piątek, 22 czerwca 2012

Część 11


Potem niechętnie puścił Cię i ręką zawołał. Powędrowałaś za nim do jakiegoś drzewa. Wtedy on szybkim ruchem ręki wyciągnął z kieszeni scyzoryk. Nie wystraszyłaś się. Wiedziałaś, że on Cię nie skrzywdzi. Podeszłaś trochę bliżej. Hazza rzeźbił w drzewie:
(Twoje inicjały) + H. S. = (serduszko)
Popłynęło Ci kilka łez. Kiedy Harold skończył podszedł do Ciebie, mocno przytulił i wyszeptał do ucha:
 
H: (T.I.), nie wiem jak to się stało tak szybko, ale..... zakochałem się. Zakochałem się i nie mogę przestać o Tobie myśleć. Nie śpię, bo tak bardzo chciałbym usłyszeć Twój głos, zobaczyć ten skromny uśmiech na Twojej twarzy. W nocy przykładam ucho do ściany i wsłuchuję się w Twój oddech. To wszystko sprawia, że chcę żyć.

T: .....

H: (T.I.), powiedz coś.

Do oczu napłynęły mu łzy. Pewnie bał się, że nie odwzajemniam uczuć. Odzyskałam więc głos.

T: Harry...

H: Tak?

T: Bałam się. Bałam się, że tylko ja tak mam.

H: Czyli, że...

T: Harry, ja też Cię kocham.

Na to on podniósł głowę do góry i krzyczał:

H: Ona też mnie kocha!!! Łuhuuuuuu!!! Ona też mnie kocha!!! Kocham (T.I.)!!!!! Kocham ją!!! Kocham! Kocham! Kocham!

T: Cicho wariacie, bo ktoś Cię usłyszy.

Wtedy Harry złapał Cię i zaczął wirować. Czułaś się jak w jakimś romansie. Hazza ostrożnie postawił Cię na ziemi, ale najwyraźniej nie miał zamiaru Cię puszczać. Szliście teraz powoli do hotelu. Co jakiś czas zatrzymywaliście się, bo Harry mówił Ci, że jesteś niesamowita, piękna, urocza, mądra, słodka, etc. Doszliście do hotelu. Była 23.00. Jakoś tak wyszło, że klucze dla Emmy do waszego apartamentu włożyłaś pod dywan na korytarzu i poszłaś do Harolda. ‘Em będzie wiedziała gdzie szukać’- pomyślałaś- ‘Zawsze tak robiłyśmy’. Przywitałaś się grzecznie z chłopcami i razem z Hazzą weszliście do jego pokoju. Rozmawialiście, śmialiście się, troszkę całowaliście (to były tylko takie krótkie buziaki w policzek) i wspominaliście. To było piękne. Rozmawialiście chyba do 2 w nocy. Nie zbyt pamiętałaś, która to była godzina, bo zasnęłaś.
 
29 stycznia, godz. 9.47
___________________
Obudziłaś się i rozejrzałaś po pokoju. Zauważyłaś, że ktoś leży obok Ciebie. Miałaś wydobyć z siebie potworny krzyk, ale powstrzymałaś się. Ujrzałaś wystające spod kołdry brązowe loki.

T :Ufff... to tylko Harry. Zaraz.... Harry?! Bożeno! Ja chyba nie... Przecież ja mam dopiero 16 lat!

Harry w tej chwili się obudził.

H: Witaj, Księżniczko. Jak się spało? Noc była bardzo ciekawa.

T: Coooo?!

H: Nie, nie. Spokojnie. Do niczego nie doszło. Chodziło mi o to, że ciekawie nam się rozmawiało. Potem przysnęłaś, a ja nie miałem serca Cię budzić, więc położyłem na moim łóżku. Powiedziałem Ci dobranoc, ale Ty odpowiedziałaś, żebym został, więc zostałem. Możliwe, że mówiłaś przez sen.

T: Ufff... Jaka ulga. Nie chciałabym, żeby coś między nami zepsuło się, bo ‘tak jakoś wyszło’.

H: Też bym tego nie chciał. Uwierz mi, że Cię nie wykorzystam. Naprawdę zależy mi na Tobie.

T: Wierzę i mi na Tobie również.

Harry również usiadł na łóżku i pocałował Cię w usta.

T: Chyba jednak powinnam już wracać. Em może się martwić.

H: Na pewno nie. Jest w salonie z chłopakami.

T: Skąd wiesz? Przecież dopiero się obudziłeś.

H: Dobra, obudziłem się wcześniej, ale patrzyłem jak spałaś i nie chciałem Cię wystraszyć, więc kiedy zaczęłaś się kręcić, ja schowałem się pod kołdrę.

T: Pomysłowe.

Wstałaś.

T: Idę do Em.

H: W takiej stylizacji? Odradzam. Tam będą również chłopaki.
 
Spojrzałaś na siebie i na Harrego, na siebie i na Harrego. Pobiegłaś z powrotem pod kołdrę.

T: Harry, co ja robię w samej bieliźnie?!

Słysząc Twój krzyk wbiegł Louis.

Ls: Harry, co się stało?! Co jej zrobiłeś idioto?!... Uuu!!! Ładnie to tak półnago po takiej krótkiej znajomości?

H: Louis!!!

Ls: No co?! Żartowałem.

Teraz do pokoju wbiegła reszta.

T: Harry, tłumacz się!!!

H: Dobra. Było Ci gorąco przez sen. Zauważyłem to.

T: Najpierw wyostrzył Ci się słuch, a teraz jeszcze wzrok?!

H: Daj mi dokończyć. Kręciłaś się i wierciłaś, więc ja zdjąłem z Ciebie parę rzeczy... Ale nie patrzyłem! Serio! Nie jestem taki!

L: To samo mówiłeś w Los Angeles i co?

H: Liam! Nie pomagasz!

L: Sorry.

H: (T.I.), przepraszam, to nie miało tak wyglądać.
 
T: Mam mu wybaczyć?

Spojrzałaś na chłopaków i Em, potem na Harrego, który miał minę porzuconego szczeniaczka, więc mu wybaczyłaś.

4 komentarze:

  1. No jak tu nie wybaczyć ?! :P
    Super rozdział :)
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko..♥
    Ale mnie nogi bolą.. :P Masakra...
    Post świetny :**

    OdpowiedzUsuń