sobota, 30 czerwca 2012

Część 16


*U Harrego*

Harry wrócił do KFC. Ludzie otaczali biednego chłopaka, znokautowanego przez Hazzę. On przepchnął się jednak przez tłumy.

H: Słuchaj, bo ja...

Ch: Jestem Jack.

H: Ja jestem Harry.

J: No popatrz (sarkazm)...

H: Przyszedłem, bo chciałem Cię przeprosić za tamto. Głupio wyszło. Ja..

J: Wiem. Wygląda na miłą.

H: Co?

J: Wygląda na miłą dziewczynę. Nie ma sprawy. Też bym tak postąpił, gdyby mojej piękności jakiś koleś... no wiesz...

H: Taaak... Ale to już nie ważne... Ona pewnie nie chce mnie znać... Powiedziała, że musi to ‘przemyśleć’... Czyli już koniec....

J: Słuchaj... Jeśli chcesz, to ja mogę z nią porozmawiać. Ale to tylko propozycja. Jeśli nie, to nie.

H: Może... Może to dobry pomysł...

J: Na pewno?

H: T..tak. Wiesz... Zaczynam Cię lubić, ale jeśli w jakikolwiek sposób...!

J: Spokojnie! Nie martw się. Wytłumaczę, że mnie przeprosiłeś i żałujesz. Wybaczy Ci. A ja potem zniknę.

H: Nie musisz znikać. Ważne byś nie odebrał mi... (T.I.)

J: Dobra, wiem już jak ma na imię. Daj mi jej adres.

H: Hotel piiiiiiiip, przy ulicy piiiiiiiiiiip, pokój nr 113.

J: Ok., to na razie.

H: Pa.

Jack wyszedł.

*W hotelu*

Ktoś puka do Twoich drzwi.

K: Hej.

T: Hej, to Ty jesteś ten z KFC?

J: Tak, mam na imię Jack.

T: Jestem (T.I.).

J: Miło mi. W sumie to przyszedłem w sprawie Twojego chłopaka...

T: Chciałeś powiedzieć...

J: ...dokładnie to, co powiedziałem.

T: Niech Ci będzie.

J: On przyszedł i przeprosił mnie. Żałuje tego, co zrobił, a ja to rozumiem. Też bym się wściekł na jego miejscu...

T: Nie usprawiedliwiaj go. Postąpił głupio i tyle.

J: Ale jemu na Tobie zależy. Naprawdę. Był załamany.

T: I poprosił Ciebie, abyś ze mną pogadał.

J: W sumie, to sam się zgłosiłem. On był dość.. jakby to... wolał to sam załatwić.

T: Nie wiem, co mam o tym myśleć.

J: Wybacz mu.

T: Dlaczego?

J: Bo on Cię kocha.

T: Powiedział Ci?

J: To widać.

T: No nie wiem...

J: Obiecaj, że pomyślisz i w 60% będziesz na ‘tak’, ok.?

T: No....Dobra. Niech stracę. Ale teraz już idź.

J: Spoko, cześć.

T: Na razie.

Poszedł, zamknęłaś drzwi. Było jeszcze wcześnie, 18.00, ale zmęczył Cię ten dzień, więc poszłaś spać.

3 luty, godz.: 05.00
________________
Obudziłaś się i spojrzałaś na zegarek. Ta wczesna godzina przeraziła Cię. Przez kolejną godzinę usiłowałaś zasnąć, ale bezskutecznie. Wstałaś i ubrałaś się:

 

Zamówiłaś śniadanie do pokoju.
------------------------------------------------
Przepraszam Was, byłam pewna, że wczoraj opublikowałam ten post. Niestety dzisiaj okazuje się, że tak bardzo się spieszyłam, że tylko zapisałam. Wielkie sorry. Ale teraz wakacje, więc będę dodawać dość często. :) Kocham Was :***

2 komentarze:

  1. Swietny posta<3 muszę mu wybaczyć! przecież ja go tak bardzo kocham
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra... Hmm... Nie powinnam mu za szybko wybaczać.. To musi się trochę skomplikować żeby było ciekawiej. Dreszczyk emocji i nie pewność nic tu nie zaszkodzą. Ale to już zostawiam tobie.. Mam nadzieję że 17 (wow już 17?!) będzie nie długo..
    Pozdrawiam...
    Ps. Kocham cię dziewczyno ;P xX

    OdpowiedzUsuń