środa, 22 sierpnia 2012

Część 12.

*Harry*

Czy mówiła poważnie? Nie, chyba nie. To nadal była tylko gra. Na pewno. Chyba na pewno…

A: Harry?

H: Co?

A: Plan „b”?

H: O północy.

A: Myślisz, że pomoże?

H: Musi.

Ls: O czym wy gadacie?

H: Musimy pogodzić Mely i Nialla.

Ls: Razem? We dwoje? TYLKO we dwoje?

Poruszał zabawnie brwiami. Już miałem mówić, że, jeśli chce to może pomóc, ale Ann była szybsza. Albo mi się wydaje, albo ona jest idealna.

A: Przykro mi Louis, ale musimy być sami, we dwoje, TYLKO.

Widziałem, że ledwo powstrzymuje śmiech.

Ls: Harry, teraz będę gadać, jak Twoja mama, ale nie jestem jeszcze gotowy na małe Hazziątko. Poczekaj z tym trochę, dobra? Nie tak od razu. Za krótko się znacie. I pomyśl o karierze, o zespole, o nas, o Tobie, o…

H: Co Ty chrzanisz, Louis?

Ls: To Wy nie…

A, H: Nie!!!

Ls: Sorry, jestem…

H: Erotomanem.

Ls: Chciałem to powiedzieć, ale stwierdziłem, że lepszym określeniem mojej osoby będzie wyraz „zmęczony”.

A: Zboczeniec.

H: Myślisz, że może być…

Zatrzymałem się na chwilę i przełknąłem głośno ślinę.

A: Nie, chyba nie jest…

Ls: Kim?!

H, A: Gwałcicielem.

Ls: Nie, nie jestem! Żartowałem! Wiem, że nie będę wujkiem! To był żart! Żart!

Wybuchliśmy donośnym śmiechem. Wszyscy, z wyjątkiem Lou. Podszedłem do niego i położyłem mu rękę na ramieniu.

H: My też, idioto.

Ls: Czyli nie macie mnie za zboczeńca , gwałciciela i erotomana?

Pociągnął teatralnie nosem.

H: Nie, Skarbie.

Ls: Uff..

Wyśmialiśmy się jeszcze. Potem Liam uciszył nas, bo Mel i Żarłok nadal byli wściekli u siebie w pokojach. Oglądaliśmy film. Kilka razy słyszeliśmy płacz Melody, Nialla. Raz chciała iść Ann, raz Liam, ale skutecznie ich powstrzymywałem. Wybiła północ. Nie słychać już było płaczu, więc poszliśmy z Ann sprawdzić, czy mocno śpią. Zapukałem do Nialla. Nie odpowiedział, więc wszedłem do środka. Potrząsałem nim trochę, aż zrozumiałem, że naprawdę śpi. Wziąłem go na ręce, zniosłem na dół i oddałem Lou. Założyłem buty i poszedłem za Ann, która niosła Melody, do samochodu. Ja „przetransportowałem” blondyna do drugiego auta. Potrzebowaliśmy dwóch. Pojechaliśmy do… lasu. Tak. To część naszego planu. Jechaliśmy jakieś… pół godziny? Tak, tak myślę. W lesie zeszło nam chyba około 20 minut. Chcieliśmy ich wywieźć jak najdalej. Czy jesteśmy psychopatami, którzy chcą zostawić przyjaciół w lesie, na pastwę dzików, wilków i niedźwiedzi, w dodatku bez broni? Nie. Jesteśmy psychopatami, którzy chcą zostawić przyjaciół w lesie, na pastwę dzików, wilków i niedźwiedzi z bronią w postaci scyzoryka, którego ostrze złamało się jakiś miesiąc temu, co czyni go bezużytecznym.

Widzicie, jak bardzo się myliliście? Do kogo ja w ogóle gadam?! W sumie to nie gadam, bo myślę. Czyli gadam w myślach sam ze sobą? Spojrzałem w przednie lusterko. Uff… Niall śpi. Ann cały czas jedzie za mną. Myślę, że to jest środek lasu i już wystarczy. Zatrzymałem samochód. Wyciągnąłem Nialla i położyłem pod jakimś drzewem. Do kurtki przyczepiłem mu przygotowaną wcześniej karteczkę i obok położyłem zapasowe kluczyki do mojego samochodu. Wszystko było zaplanowane perfekcyjnie. Ann umieściła Mel obok Niallera. Zabiją nas potem :D Po cichu wróciliśmy do samochodów. Do domu jechaliśmy okrężną drogą. Mieliśmy swoje powody. Dotarliśmy po około dwóch godzinach, może trzech? Ale tylko jednym autem. Kiedy weszliśmy do domu (póki co to mój dom, a Ann nie chciała odpuścić sobie widoku Melody, kiedy ta wróci) chłopcy spali na kanapach i na podłodze. Najwyraźniej zmęczyli się czekaniem na nas i zasnęli. Ann poszła do pokoju Mely, a ja pobudziłem chłopaków.

H: Wygodniej będzie Wam na górze.

Ls: Harry?

L: Jak poszło?

H: Póki co dobrze, ale zobaczymy jutro. Chodźcie na górę.

Schodami dotarliśmy na górę. Loui od razu padł na łóżko. Ja poszedłem jeszcze pod prysznic i również odpłynąłem do Krainy Snów.

--------------------------------------------------------------
W następnym rozdziale będzie się działo. Emocje! :D
A teraz rzecz, której jeszcze nie robiłam. Dedykacja.
Dzisiaj dowiedziałam się, z kim będę w klasie. Znaczna większość nie czyta mojego bloga. Ale i tak im zadedykuję.
Tak więc…
Dedykuję ten rozdział mojej kochanej Ani, a także Rafałowi, Filipowi i całej reszcie. To trochę głupio zabrzmi (szczególnie dla chłopaków), ale… Kocham Was!!!
Tak strasznie się cieszę, że jesteśmy razem! :D
Kocham <333
Niall’s wife :)

4 komentarze:

  1. O Fajne. już nie mogę się doczekać tych emocji w następnym rozdziale.
    ;*

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie tu! *.*

    Zapraszam tu, właśnie piszę również nowe opowiadanie z 1D:
    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    Mam nadzieję, że Cię zaciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo kurwa.. Myślałam że ten plan ,,b'' trochę łagodniejszy ale.. widzę że planują żeby ich niedźwiedzie czy tam latające wróżki (ha ha latające wróżki. Nie no ja to jestem debil) zjadły zamiast tego żeby się pogodzili. Ale... Ja kocham jak urywają ludziom łby więc.. Kiedy ich zjedzą?!
    Dobra od razu mówię dzisiaj to w ogóle zachowuje się jak debilka, piszę głupoty bo całą ale to calutką noc nie spałam.. Tak to jest jak twój ojciec chrapie tak że się dom trzęsie a do 3:00 nad ranem jest burza.
    Ale.. Wróćmy do rozdziału. Jest bisty, bisty i jeszcze raz bisty.. (Zajebisty!)
    Dawaj dzisiaj nexta! xD
    Kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, no robi się coraz ostrzej... Już nie mogę się doczekać "Kiss me, kiss me" :D
    Ann i Hazza ach <3
    Love xxx

    OdpowiedzUsuń