czwartek, 21 czerwca 2012

Część 10


Pożegnaliście się. On chyba oczekiwał buzi na do widzenia, ale Ty zamknęłaś mu drzwi przed nosem. Miałaś jeszcze czas, więc włączyłaś TV. Potem wzięłaś prysznic, umyłaś włosy, wyprostowałaś je i ubrałaś się:


Nawet nie wiedziałaś, że już 19.44. Usłyszałaś ciche pukanie do drzwi.

T: Już!!!

Otworzyłaś drzwi. Nikogo nie było. Na ziemi leżało małe pudełeczko. Rozejrzałaś się po korytarzu i weszłaś do apartamentu. Otworzyłaś pudełeczko. W nim znalazłaś karteczkę, na której było napisane:

Jeśli chcesz mnie znaleźć, będziesz wiedziała gdzie szukać. Kod: kugodzch-22-n-00ia. Harry.

Wpatrywałaś się w ten kod całą minutę. Nareszcie zrozumiałaś: Kuchnia godz. 22.00. Chodziło o kuchnię. Pomimo, że Em nadal nie było, poszłaś szybko na dół do kuchni. Było pusto.

T: Harry...

Stukot garnków.

T: Harry, wychodź, wiem, że to Ty...

Bałaś się, ale szłaś dalej.

T: Harry! To nie jest śmieszne! Jest ciemno, boję się...

Ktoś wyskoczył przed Ciebie.

K: Bu!

T: Aaaaa!!! Louis?!

Ls: Tak, to ja.
 
T: Życie Ci nie miłe?!

Ls: Ależ bardzo miłe, ale mam dla Ciebie zagadkę.

T: Kolejną?

Ls: Tak. Yghrm... Awięc: Tam, gdzie spędziłem najlepsze chwile w swoim życiu. Szkoda, że nie dostałem nagrody. Harry.

T: A może jakaś podpowiedź?

Ls: Nie przewidział żadnej.

T: No dobra. Pa, Lou.

Ls: Pa, (T.I.). Znajdziesz go.

T: Mam nadzieję.

Wyszłaś z kuchni, usiadłaś w recepcji. Zastanowiłaś się chwilę. No tak! Lond Cafe! Miał dostać nagrodę! Wybiegłaś z hotelu i szybkim krokiem udałaś się do kawiarenki. Weszłaś do środka. Było dużo ludzi, ale nigdzie nie widziałaś Harolda. Usiadłaś zrezygnowana i czekałaś na kelnera. Nareszcie do Ciebie podszedł.

Kr: W czymś mogę pomóc, smutna damo?

T: W sumie to... Har..?!

H: We własnej osobie. Tylko cicho, bo zepsują nam randkę.......to znaczy........ spotkanie....

T: Czy wybierze się pan ze mną do kina? (brewki)

H: Naturalnie, ooooo boska niewiasto, tylko się przebiorę.

T: Będę tutaj czekać.

H: Nie masz innego wyjścia.

Powiedział i poszedł. Kiedy przyszedł miał na sobie czapkę, kaptur i okulary.

H: Idziemy księżniczko.




T: Tak jest.

Wstałaś i udałaś się z Harrym do wyjścia. W tej chwili zaatakował Was tłum fanek. Spojrzały na Ciebie tak, jakby miały właśnie Cię zabić. Harry złapał Cię za rękę i pobiegliście sprintem nad jakieś jezioro. Schowaliście się za krzakiem.

H: Cicho, księżniczko, zaraz nas miną. W tej chwili Ty poślizgnęłaś się i puszczając rękę Hazzy, wpadłaś do lodowatej wody. On natychmiast wskoczył Ci na ratunek. Wyniósł Cię z wody i usiadł na ziemi z Tobą na kolanach.

T: Przepraszam, jesteś mokry. Będę winna chorobie Harrego Stylesa.

H: Ze mną wszystko ok., przy Tobie jest mi tak gorąco, że nic nie zdoła mnie ochłodzić. Martwię się raczej o Ciebie. Może lepiej wrócimy i zrobię Ci gorącą czekoladę?

T: Nie. Idziemy do kina.

Wstałaś i dałaś Harremu sygnał, że już może wstać. Posłusznie wykonał czynność. Szliście teraz w stronę wielkiego budynku. Harry obejmował Cię w pasie i ciągle na Ciebie patrzył.

T: Czemu się tak patrzysz?

H: Uważam.
 
T: Na co?

H: Na to, żebyś nie wpadła w jakąś dziurę.

Przytulił Cię jeszcze mocniej. Doszliście do kina.

H: Poczekaj przed salą nr 7, a ja wezmę bilety.

Poszedł. Ty stałaś i czekałaś. Po 5 minutach Harry wrócił z biletami, popcornem, pepsi. Wzięłaś od niego 1 popcorn i 1 pepsi. Weszliście na salę. Horror. Domyślałaś się. Chłopaki zawsze tak robią, żeby móc przytulić dziewczynę. Zauważyłaś, że reszta ludzi na sali to również chłopak i dziewczyna. Postanowiłaś nie dać mu tej satysfakcji. Jednak po 5 minutach już ktoś odciął komuś głowę i coraz bardziej bałaś się. Przegrałaś tę nierówną walkę. Po chwili wtuliłaś się w Harrego. Nadal był mokry, ale miał rację- ciepły. Po dwóch godzinach film się skończył. Wyszliście z kina. Hazza znowu Cię przytulił. Przechodziliście obok tego pamiętnego jeziorka. Harry zatrzymał Cię i stanął przed Tobą.

H: (T.I.), nie wiem, jak nazywa się to jeziorko, ale od teraz będzie Naszym Jeziorkiem.

Przybliżył się do Ciebie i namiętnie pocałował. Odwzajemniłaś pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz