Do pokoju wpadł...a Emma.
E: Dziewczyno, do cholery, ja tu przeżyłam około 10 zawałów!
Myślisz, że możesz sobie tak po prostu wychodzić z pokoju bez słowa, na
dodatek, z ciężkim urazem głowy spowodowanym przez niekoordynację ruchów Twojej
największej miłośśś... to znaczy Twojej ulubionej osoby z Twojego ulubionego
zespołu?! Tak, to chciałam powiedzieć.
H: Przepraszam Emmo, to ja ją wyciągnąłem, chciałem, żeby
poznała resztę zespołu... Naprawdę wielkie sorry.
E: Ty..? Aha... Przepraszam, niepotrzebnie zaczęłam krzyczeć... Trochę mnie poniosło...
T: Ale skąd wiedziałaś gdzie jestem?
E: Miałam zamiar wpadać tak do wszystkich pokoi po kolei, na
szczęście ten był najbliżej...
T, E, H, L, Ls,
N, Z: Ha, ha, ha, ha, ha, ha...
H: Emma, to może dołączysz do miłośników Tytanica?
E: Tylko, że ten film.... nie należy do moich ulubionych...
H: W takim razie czeka na Ciebie tamta grupka chłopaków,
którzy należą do antymiłośników tego arcydzieła. Ale musisz liczyć się z
faktem, że i tak będziesz musiała to oglądać, tak jak oni. Taka jest wola
potężnego Harrego Styles’a. Muahahahahaha!!!
T, E, L, Ls, N,
Z: Ha, ha, ha, ha, ha, ha...
H: Tak, jak mówiłem: idę po popcorn do sklepu, a Wy macie
szansę lepiej się poznać... potem mnie wtajemniczycie w rozmowę. Dobra?
T, E, L, Ls, N, Z: Dobra.
Harry wyszedł.
Wy rozmawialiście o sobie. Nie sądziłaś, że tak łatwo będzie
nawiązać z nimi kontakt: różnica w rankingu społecznym.
Było naprawdę fajnie. Czekaliście ok. 10 minut. Harry wbiegł
do pokoju z rozerwaną koszulą i w jednym białym conversie.
H: Chłopaki! Atak!
Oni jak z procy wstali z podłogi i biegiem podlecieli do
drzwi trzymając je z całej siły.
T i E jednocześnie: Co się dzieje? Pomóc Wam?
N: Psychofanki atakują. Podajcie mi klucz od pokoju.
E: Gdzie jest?
N: Harry?
H: Jest... u (T.I.) i Emmy pokoju...
Z: Cholera, to mamy przerąbane.
Ls: No, fanki nie pójdą bez naszych ciuchów, a mi wysiada
kręgosłup. One są silne.
H: Ja boję się raczej o dziewczyny. Przecież jak tamte
wariatki je zobaczą, to im nogi z dup...
to znaczy, zrobią im krzywdę.
L: Masz rację, to co robimy?
N: Nawet jeżeli się schowają gdzieś w pokoju, fanki zajrzą w
każdy kąt, więc to nic nie da.
H: W takim razie musimy wyjść do nich.
N, L, Ls, Z: Co??? Zwariowałeś??? Wtedy będzie już zero
szans na ratunek!
H: Ale inaczej ucierpi (T. I.).. to znaczy: dziewczyny
ucierpią.
Zarumieniłaś się lekko, Harry nie martwił się o siebie,
myślał tylko i wyłącznie o Tobie.
Z: Mógłbym teraz zrobić uuuuuuuuu, ale nie zrobię, bo nie
mam czasu!
Ls: Ja odpadam.
Louis wycieńczony odpełznął od drzwi.
L: Chłopaki, wojownicy się kończą.
H: Nie wiem jak wy, ale ja....
Nie zdążył dokończyć. Fanki były zbyt silne. Drzwi otworzyły
się gwałtowni, rozsypując przy tym chłopaków na boki.
Emma zdążyła złapać Cię za rękę i wciągnęła na balkon.
Zamknęłyście się od zewnątrz. Patrzyłaś przez szybę na Harrego i resztę
boysbandu. Twój ideał leżał właśnie na podłodze, a tamte wariatki zdzierały z
niego po kolei koszulę, spodnie, a nawet skarpetki. Włosów też mu z pewnością
trochę ubyło. Psycholki oszczędziły jedynie jego bokserki.
Miałaś łzy w oczach. Bałaś się o niego. Nie mogłaś już tego
znieść...
No Lou jest boski :P
OdpowiedzUsuńKocham Hazzę :*
Zajefajny wpis :D
Harry's wife :)