*Melody*
Wstałam z łóżka. I wiecie, co, moi przyjaciele? Jednorożce są wśród nas! Idę sobie kamienną drużką. Jestem księżniczką! Nie, nie mam korony. O! Ptaszki lecą. Przyniosły mi koronę! Dziękuję, ptaszki! Odfrunęły! Ależ to piękne stworzonka. Zarządzę w moim królestwie, żeby oddawać tym ptaszkom cześć. Och, króliczki widzę! Nie lubię króliczków. Jak ja nie cierpię króliczków! Ale to są zielone króliczki. Lubię zielony. Króliczki, jesteście spoko. Ał! Ojej, weszłam w drzewko. Aaaa!!! Coś mną szarpie!
*Ann*
Obudziłam się, kiedy Melody wstała z łóżka. Najpierw kręciła się w kółko, potem gadała coś o króliczkach, ale kiedy weszła w ścianę, postanowiłam ją ocucić. Była 6 nad ranem, a więc ona nadal mogła być pijana. Najpierw trochę nią potrząsałam, ale zaczęła potwornie krzyczeć. Złapałam więc butelkę z wodą i wylałam całą jej zawartość na Melody. Potrząsnęła głową oszołomiona i natychmiast się za nią złapała.
M: Ale boli. Afff… Proszę, wody.
A: Czy Ty wiesz, co wczoraj chciałaś zrobić?
M: Nie. Ale daj mi tej cholernej wody! Ał…
Sięgnęłam po następną butelkę i wręczyłam ją Mely. Wypiła wszystko od razu. Może poczekam z tą szokującą wiadomością. Pogadam najpierw z Hazzą.
M: Co chciałaś mi powiedzieć?
A: Zapomniałam.
Mistrz spontanicznych wymówek.
M: Która jest godzina?
A: Szósta, wróciliśmy o trzeciej.
Padła na łóżko i od razu zasnęła. Niech śpi. Też tak zrobię.
*Harry*
Wstałem po dwunastej. Louisa nie ma. Podniosłem się z łóżka. No pięknie. Lou przytulił się do stolika i śpi. Muszę porozmawiać z Ann. Nie wiem, czy powinniśmy im o tym mówić. Słyszę jakieś kroki w kuchni. Może to Ann. W końcu dzisiaj spała u Melody. Zszedłem na dół, ale zobaczyłem Sam. Chciałem niezauważony wrócić do siebie, ale nie ma tak łatwo.
S: O, Harry. Jak było w klubie?
H: Dobrze.
S: Słyszałam, że tańczyłeś z Ann.
Tak bardzo próbowałem zapanować nad głosem.
H: Sły- słyszałaś?
S: Tak, Zayn mi mówił.
No tak, zapomniałem, że reszta też tam była.
H: Mówił Ci coś jeszcze?
S: Tak, że Niall złapał doła, ale nie wie, czemu. A tak z innej beczki: Mam nadzieję, że nie upiliście mi bratanicy?
H: Nie. Wypiła tylko jedno Mojito.
Mistrz spontanicznych wymówek.
S: To dobrze. Dziękuję Wam.
H: Yyy.. Nie ma za co. Gdzie Zayn?
S: W łazience.
H: Dzięki.
Złapałem wodę leżącą na blacie i podążyłem do łazienki obok pokoju Zayna i Liama. Otworzyłem drzwi i wparowałem do środka.
H: Mów, co wiesz.
Zayn golił się właśnie.
Z: O czym Ty gadasz?
Usiadłem na brzegu wanny.
H: Co wczoraj widziałeś? Ile pamiętasz? Mów absolutnie wszystko.
Z: Co będę z tego miał?
H: Buźkę pozostawioną w takim stanie, w jakim jest.
Z: Grozisz mi?
H: Może.- zaśmiałem się.
Z: Dobra. Najpierw bawiłem się z Wami, ale potem Ty i Lou odeszliście. Niall poszedł gdzieś z Mely. Mam nadzieję, że nie zostanę wujkiem…
H: Na pewno nie. Co dalej?
Z: Podeszła do mnie jakaś blondynka. Poflirtowaliśmy, postawiłem jej drinka, potem poszliśmy się przejść po klubie i wtedy ona zaczęła mnie…
H: Oszczędź mi zbędnych szczegółów.
Z: Dobra. Rozeszliśmy się w swoje strony. Widziałem Ciebie i Ann tańczących i swoja drogą, nieźle się dziewczyna porusza.
H: Łapy precz od Ann, jasne?
Z: Spokojnie, bracie.
H: Co jeszcze?
Z: Zobaczyłem Nialla przy barze. Dołączyłem do niego. Wypiliśmy kolejkę i chwilę potem dołączyło do nas z pięć dziewczyn. Ciężko było podzielić się nimi na pół, ale Niall dostał trzy, a ja dwie. Szkoda, bo on miał te, które można było za coś…
H: Zayn!
Z: Dobra. Ale chciałeś wszystko. Potem zobaczyłem Ciebie, Ann, Melody i Louisa wychodzących z klubu. My wypiliśmy jeszcze trochę, ale jakieś dwadzieścia minut po waszym wyjściu przyszedł Liam i powiedział, że wracamy.
H: Czy Niall upił się na tyle mocno, że teraz niczego nie pamięta?
Z: Koleś, ja myślałem, że on kroku nie da. I dobrze myślałem, bo musieliśmy go nieść…
H: Dzięki. Wiszę Ci przysługę.
Z: Zapamiętam.
H: O, jeszcze jedno. A Alex?
Z: On cały czas zajmował się jakąś laską pod ścianą. Nie zwracał na nic uwagi. A po co Ty mnie w ogóle wypytujesz?
H: Sprawy służbowe.
Z: Będziesz pisał piosenkę?!
H: Idiota.
Z: Kiepski tytuł.
Strzeliłem facepalma i udałem się do Liama.
L: Wiem po co przyszedłeś.
H: Skąd?
L: Łazienka jest obok.
H: A kto ma pokój po drugiej stronie?
L: Samanta. Jest na dole.
H: Wiem.
L: Widziałem rozmawiających Nialla i Mely. On próbował ją pocałować, ale ona się nie dała. Potem odszedłem, stwierdziłem, że nie będę im potrzebny. Potem poszedłem szukać reszty i znalazłem Zayna i jakąś blondynkę. Całowali się, więc im przerwałem i rozeszli się w swoje strony. Wiesz, paparazzi. Potem zobaczyłem Nialla i doszedł do niego Zayn. Alex tańczył w kącie z dziewczyną. Nim się nie interesowałem. Potem widziałem Mely i Louisa, ale tutaj nie było potrzeby się wtrącać. A później już wszystkich Was zgubiłem i zamówiłem wodę. Wy podeszliście i powiedzieliście, że idziecie, ja dopiłem i zebrałem resztę.
H: Czyli nie wiesz, co się działo pomiędzy Louisem, a Mel?
L: Nie, a co się działo?
H: Próbowali się pocałować.
L: What?!
H: Ciii. Wiem, ale taka prawda. Dlatego wyszliśmy.
L: Ale do niczego nie doszło?
H: Nie, przyszliśmy w porę.
L: To dobrze.
H: No. Mam prośbę. Nie mów nikomu. Nikomu, Mel i Louisowi też, dobra?
L: Jasne.
H: Dzięki. Ann wisi Ci przysługę.
L: Dlaczego Ann?
H: Bo ja wiszę już Zaynowi.
Poszedłem do pokoju Melody.
H: Ann, jesteś?- powiedziałem szeptem.
Usłyszałem kroki i w drzwiach ukazała mi się piękna dziewczyna. Brązowe oczy, falowane brązowe włosy, pełne usta. Tak, wiem, mam zdolność do używania różnych epitetów. :)
A: Hej. Co tam?
Głos anioła.
H: Musimy pogadać.
A: Tak, wiem.
Spuściła głowę.
A: Wejdź. Poczekasz 10 minut?
H: Tak, jasne.
Wszedłem i usiadłem na fotelu, przy stoliku. Dlaczego ona jest smutna? Przecież damy radę to utrzymać w sekrecie. Siedziałem tak i rozmyślałem. Kiedy przyszła z łazienki, miała na sobie to:
Ślicznie wygląda.
A: Chodźmy na podwórko.
H: Dobra.
Wyszliśmy i usiedliśmy na huśtawce.
A: Przepraszam za wczoraj. To ten alkohol we krwi tak na mnie działał. Wiem, że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie.
H: Stop. O czym Ty gadasz?
A: No bo to była moja strategia. Chciałam Cię uwieść i tak wyszło, że no, wiesz, no, że się, no tak, się ten…
H: Pocałowaliśmy. Jeżeli Ci na tym zależy, możemy udawać, że nic nie zaszło, ale to była najwspanialsza rzecz, jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Nie licząc ogólnie Ciebie, oczywiście.
Uśmiechnęła się pod nosem.
A: W takim razie nie musimy zapominać.
Spojrzała mi w oczy. Ale zaraz potem na jej twarzy malowała się powaga. Szkoda. Mogłem mieć taki piękny początek dnia, zanurzyć się w jej ustach. Ale nie, bo dlaczego?
A: Co z nimi?
H: Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby im mówić.
A: Załatwiłam już z chłopakami. Nie pisną nic słowem.
H: Jak to?
A: Wiszę Zaynowi przysługę. A Ty Liamowi.
H: Nie, nie. To ja obiecałem coś Zaynowi, a Ty wisisz coś Liamowi.
A: Wykorzystali nas.
H: Perfidnie.
Zaśmialiśmy się.
H: Ann, bo ja…
Zaciąłem się?! Serio?! Harry Styles nie umie zaprosić dziewczyny na randkę?!
H: Bo.. bo, ja, ja, ja…
A: Nie ma sprawy.
H: Serio?
A: Tak. Czemu nie.
H: Świetnie.
A: A teraz inna sprawa: Niall i Melody są ze sobą pocięci, jak nie wiem. Co robimy?
H: Mam plan. Wprowadzimy go w życie jeszcze dzisiaj. Jakby co, jest jeszcze wyjście „b”, ale to już drastyczne środki.
A: Mów.
*Ann*
Genialne. Plan „b” jest ciekawszy, ale zaczynamy alfabetycznie.
*Melody*
Wstałam chyba o pierwszej i zeszłam na dół. Znalazłam karteczkę od Sam, że dzisiaj nie wróci na noc, bo ma jakieś ważne sprawy. Hmm.. Jest moją ciocią, a i tak mi się tłumaczy. Poszłam do kuchni, w której pałaszował Niall. Ominęłam go obojętnie. Najwyraźniej nie miał zamiaru mnie przepraszać. Doszedł Louis. Z nim przywitałam się ciepło. Potem wszyscy poszliśmy na bilard. Wróciliśmy około 20.00. Usiedliśmy w dużym pokoju i oglądaliśmy jakiś badziewny film.
*Ann*
Przedstawienie czas zacząć.
A: Czy moglibyście w końcu przestać? Męczące jest, że kiedy Niall patrzy na Mely to ona odwraca wzrok i odwrotnie.
H: Nie czepiaj się. Gdyby Twoja przyjaciółka nie robiła problemów, nie doszłoby do tego.
A: Więc teraz to jej wina?!
H: Jak najbardziej!
A: Może gdybym ja robiła takie problemy, nie musiałabym mówić Ci, że tylko się Tobą bawiłam.
Spuścił głowę. Milczał. Chyba zrozumiał to zbyt poważnie. Fakt, taki był mój plan, ale życie lubi zaskakiwać.
H: Świetnie. A więc pewnie zrozumiałaś, że ja również nie brałem tego na poważnie. Spójrz tylko na siebie.
Zabolało. Wbijał mi nóż w plecy.
M: Ej, spokój. Ne warto się kłócić.
N: Właśnie.
Tak! Zgadzają się!
N: Przecież Melody jest i tak zbyt uparta, żeby zrozumieć.
M: Słucham?!
N: Nie da się do Ciebie przemówić.
M: Świetnie! Może i tak. Ale to nie ja za wszelką cenę chciałam kogoś pocałować!
N: To nie ja wylałem na kogoś drinka!
M: Miałam powód!
N: I świetnie, ja też!
M: Naprawdę?!
N: Tak!
M: I dobrze!
N: Dobrze!
No i super. Nie ma to jak ostra wymiana zdań. Poszli do swoich pokoi, trzaskając drzwiami. Czyli jednak plan „b”. Ich błąd.
---------------------------------------------------------
Hejka!
Znowu mi humor dopisuje. :*
Ten rozdział już na nowym laptopie, który jest piękny :D
I tak się oto rozpisałam. :D
Chciałabym powitać nowe czytelniczki, a więc: Witam Was! :D
I przepraszam, ten post jakoś dziwnie wygląda (jeżeli wygląda to zauważycie), ale jeszcze uczę się obsługiwać Microsoft Office Word, także nie miejcie mi tego za złe. :)
Kocham <333
Niall’s wife :)
Nie no zajebiste :D
OdpowiedzUsuńWczuliśmy się z Harrym ^^
I jedno kłamało i drugie...
Ach, on mnie kocha :D
Ja czytałam i się śmiałam, a sis śpi... Mama mnie uciszała :P
Kocham <3
Harry's wife :)
Ekstra
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Niech Niall pogodzi się już z Melody! :)
OdpowiedzUsuńkolejny świetny rozdział, zapraszam do mnie!
www.ho-run.blogspot.com
Już dziś wieczorem nowy rozdział!
super rozdział :)
OdpowiedzUsuńfajnie się czytała, a t zielone króliczki :D
zapraszam na mojego blog, jak chcesz możesz zaobserwować
www.love-me4-ever.blogspot.com
Paylina