesteś zbyt zawzięty- zaśmiała się.

- Chodziło mi o to, że jestem zbyt uroczy- rozłożyłem ręce z wyrzutem, idąc tyłem.

- No może trochę też- spuściła wzrok, a ja uśmiechnąłem się szeroko. Lubi mnie! Moja euforia nie trwała nawet dwóch sekund, gdyż zaraz po słowach Moorciaka wpadłem na słup.

*

- Kto normalny buduje słupy na środku chodnika?- rozprawiałem, kiedy siedziałem w kuchni Państwa Moore, trzymając lód z tyłu głowy, podczas gdy Ann robiła nam nowe Latte, dziewczyna tylko się uśmiechnęła, była mocno zamyślona.

 - Kim jest ten, który zajmuje Twoje myśli?- zapytałem, ale nie dałem jej zacząć.- To na pewno ten Xavier- zdecydowałem.

- Nie!- zaśmiała się.- Chcesz wiedzieć, kto to?- zapytała przybliżając swoją twarz do mojej, chcąc zdradzić mi tajemnicę. Swoją drogą używa ślicznych perfum.- Jest tajemniczy, niezobowiązujący, czasem uciążliwy, ale sprawia, że czuję się wolna, a jest to…- przybliżyła się jeszcze bliżej, a mój wzrok automatycznie powędrował na jej delikatne usta, takie wydatne, lekko rozchylone, układające się w delikatnym uśmiechu- jest to… NIKT- dokończyła odskakując ode mnie i śmiejąc się w głos.

- Bardzo śmieszne- udałem obrażonego, krzyżując ręce.

- Oj Harreh- jak ona to ślicznie mówi- to był tylko żart- usiadła obok mnie i ostrożnie złapała za rękę. I znowu moje serce zaczęło bić kilka razy szybciej. Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem głęboko w oczy, potem na usta. Przygryzłem delikatnie dolną wargę. Przybliżyłem się do niej jedynie na kilka milimetrów, ale widząc, ze nie protestuje, kontynuowałem. Kiedy dzielił nas już tylko centymetr, ona spuściła głowę. Zrobiłem to samo, poczułem się głupio.

- Ja… Chyba…- jąkała się.

- Już pójdę- zszedłem z krzesła i skierowałem się do przedpokoju. Dziewczyna powłóczyła się za mną.

- Spotkamy się jeszcze?- zapytałem z nadzieją. Ciekawie nam się rozmawiało…

- Wiesz… Tak, myślę, że… może, jeszcze, muszę…- nie wiedziała, jak odpowiedzieć „nie”.

- Do zobaczenia w szkole- mruknąłem i uśmiechnąłem się, albo raczej próbowałem, a potem wyszedłem.- Cholera.
 
-----^^^-----^^^-----^^^-----^^^-----^^^-----
Hejka Mordki! ♥
Przepraszam, ale tak jakoś wyszło, że nie miałam weny i czasu. Ale teraz, jak widzicie dużo się dzieje.
I obiecuję, że będzie jeszcze więcej ;)
Aktualnie mam kilka pomysłów i o ile ich nie zapomnę... Będzie fajnie :D
Dziękuję Wam za TAKĄ liczbę wyświetleń, jesteście niesamowici!
Love xoxo
Niall's wife :)

5 komentarzy:

  1. - Że to Latte zapakujesz na wynos, a drugie dodasz gratis, o dwóch kawałkach ciasta czekoladowego nie wspomnę- dodałem z taką samą miną.

    Hahahahahhahahah dziewczyno rozwaliłaś mnie !
    Zajebisty rozdział : D Jak zwykle potrafisz zaskakiwać :) Nasza Ann - mistrz ciętych ripost i potrafi co nie co zamotać, co nie ? :D Dawaj szybko następny bo się niecierpliwię :D :*
    Zayn`s wife (Blanca) ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Idź się schowaj... Albo nie!
    Bo ty to mnie chyba cholera obserwujesz!! Albo do głowy się wpraszasz :P.
    Nie no rozdział zajebisty i...
    błagam niech to nie bd tak jak z panem kobietą w ciąży
    Bo dwprecha mnie złapie totalna i juz nie bd się wcale odzywać, a i tak juz jak na siebie mówię mało... Btw ciekawe czemu :P
    Nie nie przez wspomnienia, które powoli gasną!!! GASNĄ, GINĄ FUCK YEAH :D:D:D:D:D
    DB koncze mój debilny monolog :P
    Zajebisty rozdział *-*
    Koooooocham <3
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha z tym słupem to dobre . ; ) Świetny . ;>
    Czekam na dalsze ciąg wydarzeń i zapraszam do mnie . ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloooooga!!!!!!!
    Kiedy kolejny???
    A tak wg to wszstkiego naj z okazji Dnia Kobiet ♥
    ___________________________________________________________

    http://friendshipismoreimportantthanlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahhaha dooobre hahahha. ROZWALIŁAŚ SYSTEM NA MAKSA !
    Jesteś wspaniała. !;D
    Pozdrawiam Bella.♥
    _____________
    Hej
    chciałbym wam teraz powiedzieć o czymś ,co jest dla mnie ważne.
    Bo mam koleżankę,która planuje zrobić coś strasznego...
    Dziewczyna prowadzi bloga na którym jest mało czytelników. I chciałbym z całego serca pomóc tej dziewczynie . Byłabym wdzięczna gdybyście pozostawiły po sobie na jej blogu komentarz.
    Duuużo to dla mnie znaczy. Jeden komentarz ,a pozwoli mi jej pomóc. Więc proszę ...;*
    Jeżeli nie będziecie chciały pomóc, zrozumiem ♥
    Mimo wszystko dziękuje...
    No i pozostawiam wam link do bloga tej dziewczyny:
    http://shadow-really-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń