niedziela, 26 sierpnia 2012

Część 14.


Modlę się, żeby nie była jedną z tych, które nie potrafią wytrzymać i po prostu otwierają oczy. Fakt, że jestem w ręczniku przeraża mnie. Nie lubię pokazywać klaty. A mam się czym chwalić… :)

Otworzyłam drzwi. Ona stała tam tak, jak kazałem. Miała mocno zaciśnięte powieki. Błoto we włosach. Ale to nie przeszkadzało. I tak była piękna. Wziąłem ciuchy i wszedłem z powrotem do łazienki. Rurki khaki, czerwony T-shirt, szara bluza i… O cholera. Przyniosła mi bokserki. Ciekawe, jak głęboko włożyłem te różowe z napisem „Sexy man”. Dostałem od chłopaków. Zabiję ich za to. Te są czarne. Bosz, ale wstyd! Głupi ja! Może nie widziała? Mam nadzieję… Później będę się martwił. O. Są jeszcze skarpetki. Dobrze, bo zimno. Ubrałem się i wyszedłem. Ona siedziała na łóżku i pisała coś. Kiedy mnie zobaczyła, odłożyła książkę na szafkę nocną i z ubraniami poszła do łazienki. Usiadłem na łóżku i przyglądałem się zeszytowi. Różowy, z białą jedwabną kokardką. Złotymi ozdobnymi literami napis „Melody’s diary”. Nie mogłem oprzeć się pokusie. A chciałem i próbowałem. Otworzyłem pamiętnik na ostatnim wpisie. Nie ten język. To chyba polski, bo strasznie skomplikowany. Jednak uważnie śledziłem każde słowo.

Londyn, 8 lipca 2012 r.

Drogi pamiętniczku,

Nie mogę się odnaleźć w nowej sytuacji. One Direction jest fajnym zespołem. Louis byłby dobrym kumplem. Potrafi mnie rozśmieszyć, wkurzyć. Ann i Harry. Pomiędzy nimi coś jest. Jakaś chemia. Liam? Liama jeszcze nie poznałam za dobrze. Podobnie z Zaynem. Bardziej jednak chciałabym spotkać Danielle i Pierre. Oczywiście Eleanor też. Są podobno bardzo miłe. I chyba muszę o nim napisać. Niall. Sama nie wiem. Stara się, a potem wyskakuje z czymś takim, jak ostatnio w klubie. Ale fakt, dzisiaj moja kochana Ann i Hazza postarali się. Może ja i Niall

Na tym wpis się kończy. Chyba właśnie wtedy jej przerwałem. Dwa razy użyła mojego imienia. Teraz dowiedzieć się, co znaczy "ja i Niall". To ostatnie to moje imię, a poprzednie? Doktorze Google, nadchodzę. Drzwi się otwierają, więc odłożyłem pamiętnik tak, jak był.

N: Ślicznie wyglądasz.

M: Mokre włosy i przez te mokre ciuchy. Nie no, jasne, że pięknie.

N: Ale ja mówię serio. Jesteś trochę, jak…

Przerwałem. Mnie to się podoba, ale ona mogłaby się obrazić.

M: Jak?

N: Nie będziesz się wściekać?

M: Jeśli mnie wkurzy to udam, że nie słyszałam.

Zaśmiała się. Znowu… :)

N: Dobra. Miałem powiedzieć, że jesteś jak miss mokrego podkoszulka.

Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a potem śmiała się, ja też.

M: Głupi jesteś.

Spoważniałem.

M: Ale to dobrze.

Głośno odetchnąłem.

S: Dzieci? Jesteście tam?

Samanta zapukała do pokoju.

M: Tak, Sam.

S: Co robicie tam tak długo? Mogę wejść?

Klamka zaczęła się energicznie poruszać.

S: Melody Melanie Carver! Otwórz natychmiast!

Mel podeszła do drzwi i przekręciła kluczyk.

M: Czemu krzyczysz, ciociu?

S: Jesteś zamknięta w swoim pokoju z Niallem i w dodatku mnie nie było. Mogę wiedzieć, co robiliście?

M: Uczyłam Nialla polskiego.

S: To może zademonstruje mi coś?

M: Wątpię, to kiepski uczeń.

S: Dobrze… A dlaczego się zamknęliście?

M: Bo Louis chciał zabić Nialla za zjedzenie marchewki.

S: Kłamiesz?

M: Nigdy nie kłamię.

S: Za szybko odpowiadasz.

M: Bo o tym myślę.

S: Czyli zdarzyło się coś ważnego?

M: Przyszłaś i się kłócimy.

Samanta westchnęła.

S: Masz rację, przepraszam. Ja zaczęłam.

M: Nic nie szkodzi. Martwisz się. To tyle.

S: Pójdę robić obiadokolację.

M: Sam…

S: Dobra, zamówię chińszczyznę.

Wyszła. Melody zamknęła drzwi i usiadła na łóżku ze spuszczoną głową.

M: Nie lubię kłamać.

N: Oj, nie martw się.

M: Przyznała mi rację, a ja powinnam to zrobić.

Bez wahania przytuliłem ją.

*Melody*

Nie lubię kłamać. W sumie, ja nigdy nie kłamię. No chyba, że jestem po „Party hard”. Wtedy to byłby dla niej za duży szok. Głupio się czuję. Nie sprzeciwiłam się, kiedy Niall mnie przytulił. Może postąpiłam głupio, bo to już drugi raz dzisiaj. Ale potrzebuję go. Egoistyczne? Tego się boję. Odsunęłam się od niego.

M: O rany, przepraszam. Masz mokrą bluzę.

N: Nie ma sprawy.

Uśmiechnął się. Z resztą, czy to ważne? On zawsze się uśmiecha. Ann mówi, że ja też. Tak, jestem niepoprawną optymistką.

M: Idę wysuszyć włosy.

N: Pójdę już na dół.

M: Jasne.

Poszedł. Wysuszyłam włosy i zrobiłam dwie kitki. Lubię to. Zeszłam na dół. Dowiedziałam się, że Ann poszła do domu. Zjedliśmy chińszczyznę i poszliśmy do ogrodu. Deszcz skończył się, a byłą 19.00. Zimno, ale nie ciemno. Chłopcy wpadli na „genialny” pomysł.

------------------------------------------------------------------------------

Cześć Wam!

Sorry, że późno, ale Ania wróciła i wiecie… :)

Chcecie wiedzieć, co wymyślili Ci kochani idioci?

Komentujcie. Czekam na trzy.

Wymagająca? Eeee tam… :D

Kocham <333

Niall’s wife :)

5 komentarzy:

  1. Co to kur... kurde za pomysł?!
    Ja ci dam kończyć w takim momencie. Jeszcze raz mi tak zrobisz a... twoja głowa wyląduje u mnie w szafie!
    Rozdział ssuuuupeer tylko za krótki! Za krótki!
    Dawaj next!
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  2. jejejeje cieszę się 3 komentarze są coprawda 2 moje ale są

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie musiałaś skończyć ?!
    Ale post - po prostu BOSKI. :P
    Jestem ciekawa co "kochani idioci" wymyślili. :D
    Teraz to na serio ciekawość mnie zżera, że nie wiem co mam zrobić o.o
    Czekam, czekam, czekam na nexta.
    Pozdrawiam
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszę od Cb. :P
    Szczegół :P
    Jaka jestem ciekawa co to za genielny pomysł :D
    Wiesz o co kaman ^^
    Love Xxx
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń