niedziela, 24 czerwca 2012

Część 13 (po części pechowa, po części szczęśliwa)


Ty rzuciłaś się za nim. Wskoczyłaś do prawie zamarzniętej wody. Otworzyłaś oczy. Szukałaś go wzrokiem. Kiedy Cię zobaczył podpłynął do Ciebie i wynurzyliście się z wody. Złapaliście oddechy.

H: (T.I.), Kocham Cię i nigdy Cię nie zdradziłem!!!

T: Harry, co Ty chciałeś zrobić?!

H: Nie potrafiłbym żyć z myślą, że cierpisz! Mnie też to zabolało, a kiedy powiedziałaś, że nie chcesz mnie znać stwierdziłem, że nie ma sensu dalej żyć!

T: Harry!!! Nigdy tak nie rób!!! Pomyślałeś, ile krzywdy sprawiłbyś tym swoim fanom?! Chłopakom?! Mnie?!

H: (T.I.), przepraszam, Kocham Cię!!!

T: Ja też Cię Kocham, ale wychodź z tej wody, bo zamarzniemy!

Harry objął Cię mocniej niż zwykle. Tak, jakby nie chciał Cię już nigdy, przenigdy puścić. Wyszliście z wody, on Cię nie puszczał. Usiedliście na ziemi. Padał śnieg, był (-10) stopni, a Wy byliście całkiem mokrzy. Nie przeszkadzało Wam to. Byliście pochłonięci sobą.

H: Kocham Cię!

T: Harry, jak to się stało?! Z kim się całowałeś?!

H: Tylko z Tobą!

T: Ale ja nie jestem blondynką!

H: Nie zwrócili uwagi, a moje dotychczasowe partnerki były zazwyczaj blondynkami, więc stwierdzili, że Ty też jesteś!

T: Harry! Nie zostawiaj mnie więcej, dobrze?!

H: Nigdy!

Całował Cię teraz tak, że zapomniałaś o wszystkim! O śniegu, o jeziorze, o Em! Skupiłaś się tylko na tym jednym pocałunku. Nie wiesz ile on trwał, ale wydawało Ci się, że wieczność. W końcu tę chwilę przerwali Wam chłopcy i Em (nazwijmy Emmę, Liama, Louisa, Nialla i Zayna bandą, dobrze?).

Ls: Kur*a, Harry, co Ty odpier*alasz?!

L: Louis! Spokój!

Z: Harry, pogrzało Cię?! Wiesz jakiego ataku dostałem?!

N: Hazza! Ja nic nie zjadłem przez Ciebie! Jest pora obiadu! Wiesz co to znaczy?! Będę miał skurczony żołądek! Wiesz o ile więcej jedzenia się zmarnuje?! Zdajesz sobie z tego sprawę?!

E: A Ty tylko o żarciu! Patrzcie, oni się pogodzili!

Ls: O kurwwww... To znaczy... O kurczę, Hazz, skoro jeszcze nie popełniłeś samobójstwa, możesz spokojnie zacząć uciekać!!!

Wstaliście, on Cię wciąż nie wypuszczał z objęć.

L: O rany, Wy jesteście cali mokrzy!

H: No tak, przecież zmarzniesz! Będziesz chora!

T: Ty też, ale spójrz na to tak: będziemy się sobą opiekować.

Pocałowałaś go w policzek. On przytulił Cię mocniej. Bałaś się, że zmiażdży Ci kości, ale przynajmniej zmarłabyś w objęciach Harrego Stylesa J.

H: Jeżeli stawisz sprawę w ten sposób... (brewki)

E: O nie! Nie ma mowy! Nie pozwalam! Macie mi tu być zdrowi! Jasne?!

T i H: Jasne!

N: A teraz wracać do hotelu i pod kołdrę!

H z figlarnym uśmieszkiem: Jedną kołdrę? (brewki)

N: Szczerze? Mało mnie to obchodzi!

T: Harry, nie pozwalasz sobie?

H: Ty mi już chyba wszystko wybaczysz, nie?

T: Głupek.- poczochrałaś go po czuprynie- Ale mój.

Pocałowaliście się.

Z: Yghm. Możemy wracać? Jest dosć zimno.

H: Sorki.
 
Wszyscy udaliście się w stronę hotelu. Doszliście po chwili. Harry bez słowa wszedł z Tobą do Twojego pokoju. Nie miałaś nic przeciwko. Usiedliście na łóżku. Popatrzyłaś na niego. On na Ciebie. Udałaś się więc do łazienki, wykąpałaś i przebrałaś w piżamę. Kiedy wyszłaś Hazza spał już w swoich bokserkach. Przykryłaś go więc, pocałowałaś w policzek i położyłaś się na drugim końcu łóżka. Po chwili Harry Cię przytulił, usłyszałaś za sobą:

H: Dobranoc śliczna. Kolorowych snów.

T: Kocham Cię.

H: Ale ja Ciebie bardziej.

Nie chciałaś się kłócić, bo wiedziałaś, że nic dobrego z tego nie wyjdzie.

T: Dobranoc.

Zasnęłaś.

1 luty, godz.: 10.00
________________
Obudził Cię piękny zapach. Tak, to był jego zapach. Harry jeszcze spał. Spojrzałaś na kalendarz. O nie!!! Urodziny Hazzy! Zapomniałaś! Teraz wszystko robiłaś szybko i cicho. Wstałaś, wzięłaś prysznic, ubrałaś się, uczesałaś i z torbą wybiegłaś z hotelu do galerii. Kupiłaś wszystko: balony, serpentyny, śmieszne czapeczki, etc. Wróciłaś do hotelu. Obudziłaś bandę i razem poszliście udekorować recepcję, stołówkę, korytarz, Twój apartament, ich apartament... Hazza ciągle spał. Poleciałaś na dół zrobić mu śniadanie. Wróciłaś z tacą w rękach. Za Tobą stała banda. Z hukiem otworzyłaś drzwi do pokoju i wszyscy śpiewaliście Harremu Happy Birthday. On zaspany przetarł oczy, popatrzył po bandzie i kiedy zobaczył Ciebie uśmiechnął się od ucha do ucha. Ty podeszłaś do niego, wręczyłaś mu tacę i ... I nie dostał żadnego buziaka. Dopiero gdy banda dawała mu prezenty Ty skapnęłaś się, że nic mu nie kupiłaś. Ulotniłaś się z przyjęcia i udałaś do galerii. Po ok. 2 godzinach wracając przez park usiadłaś na ławce i zrezygnowana rozpłakałaś się. Podbiegł do Ciebie Hazza.

H: Co się stało?!

T: Harry, co tutaj robisz?

Otarłaś łzy.

T: Przecież są Twoje urodziny.

H: I chciałbym je spędzić z Tobą.

Przytulił Cię i pocałował w czoło.

H: A teraz powiedz mi, czemu płaczesz?

Szlochając mówiłaś:

T: No bo... Ja... Nic Ci nie kupiłam... I... Zrozumiem... jeśli mnie zostawisz...

Wybuchłaś płaczem.

H: Bo*e, nawet tak nie myśl!

Przytulił Cię jeszcze mocniej i w między czasie całował.

H: Jak mogłaś pomyśleć..., że bym Cię zostawił?!  ...Zorganizowałaś przyjęcie, ...śniadanie do łóżka, ...znosisz mnie, ...czego więcej mogę chcieć?!...*

*...- całusy

T: Kogoś, kto nie zapomni kupić Ci prezentu na urodziny!!!

Znowu płacz.

H: Kochanie... nie mów tak... Kocham Cię!... Kocham Cię!...

T: Przepraszam...

H: Nie ma za co. A teraz chodź, bo bez ciebie to nie to samo.

Otarł Ci łzy i poszliście do hotelu.

3 komentarze:

  1. Hah , kochany żarłok , świetne;D
    Zapraszam o mnie;)
    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... ale słodkie. Jak zawsze z niecierpliwością czekam na następną część. Świetny post:)

    OdpowiedzUsuń